Muzyczka xD

środa, 27 listopada 2013

Rozdział 25 - "Trochę szacunku dla nauczyciela"

Francesca.
Siedziałam razem z Diego na zajęciach. Cały czas rozmawialiśmy o tym jak by powiedzieć Violettcie że Diego nic nie zrobił, tak żeby nam uwierzyła. Może mi uwierzy na słowo? Chociaż w to wątpię. Przecież ona jest taka uparta.
- Trzeba będzie ich od razu nagrać. - powiedział w końcu Diego - Myślisz że ona komukolwiek uwierzy? Napewno nie.
- Ale jak ty masz niby zamiar to zrobić? Wiadomo że nie będę teraz o tym rozmawiać.
- A może jednak? Napewno nie przy mnie... Ani nie przy Violettcie. Tak naprawdę, może przy tobie chociaż będą.
- Nie sądzę. Jestem w końcu przyjaciółką Violetty i mogę jej od razu wszystko powiedzieć. Proponuje zamknąć was znowu w schowku na instrumenty!
- No ty chyba sobie żartujesz... Jeszcze raz i tam zwariuje normalnie.
Może i ma rację. Moje pomysły czasami są szalone. Ale to chyba będzie jedyny sposób żeby chociaż chciała go wysłuchać. Ale wcześniej to nagranie! Tak, napewno musimy nagrać rozmowę Eleny i Ludmiły.
- Dobra, ja się wszystkim zajmę. - powiedziałam do Diego - Ty już masz wolne, bierz się za zajęcia.
Po tych słowach wyszłam z sali. Zaczęłam szukać Ludmiły. Na szczęście stała z Eleną w jednej z sal. Umilkły od razu gdy weszłam. To by oznaczało że napewno rozmawiają o tym o czym myślę. Powiesiłam tylko bluzę w której kieszeni była kamera, udałam że czegoś zapomniałam i poszłam do szafki. Chyba nawet się nie zorientowały, i to bardzo dobrze. Może mi się chociaż to uda, bo Diego raczej nie da się zamknąć w tym schowku. I tak go tam ściągnę podstępem.

Diego.
Kiedy Francesca sobie poszła zaczynałem się zastanawiać czy coś wymyśli czy sam będę musiał sobie radzić. Ale Francesca pewnie mi pomoże, w końcu nie chce by Violetta myślała że jestem jakimś bezdusznym potworem. No dobra, będzie trzeba iść na zajęcia do Gregorio bo jak tam nie pójdę to mnie chyba zamorduje. Nienawidzę jego zajęć, mimo tego że uwielbiam tańczyć. Gregorio jest nie do zniesienia, aż się traci chęci do życia. Gdy wszedłem do sali była tam już Violetta i Camila. Nie było Leona, bo było trochę dziwne. Pewnie nie chciał iść na te zajęcia bo nie lubi ich tak jak ja. Ale na mnie jakoś Gregorio dziwnie zwraca uwagę. Obrywa mi się od razu po tym jak nie ma mnie na zajęciach. Tego że nie ma Leona pewnie nawet nie zauważy. Violetta tylko zerknęła na mnie. Było widać że nie ma ochoty spędzi najbliższych zajęć w moim towarzystwie, ale ja nie chciałem po raz już chyba setny oberwać od Gregorio, bo jeszcze zgłosi do Pablo że skutecznie unikam sali tanecznej, byle nie iść na zajęcia. Jeszcze mnie stąd wywalą. Gdyby nie Camila już dawno podszedłbym do Violetty. Po chwili w sali zaczęli się zbierać kolejni uczniowie. Tak jak sądziłem, Gregorio stwierdził że są wszyscy. Znowu zwrócił uwagę tylko na mnie? Możliwe... Tak jakby mu zależało na tym by nauczyć tylko mnie. Po prostu jestem najgorszy i chce bym utrzymał poziom reszty, to pewne. Dobra, i tak nie mogę się skupić na tych zajęciach. Chyba to wreszcie zauważył...
- Dominguez! - wrzasnął wreszcie na mnie. Oczywiście momentalnie się ogarnąłem i stanąłem jak na baczność. Spojrzałem na Gregorio - Jeśli masz taki zły dzień, to lepiej zostań w domu.
- Żeby potem słuchać że znowu nie było mnie na zajęciach? - spytałem bez zastanowienia, co wywołało śmiech wszystkich oprócz Gregorio. Muszę naprawdę się zastanawiać zanim cokolwiek powiem. Za szczery chyba jestem...
- Dość tego, zostaniesz po zajęciach i sobie z tobą poważnie porozmawiam.
- Już się boję... - mruknąłem pod nosem. Wszyscy od razu na mnie spojrzeli. Nawet jak jestem na zajęciach to mam przechlapane, muszę jednak unikać tej sali.

Violetta.
Diego naprawdę dziwnie się zachowuje. Wydawało mi się że on jako jedyny nie lubi jak Gregorio się wkurza, a teraz wkurza go chyba celowo. Powtarzam, chyba. Ale naprawdę jest rozkojarzony, o czym on tak myśli... Nie, nie powinnam o nim myśleć. Powinnam skupić się na czymś innym. Czymś zupełnie innym. Diego tylko narobił sobie kłopotów, przynajmniej u Gregorio. Wydawało mi się przez jakiś czas że Gregorio tylko jego tak naprawdę lubi, ale chyba Diego to teraz zaprzepaścił. Po zajęciach wyszliśmy z sali. Dziwnie nam było zostawiać Diego samego w towarzystwie nauczyciela, nie wiadomo co on tam mu jeszcze zrobi. Wróciłam tam jednak. Uparłam się że zostanę. Stanełam przy drzwiach a Gregorio zaczął coś gadac że nie toleruje takiego zachowania na jego zajęciach i jeśli naprawdę nie chce przychodzi to nikt go nie prosi i czy coś takiego. Jeszcze coś o szacunku do nauczycieli. Ta... Po chwili weszła Francesca, za to Gregorio w końcu sobie poszedł.
- Co nabroiłeś? - spytała Francesca patrząc na Diego. Camila już musiała jej powiedzieć że musiał zostać w sali.
- Ja? Nic. Niewinny jestem. - powiedział i zaczął się śmiać. Wyszłam z sali. Tak dobrze mu się gadało z Francescą, nie chce im przerywać.




________
Rozdział jest ! O.o
Dziwne, prawda? :D Nie, nadal nie byłam u dentysty. Wzięłam rano tabletkę, jeszcze trzyma. Mogę pisać xd
Nie ma to jak poświęcenie dla ogółu. Mam nadzieje że się wam podoba.
15 komentarzy - nowy rozdział
A teraz mam kiepską wiadomość dla wszystkich żon Dominguez'a
Tak bardzo przykra że aż szok.
No kto by się tego spodziewał.
Napewno nie ja...
No więc...
*FANFARY*
Diego pali :cc
Wcześniej widziałam zdjęcie, ale myślałam że trzyma tylko tego papierosa Mechi. Dla mnie to przykre, bo cóż... Nienawidzę papierosów! On się tylko truje :c Módlmy się tylko o zdrowie dla niego.
A skąd wiem że pali? Zobaczcie.
Chyba nie trzyma komuś papierosa ustami, co nie? -.-
Kto wymyślił w ogóle papierosy? Dobra, nieważne... :c
Smut, smut, smut :c Kiedyś jak go zobaczę z papierosem, to podejdę, zabiorę mu i zdepcze :D
Chce zobaczyć jego minę xd
Dobra, koniec :D

poniedziałek, 25 listopada 2013

Napisać rozdział, czy nie napisać...?

No więc zacznę od tego że nawet nie zaczęłam pisać. Przez ból zęba wcale nie mogę się skupić :/ A do dentysty szybko nie pójdę. Musicie mi wybaczyć, jak tylko dam radę cokolwiek napisać od razu napisze to na tego bloga. Nie chce mi się nic więcej pisać.
Powiem wam tylko że dzisiaj ŚWIATOWY DZIEŃ PLUSZOWEGO MISIA *-*

Jak ja kocham pluszowe misie (jestem za stara, ale kit xd)
Dzisiaj nie ćwiczyłam na wf *nawet tego nie dam rady xd) i siedziałam w szatni. Zobaczcie co zrobiłam ze swoim misiem(musiałam go przynieść do szkoły :D)



Ale ten miś dzisiaj dużo przeżył xD
Dobra, to ja sobie już idę XD
Papa ^^

czwartek, 21 listopada 2013

Post który nie jest rozdziałem xd

Nie wiem po co to pisze (zapewne dlatego że mi się strasznie nudzi) ale ostatnio coś mało komentujecie :/ komentarze są zazwyczaj krótkie "na odwal się" a ja bym chciała wiedzieć co wam się podoba w opowiadaniu a co trzeba zmienić. Komentarze które czytam z uśmiechem na ustach są zazwyczaj Pysi lub Pani Dominguez (moja nazwiskomiennica *-*). No a gdzie się podziała reszta? :D Było kilka osób motywujących do pisania, ale zagineli gdzieś i nie wiem gdzie, bu :c Jak to czytasz to walnij chociaż kropke, przecinek, cokolwiek. Napisz szczery komentarz, który powie mi co powinno być inaczej a co jest dobrze. Licze na wasze szczere opinie. Pod tym postem piszcie co wam lerzy na sercu. (zrobie do tego może osobną zakładke xd) Czekam :D Aaaa... Pewnie myślicie dlaczego jeszcze nie śpie xd głupia Patrycja Dominguez siedzi po nochach xd a tak na serio boli mnie ząb (od kilku dni, ale dzisiaj to już przesada) i nie daje rady spać :c Do dentystki w szkole nie pójdę bo tylko pogorszy sytuacje (zepsuła kiedyś do końca Paulinie zęba + mi rozkruszyła dobrą plombe założoną przez dobrego dentyste by założyć mi nową co wytrzymała 3 dni + pląba Oli nawet tych 3 dni nie wytrzyma xd) a wiecie ile treba czekać tak normalnie w kolejce. -.- Umieram, nie będzie rozdziałów, bo spać po nocach nie będę xd Dobra, nie rozpisuje się już. Buziaki. ;* Dominguez. *-*

wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 24 - "Toż to zdrada!"

Diego.
- Słuchaj Diego, nie możesz tak rozpaczać. Pogadam z Eleną, wszystko się wyjaśni. - powiedziała Mora starając się mnie jakoś uspokoić. No dobra, ogar Diego. 
- Powinienem tam z nią zostać i pogadać, a nie zwiewać jak pojawił się Leon. 
- A co? Wolałeś się tam na przykład pobić z tym chłopakiem? Nie żartuj sobie nawet. Ona ci nie uwierzy na słowo, bo wie co widziała. A teraz spadaj już do pokoju, rano idziesz do studio. I zaprowadzisz mnie do Eleny. No już, do pokoju.
- Ja nigdzie jutro nie idę... - powiedziałem opierając się znowu o drzewo. Trochę dziwnie czułem się w tym momencie. Zwykle to ja wysyłałem More lub Marco do pokoju, a teraz role się odwracają. Po chwili z domu wyszedł też Marco. 
- Uspokoił się już? - zapytał siadając obok nas.  
- Jeśli mówisz o mnie, ja cały czas byłem spokojny. - powiedziałem odwracając się udając obrażonego. Nagle wszyscy zaczęliśmy się śmiać - No dobra, spokój. Wszyscy do łóżek, już późno! 
- Mam rozumieć że my mamy sobie iść a ty zostajesz? - spytała Mora - Mowy nie ma, ty idziesz pierwszy. No już, spadaj do pokoju. 
- Rozkaz? - zaśmiałem się. - No dobra, już idę. 
Wziąłem gitarę i ruszyłem do swojego pokoju. Może i od teraz wszystko będzie tak jak dawniej? Tyle że bez Eleny. Zdecydowanie bez Eleny, przecież teraz jej nie zaufam. Usiadłem na łóżku z gitarą. Tak jak wcześniej grałem na gitarze. Nie miałem zamiaru wcale spać. Teraz tyle myśli miałem w głowie. Najchętniej od razu poszedłbym do Violetty, ale zapewne już śpi. Nie chce jej budzić tylko po to by wyjaśnić jej o co tu chodzi. Przecież i tak mi nie uwierzy. A może...? Nie, nie uwierzy. Dlaczego miałaby wierzyć mi na słowo? Dobra, nie myślę teraz o tym bo jak zacznę to będę myślał całą noc i w końcu zasnę jutro na zajęciach z Gregorio. Dopiero by było. Jeszcze by mnie z klasy wywalił. Nadal grałem na tej gitarze. Przecież przespać mogę się w środku nocy xd Nagle do mojego pokoju weszła Mora. 
- Nie śpisz? Nie mów mi teraz że masz całą noc zamiar łazić po pokojach. - powiedziałem odkładając gitarę. 
- Ty też nie śpisz... 
- Ja to co innego. 
- Nieprawda... Diego, już wiele razu zostawiałam cie samego jak cierpisz, tym razem posiedzę z tobą. 
- Nie ma mowy, idziesz spać. 
- Jeśli ty też pójdziesz. Będę tu siedziała dopóki nie zaśniesz. 
- Zrobiłaś się nieznośna... 
- No wiem. A teraz spać. - zaśmiała się. Wywróciłem oczami i położyłem się.
- Ale ty idziesz do swojego pokoju! Już, albo dzwonię do mamy i mówię że mnie nie słuchasz!
- A czy ja kiedykolwiek cie słuchałam? No dobra, już idę. Dobranoc. - powiedziała i wybiegła z mojego pokoju. Zaśmiałem się. I tak nie spałem. Patrzyłem cały czas w sufit.

Violetta. 
Gdy wstałam rano zastanawiałam się czy lepiej byłoby nie iść po prostu do studio. Jednak postanowiłam pokazać że wcale mi go tak bardzo nie brakuje. Chce żeby zobaczył co stracił, o ile on sam się tam pojawi. Wstałam w końcu z łóżka i zaczęłam się przygotowywać. Potem od razu ruszyłam do studio, nie zjadając nawet śniadania. Nie miałam ochoty rozmawiać z tatą i jeszcze tłumaczyć mu dlaczego wczoraj pół dnia przesiedziałam w swoim pokoju w ramionach Leona. Cudem to wytrzymał. Niestety spotkałam tatę przy drzwiach.
- Gdzie idziesz? Nie wolałabyś zostać dzisiaj w domu? - zapytał patrząc na mnie. Naprawdę wyglądam aż tak źle że się o to pyta?
- A dlaczego miałabym zostać w domu? - zapytałam zdziwiona  omijając swojego ojca. Wyolbrzymia problemy. Od razu pobiegłam do studia. Przy wejściu zobaczyłam Francesce, Marco i Diego. Rozmawiali sobie tak jakby nic się nie stało. Nawet Francesca przeciwko mnie? No pięknie, po niej się tego nie spodziewałam. W studio już zobaczyłam Leona i Camile. To do nich podeszłam.
- O Vilu! Myślałam że nie przyjdziesz. - powiedziała Cami.
- Nie mam zamiaru załamywać się w domu. Widać że Diego też nie. Stoi przed studio i śmieje się z nie wiadomo z czego z Francescą i swoim bratem.
- A co? Myślałaś że będzie się załamywał? - zdziwił się Leon - Dobra, chodź na zajęcia.
Poszliśmy w trójkę na zajęcia. Tam zobaczyłam już Diego rozmawiającego o czymś z Francescą. Powoli mnie to denerwuje. Fran powinna być po mojej stronie, a ona sobie siedzi i gada z Diego.

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 23 - "Zaufaj mi."

Diego. 
Nie no, co ja robię?! To wszystko jest bez sensu. Wracam do niej.
- Mówiłam że masz wyjść! - wrzasnęła na mnie. Nie posłuchałem jej tym razem. Podszedłem do niej i złapałem ją za ręce. Kucnąłem przed siedzącą na łóżku dziewczyną i spojrzałem jej w oczy.
- Zaufaj mi... - poprosiłem nie odwracając wzroku od jej oczu. Miałem nadzieje że mi wybaczy. Nie myślałem teraz o tym wszystkim. Zawiodłem się na Elenie, Ludmiła zrobiła sobie ze mnie wroga, Leon mnie nienawidzi, Violetta tym bardziej. Straciłem wszystkich a siedzę i chce odzyskać już tylko Violette. Tylko Vilu się liczy. Nie miałem pojęcia co zrobię jeżeli mi nie wybaczy.
- Nie... Odejdź. - powiedziała tylko krótko, odwracając wzrok - Nie chce cie tutaj! Na co czekasz! Wyjdź!
Te słowa złamały mi serce. Wszystko straciło dla mnie sens, gdy powiedziała że już dla niej nic nie znaczę, że nie chce mnie widzieć. Wszystko powstało przez jeden pocałunek, posypało się przez jeden pocałunek. Więc może naprawi się przez jeden pocałunek? Zacząłem się do niej zbliżać by ją pocałować. W tym momencie do pokoju wszedł Leon.
- Co ty tutaj robisz? Nie słyszysz że cie tu nie chce? - spytał od razu. W tym momencie nie wytrzymałem i wyszedłem. Gdy się na chwile odwróciłem zobaczyłem Violette przytulającą się do Leona. Koniec wszystkiego. Koniec mojego świata... Koniec życia. Wyszedłem na zewnątrz. Spojrzałem w okno pokoju mojej ukochanej. Nie zauważyłem nic... Pewnie nadal siedziała w objęciach Leona. Usiadłem po prostu tuż
przed bramą i nie dałem rady już powstrzymywać łez. Pewnie wyda się to dziwne, że chłopak siedzi pod bramą i płacze. Wszyscy przechodnie patrzyli na mnie. Pewnie niektórzy współczuli, zastanawiali się co takiego się stało. W końcu wstałem i ruszyłem do domu. Kiedy doszedłem od razu zamknąłem się w swoim pokoju. Marco dobijał się do drzwi.
- Diego! Wyjdź stąd, musimy jechać na lotnisko po More.
- Jedź sobie sam i daj mi spokój. - odpowiedziałem od razu. Chyba sobie poszedł.

Marco. 
Pięknie. Sam będę musiał jechać po siostrę, do tego wyjaśniać jej całą sytuacje z Diego i Eleną. Szczerze mam nadzieje że tym razem będzie stała po stronie Diego, który tak naprawdę nigdy niczemu nie zawinił. Jednak moja siostrzyczka i Elena były dla siebie bliskie, więc pewnie oleje to że Diego jest jej bratem i poleci do Eleny. Sprawczyni ostatniego zamieszania. Gdy spotkałem się już z Morą na lotnisku od razu zaczęła zadawać pytania.
- Gdzie jest Diego? Gdzie mieszka Elena? Mów Marco.
- Teraz zostaw Elene w spokoju. Diego jest w swoim pokoju. Zamknął się i nie chce wyjść. Może ty z nim pogadasz? Zawsze byliście blisko...
- Do momentu w którym skrzywdził Elene.
- A to że Elena sprawiła że on cierpi już cie nie obchodzi?
- Co takiego niby zrobiła?
- Pocałowała go dziś na oczach Violetty. Ona mu nie wierzy że nie kocha Eleny. Nie znam szczegółów. Mówiłem że nie chce gadać.
- Dobra, pogadam z nim... Ale najpierw z Eleną.
- Nie ma mowy. On cie potrzebuje teraz bardziej.
- Tylko ty tak uważasz.
- A widziałaś kiedykolwiek jego łzy? Nawet w momencie w którym zostawił nas ojciec był twardy. Pamiętasz jak to było? A teraz płacze. To wszystko wybuchło. Musisz z nim pogadać.
- Marco... Elena też mnie potrzebuje.
- Elena planuje spiski, chcesz jej pomóc to leć! Ja idę do domu.
W tym momencie przyspieszyłem i ruszyłem do domu. Woli stanąć po stronie Eleny, a nie własnego brata. Denerwuje mnie to.

Violetta.
- Jak on mógł?! No jak?! - pytałam cały czas przytulając się do Leona i starając się opanować łzy.
- Przestań już, zapomnij o nim.
- To nie takie proste! Ja go kocham... - spojrzałam na bransoletkę którą miałam cały czas na ręce. Tą którą dostałam na urodziny od Diego. Wszystko się rozsypało. Nie rozumiałam dlaczego to zrobił. Ale przecież... Byliśmy razem krótko. Nie znałam go dobrze, ale mu zaufałam. Musze zacząć panować nad uczuciami i uważać na to komu ufam. Bo inaczej nie skończę za dobrze...

Mora.
Postanowiłam jednak iść do domu. Marco miał racje. Diego jest ważniejszy niż Elena. To on zajmował się mną cały czas, to on pocieszał gdy byłam smutna. Gdy mama nie miała dla nas czasu odprowadzał mnie do szkoły, czytał bajki na dobranoc, pomagał odrabiać lekcje. Po prostu był i to jest najważniejsze. Nie mogłam go teraz zostawić samego. Musi wiedzieć że ma kogoś na kim może polegać. Ruszyłam do drzwi jego pokoju. Nie było go tam... zapewne był w ogrodzie. Była ładna pogoda, więc na pewno był w ogrodzie. Ruszyłam do niego. Nie myliłam się. Siedział pod drzewem grając na gitarze.
- Cześć Diego... - odezwałam się od razu podchodząc do brata. Spojrzał na mnie. Wymusił uśmiech, było widać że nadal jednak cierpi. Ja wiem jak zawsze było. Jako najstarszy udawał twardego, a tak naprawdę kiedy nikt go nie widział płakał. Chował się gdzieś i płakał, gdy my już spaliśmy.
- Hey mała. Już przyjechałaś? Przepraszam że nie wyszedłem po ciebie na lotnisko...
- Nie przepraszaj. Rozumiem cie. - powiedziałam siadając obok niego. - Opowiesz mi jak to było?
Kiedy zadałam to pytanie niemal od razu zaczął mówić. Chyba naprawdę musiał się komuś wyżalić, a ja byłam mu bliską osobą. Siedziałam słuchając go uważnie. Kiedy skończył sama go przytuliłam. Rozumiałam że tego potrzebuje. Od razu odechciało mi się rozmowy z Eleną.

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 22 - "Wina Ludmiły"

Diego. 
Nadal nie mogę uwierzyć w to co właśnie powiedziała. Nie byliśmy razem długo, a ona już ze mną zrywa... Przecież ja nic nie zrobiłem! To wszystko wina... Eleny? No nie wierzę, dlaczego ona mi to zrobiła? Muszę iść z nią porozmawiać. Od razu wstałem i chciałem iść do Resto, gdzie zapewne znajdę moją byłą przyjaciółkę. Zatrzymał mnie jednak Leon.
- Jeśli chcesz się bić, to nie teraz. - powiedziałem od razu próbując go wyminąć.
- A co? Lecisz do Eleny? Violetta z tobą zerwała?
- Co to za wywiad?! Idę tylko wyjaśnić te sprawę, zaraz potem idę do Violetty.
- Nie radzę. Trzymaj się po prostu od niej z daleka. - powiedział po czym sobie poszedł. Wywróciłem oczami. Teraz straciłem dziewczynę i do tego przyjaciół, a wszystko przez Elene. No wielkie dzięki! Naprawdę muszę z nią poważnie porozmawiać... A potem i tak pójdę do Violetty, nie ważne co mówi Leon. Kiedy tylko wszedłem do Resto nagle pojawiła się obok mnie Francesca i Camila.
- Diego! Co to w ogóle miało znaczyć?! - zaczęła wrzeszczeć Francesca - Niedawno się pogodziliście a tu już takie coś! Co ty tu w ogóle jeszcze robisz?! Dlaczego jeszcze z nią nie rozmawiasz?!
- Spokojnie... Powiedziała mi że to już koniec, potem z nią porozmawiam. Najpierw muszę pogadać z Eleną.
- Pajac! - powiedziała Camila po czym razem z Francescą ruszyły w innym kierunku. Nagle zobaczyłem Ludmiłe rozmawiającą z Eleną. Albo mi się wydaje, albo ta blondyna ma coś z tym wspólnego. Ale przecież nie wyciągnę tego od Eleny.
- Francesca! - krzyknąłem do dziewczyny akurat stojącej z Marco. Ona o dziwo od razu do mnie podeszła.
- Widzisz to? - spytałem wskazując na Ludmiłę i Elene.
- Pewnie, nie jestem przecież ślepa. Dlaczego mi to pokazujesz?
- Nie wydaje ci się to jakieś podejrzane?
- W sumie... Jak teraz o tym mówisz...
- Ale co ja mam do tego?
- Musisz ich jakoś podsłuchać... Jak ja się zbliżę to od razu się zamkną, one takie są.
- Nie lepiej je nagrać? Może przynajmniej Violetta ci uwierzy.
- Bo na twoje słowo nie uwierzy?
- No nie wiem...
- Dobra, rób co chcesz, ja do niej idę. - powiedziałem i ruszyłem do Violetty.

Violetta. 
No i co ja sobie myślałam? Nie znam go wcale tak długo i po prostu się pomyliłam co do niego. Powinnam od samego początku się tego spodziewać, przecież w moim życiu nigdy nie będzie tak dobrze jak przez ostatni czas z Diego. To było tylko chwilowe szczęście. Nagle usłyszałam drzwi. Od razu skierowałam wzrok w tamtą stronę. Kiedy zobaczyłam Diego od razu rzuciłam w niego pierwszą lepszą rzeczą, która na szczęście okazała się poduszką i nic nie rozbiło się o ścianę bo oczywiście jak na złość nie trafiłam.
- Tam są drzwi. - wskazałam zła na drzwi które były za nim.
- Wiem gdzie są drzwi, nie musisz mnie o tym informować. - powiedział podchodząc do mnie.
- Wyjdź! - powiedziałam od razu - Nie chce mieć z tobą nic wspólnego!
- Uwierz że to nie moja wina...
- A kogo? Tylko mi nie mów że Eleny. Albo nie, jeszcze lepiej! Ludmiły!
- No bo to jest wina Ludmiły!
- Lepszej wymówki nie mogłeś wymyśle?! Wyjdź... - powiedziałam znowu wskazując na drzwi. Tym razem posłuchał mojej prośby.

czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 21 - "To koniec!"

Elena.
- Ze współpracy ze mną się nie rezygnuje! - krzyknęła Ludmiła. Wszyscy natychmiast na nas spojrzeli. Więc już wszyscy wiedzieli że mam coś wspólnego z Ludmiłą, świetnie. Denerwuję mnie już ta blondyna... Z resztą, czy ona nie jest farbowana? A nieważne. Ważne jest to że jest irytująca. 
- Więc czego ode mnie oczekujesz? - spytałam przyglądając jej się. 
- Dobrze wiesz czego. 
- Nie ma mowy, nie zrobię mu tego. Nie jestem taka! 
- Dzisiaj wieczorem w Resto jest impreza, Francesca zaprasza wszystkich więc Ciebie pewnie też. Jeśli tego nie zrobisz, przykro mi ale od razu będę musiała wszystkim wygadać jak ich wspaniała i grzeczna Elena spiskuje przeciwko naszej Dielettcie. Ludmiła odchodzi! - powiedziała i sobie poszła. Zastanawiałam się chwilę czy powinnam zrobić to o co mnie prosi i po prostu dać sobie raz na zawsze spokój, czy od razu wyjeżdżać z Argentyny. Rozumiałam że Diego pewnie mi tego nie wybaczy, więc i jedno i drugie rozwiązanie nie miało najmniejszego sensu. Teraz byliśmy przyjaciółmi, miało być dobrze... Chyba że powiem że nie zaprosili mnie na imprezę... Nie, niemożliwe. Przecież Francesca zaprosiła mnie jeszcze wczoraj, przy Ludmile. W końcu nastał wieczór. Stałam przed lustrem szykując się na te imprezę. Nie wiem czy dobrze robię idąc tam. Wydaje mi się że mogę powiedzieć że źle się czuje czy coś i sobie odpuścić. Ale Ludmiła pewnie wtedy od razu wszystko im powie. Po co ja się ten raz na to wszystko zgadzałam? Teraz będę musiała się jej słuchać, żeby nikomu o tym nie mówiła. W końcu wyszłam z domu i ruszyłam do Resto. Byli tam już prawie wszyscy. Już się chciałam wycofać, gdy zobaczyłam Ludmiłę. Westchnęłam i weszłam do środka. Zobaczyłam Diego. Na szczęście nie było jeszcze Violetty. Podeszłam więc do niego od razu, czując na sobie te zwycięskie spojrzenie Ludmiły. 
- Cześć. Gdzie jest Violetta? - zapytałam uśmiechając się do chłopaka. 
- Za chwilę powinna przyjść. - odpowiedział mi. Nadal gapił się w drzwi, czekając aż pojawi się w nich dziewczyna, co było trochę irytujące w tej sytuacji. W końcu ze mną rozmawia, co nie? 
- Diego, ziemia! - powiedziałam wiedząc że jeśli coś powiem i tak mnie nie usłyszy. Od razu na mnie spojrzał. Nienawidzę jak jest taki rozkojarzony. W końcu przybliżyłam się do niego. On nie wiedział o co chodzi, więc miałam szansę go pocałować, tak jak chciała Ludmiła. Zrobiłam to od razu. Wiedziałam że teraz wszyscy się na nas gapią... Wtedy niestety przyszła Violetta.

Violetta. 
Zaczęłam szykować się na tą imprezę. Pomyślałam że będzie fajnie, więc jakoś namówiłam tatę by mnie puścił. Kiedy weszłam na te imprezę pierwsze co zobaczyłam to... Diego całujący się z Eleną! No nie wierzę, a jednak Leon miał rację. Podeszłam do nich szybko. 
- Co tutaj się dzieje?! - krzyknęłam, a Diego natychmiast odskoczył jak oparzony od Eleny. 
- To nie tak jak myślisz! - od razu zaczął się tłumaczyć - To ona mnie pocałowała, nie miałem na to wpływu!
- Yhym, daruj sobie. - uderzyłam go w twarz po czym wybiegłam z Resto. Wiem że Diego i Leon od razu wybiegli za mną. Nie zamierzałam rozmawiać ani z jednym, ani z drugim. Wreszcie usiadłam w parku pod jakimś drzewem. Jak on mi mógł to zrobić, no jak?! A ja mu ufałam... On wszystko zniszczył. Właśnie on, chociaż myślałam że jest inny... Ale... Nie umiem przestać go kochać, chociaż połamał moje serce na tysiące mini malutkich kawałeczków. Nagle ktoś koło mnie usiadł i objął mnie ramieniem. Myślałam że to Leon... Miałam nadzieje że to Leon, bo Diego od razu bym odepchnęła. Czułam te perfumy i zaklinałam obu w duchu że używają tych samych. W końcu spojrzałam na twarz chłopaka. Okazało się że to jednak Diego, więc bez chwili zastanowienia odepchnęłam go od siebie. 
- Nie dotykaj mnie! Idź sobie! - wrzasnęłam chowając twarz w dłoniach. Nie posłuchał mnie. - To koniec. Zrozum, to koniec. 
Powiedziałam i odbiegłam jak najszybciej do domu, zostawiając za sobą oszołomionego chłopaka. Jemu również świat się zawalił? Nie sądzę... 

Francesca. 
Diego ma u mnie przechlapane! Niech ja go tylko zobaczę... Będzie miał połamane więcej niż ten nos, który wczoraj połamał mu Leon. W sumie teraz jak tak myślę zrobił to słusznie. Nagle podszedł do mnie Marco. Może jemu wygarnąć zachowanie Diego? Nie, nie może obrywać za brata. 










_________________
NIE ZABIJAJCIE MNIE :D
Pomysł nie był mój, Kally (Klaudia Castillo) nalegała bym tak zrobiła, więc jeśli już kogoś chcecie zabić to ewentualnie ją xD (Przepraszam Klaudia, ja chce żyć :C)

15 komentarzy = next rozdział xD 

wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 20 - " To nie tak jak myślisz "

Violetta. 
Nie mogę uwierzyć w to że Diego bił się z Leonem. Jestem tylko ciekawa dlaczego. Przecież wydawało mi się że są przyjaciółmi. Dopiero co uwierzyłam w ich przyjaźń, a oni mi udowadniają że po prostu udawali. Ech, denerwujący się robią. Oboje! Usiadłam na łóżku w swoim pokoju i zaczęłam pisać w pamiętniku.
 "Diego okazał się inny niż myślałam... Z resztą Leon również. Nie mam pojęcia dlaczego oni to robią. Zachowują się jak małe dzieci! Diego z jakimś opatrunkiem na nosie, Leon z podbitym okiem. Nie wiem co oni sobie wyobrażali, ale mogą być pewni że do żadnego się nie odezwę przynajmniej przez tydzień. Nie! Muszę pogadać z Diego by mi to wszystko najpierw wyjaśnił. Teraz jest pewnie w studio. Oczywiście, pokłóciliśmy się a on jak niby nigdy nic polazł na zajęcia. No i co ja mam z nim zrobić?" 
W tym momencie dziewczyna usłyszała pukanie do drzwi.
- Wejdź! - krzyknęłam myśląc że to Angie. Schowałam swój pamiętnik pod poduszkę. Odwróciłam się w stronę drzwi. Zdziwiłam się lekko gdy zobaczyła tam właśnie Diego, którego chwile temu odrobinkę zwyzywałam w swoim pamiętniku.
- Czego tu chcesz? - spytałam siadając na łóżku.
- Wyjaśnić te sytuację. Violetta, to nie było tak jak myślisz. - powiedział podchodząc do mnie. Usiadł obok niej i złapał mnie za rękę - Leon tylko źle zrozumiał sytuację. Zobaczył mnie z Eleną i...
- Byłeś z Eleną?! - zdziwiłam się. No i może lekko wkurzyłam... No dobra, strasznie wkurzyłam!
- Chciałem tylko z nią porozmawiać, to nic takiego! Przysięgam! Przyszedłem by się pogodzić, zaoferować jej przyjaźń. Nie denerwuj się tak na mnie.
- No dobrze... - uspokoiłam się trochę. Nie powinnam chyba aż tak go kontrolować. Jeszcze chwila i będzie mnie mylił z mamusią. - To co stało się z Leonem?
- Źle zrozumiał całą sytuację i pomyślał że cie zdradzam. Zdenerwował się i mnie popchnął, tyle... Potem się trochę pobiliśmy ale przecież nie mogłem tak stać i dać się bić, co nie?
- Mogłeś mu od razu wszystko wyjaśnić!
- Nie słuchał mnie... Nie bądź zła.
- Nie jestem zła... Ale teraz, w tej chwili, i nie ma że za chwilę idziesz do Leona i się z nim godzisz. Inaczej się do mnie nie odzywaj.
- Ale co, mam go przepraszać? Przecież to on zaczął!
- Jak jemu powiem że ma cie przeprosić to mnie nie posłucha! Chociaż w sumie... Chodź, pogadamy sobie w trójkę... Albo nie, w czwórkę. Wezmę też Elene, niech powie jak było bo jestem strasznie ciekawa czy mówisz prawdę.
- Ta, super. Nie wierzysz mi. Ale ja się strasznie cieszę. - mruknął pod nosem Diego.
- Nie marudź, tylko chodź. - powiedziałam i pociągnęłam go za rękę. Poszliśmy do studio, gdzie był Leon. Usiedliśmy w sali ze sceną.
- Macie mi coś do powiedzenia? - spytałam patrząc na Leona i Diego.
- Moją wersję już znasz. - powiedział Diego. Widać było że nie chciało mu się tego powtarzać więc nie nalegałam.
- Leon, twoja wersja? - spytałam patrząc na Leona.
- Po prostu wszystko jakoś mi się pomieszało. Myślałem że cie zdradza! - powiedział Leon zerkając na Diego, a potem na mnie - No nie patrz tak na mnie! Przyznaje się do winy!
Wszyscy zaczęli się z niego śmiać. Najwidoczniej nie tylko Diego się mnie boi (xd). Elena, która nie miała nic do powiedzenia po prostu sobie poszła.
- A teraz się nawzajem przeproście. Leon pierwszy, bo to on podobno zaczął. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Kiedy chłopaki wykonali moje polecenie wyciągnęłam z sali mojego chłopaka i ruszyłam z nim do Fran, która podobno miała odebrać jego brata z lotniska.

Ludmiła.
No i gdzie jest ta Elena?! Szukam jej już cały dzień. Tak jakby mnie unikała... Ale nie może, bo muszę jej zdradzić szczegóły naszego planu! Nie rezygnuje się ze współpracy ze mną, i ona chyba o tym już wie! O, widzę ją!
- Elena! Chodź tu! - krzyknęłam tak że słyszało mnie chyba pół szkoły. Ale ona i tak udawała że nie słyszy i tylko przyspieszyła. Czy ona naprawdę nie rozumie potęgi wielkiej Ludmiły Ferro? Od razu podbiegłam do niej, chociaż byłam na tych swoich szpilkach.
- Elena! Głucha jesteś?! Wołam cię!
- Czego chcesz Ludmiła? - spytała nieprzyjemnym tonem, takim jak mówiła do mnie zwykle Violetta. Przegina. Zdecydowanie przegina, chyba chce mieć ze mnie wroga.
- Co z naszym planem?
- Daruj sobie ten plan. Nie chce szkodzić Diego. - powiedziała i po prostu sobie poszła. No ona chyba sobie żartuje! Jeden dzień i taka nagła zmiana zdania! Ktoś musiał na nią wpłynąc, i ja się dowiem kto. Chociaż.... To i tak pewnie Diego.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 19. // Autorka : Nikoletta aa :D

Elena: 

Po powrocie z zakupów z Ludmiłą sporo myślałam nad jej „genialnym planem”.  Może faktycznie powinnam spróbować odbić Diego Violetcie, tak samo jak ona odbiła go mi? Nie… Pokręciłam głową. To nie jest wyjście z sytuacji.  Przecież on ją kocha i nie zrezygnuje z niej nawet wtedy, gdy od tego będzie zależało jego życie. Co ta Ludmiła sobie wyobrażała mówiąc mi to? I w zasadzie… czemu zdecydowała się mi pomóc? Tak, to bardzo podejrzane… Wyszłam ze swojego pokoju i udałam się na huśtawkę, która znajdowała się w ogrodzie, na tyłach domu. Usidłam na niej i odpychając się nogami wróciłam  myślami do Diego. 
- Czemu tak trudno wyrzucić mi go ze swojego serca?- spytałam sama siebie. – Przecież on już to zrobił… Zapomniał o mnie…
- Wcale, że nie – Usłyszałam za sobą znajomy głos, na którego dźwięk serce zaczęło mi bić szybciej. 

Diego:

Odprowadziłem Violę do domu, zajęło mi to dużo więcej czasu niż przypuszczałem. No ale tak to już  jest z moją najwspanialszą dziewczyną – po prostu nie mam serca się z nią rozstawać, nawet wtedy, gdy wiem, że za kilka godzin zobaczę ją znowu. Chciałem iść do domu i przygotować miejsce w swoim pokoju na przyjazd brata, jednak moje nogi poniosły mnie w zupełnie inne miejsce. Po paru chwilach stałem przed domem Eleny. Mimo zmroku zacząłem penetrować wzrokiem podwórko centymetr po centymetrze, moje spojrzenie zatrzymało się na postaci, która zniknęła za rogiem domu. Nie wiedzieć czemu otworzyłem furtkę i zacząłem iść w tę samą stronę. Po paru krokach zatrzymałem się, bo uświadomiłem sobie, że osobą, którą śledzę jest Elena. Usiadła na huśtawce  i zaczęła się bujać. Chciałem odwrócić się i odejść mając nadzieję, że nie wie o mojej obecności, jednak nie zrobiłem tego. Wpatrywałem się w jej plecy przypominając sobie te wszystkie chwile, które razem spędziliśmy.
- Zapomniał o mnie… - usłyszałem głos dziewczyny. 
- Wcale, że nie . – odpowiedziałem zaskakując tym samego siebie.  Przecież nawet nie mam pewności, że ona mówi o mnie. Dziewczyna zeszła z huśtawki i odwróciła się przodem w moją stronę. 
- Co Ty tutaj robisz? – spytała zaskoczona.Zlekceważyłem jej pytanie. 
- Eleno, mówisz o mnie? Ja wcale o Tobie nie zapomniałem… Nie umiał bym – odpowiedziałem. Spojrzała na mnie. Na jej twarzy malował się smutek.
- Masz teraz Violettę. A mnie… odstawiłeś. – odpowiedziała i po jej policzku spłynęło kilka łez. Podszedłem do niej i ująłem jej twarz w dłonie. 
- Posłuchaj mnie uważnie – zacząłem – Kocham Violę i nigdy nie przestanę, ale Ciebie też kocham. Byłaś i zawsze będziesz nieodłączną częścią mojego życia.
 Dziewczyna uśmiechnęła się przez łzy. 
- Diego ja... Chcę Twojego szczęścia i… wiem, że jesteś szczęśliwy z Violettą i ja to… akceptuje, boli mnie to, ale to akceptuje bo… nie chcę ciebie stracić. 
Przytuliłem dziewczynę i szepnąłem jej do ucha:
- Nigdy mnie nie stracisz.

Leon:

Gdy wszyscy już poszli postanowiłem iść na spacer. Ostatnio tyle się dzieję. Jeszcze kilka tygodni temu byłem najszczęśliwszą osobą na świecie. A wszystko to za sprawą jednej dziewczyny, która teraz spotyka się z  moim kumplem. Czuje ogromny ból w sercu, gdy widzę ich razem, ale akceptuje to. Viola jest z nim szczęśliwa, pewnie dużo szczęśliwsza, niż wtedy, gdy była ze mną. I tylko to się liczy. Czemu Elena nie może tego zrozumieć? Czemu nie może przyjąć do wiadomości tego, że być może Diego jest przeznaczony Violetcie? Nie rozumiem tego i muszę z nią o tym porozmawiać. I to zaraz… Po kilku minutach drogi byłem już pod jej domem. Zadzwoniłem domofonem, ale nikt nie wyszedł. Nacisnąłem klamkę i furtka się otworzyła. Postanowiłem, że podejdę do drzwi i zapukam do nich. Już miałem to zrobić, gdy usłyszałem głosy dochodzące z drugiej części ogrodu. Jak to ja – ciekawska istota, poszedłem w tamtym kierunku zobaczyć co się dzieję. To co zobaczyłem… zbiło mnie z wszelkiego tropu.
- Co tu się dzieję?! – warknąłem w stronę Diega, który obejmował Elene. Chłopak odskoczył od niej jak opatrzony.
- Leon, to nie tak jak myślisz !- zaczął się bronić. Wściekły podbiegłem do niego i go popchnąłem tak, że ledwo ustał na nogach. 
- Zrezygnowałem dla ciebie z miłości mojego życia ! – krzyknąłem wściekły – Zrobiłem to, bo myślałem, że to z Tobą będzie szczęśliwa ! A ty… zdradziłeś ją i to ze swoją byłą !
Podszedłem do niego i znowu go popchnąłem. Tym razem Hiszpan nie był mi dłużny. Zaczęliśmy się przepychać. 
- Stary, tłumaczę ci, że między mną a Eleną nic nie ma! Ja kocham Violę!
 Po tych słowach coś się we mnie zagotowało. Walnąłem go z pięści w nos. Uderzyłem go tak mocno, że z nosa zaczęła lecieć krew. Zdenerwowany Diego oddał strzał. Uderzył mnie w oko. Krzyknąłem  z bólu. Elena, o której obecności zupełnie zapomniałem także zaczęła krzyczeć. 
- Leon, on mówi prawdę! Diego nie kłamie! – zaszlochała – On przyszedł, żeby mi zaproponować przyjaźń!
Spojrzałem najpierw na nią a później na chłopaka. Po co miała by kłamać? Czy dla niej nie było by lepiej, gdyby się rozstali? Zdezorientowany cofnąłem się o kilka kroków. Po raz ostatni rzuciłem okiem na Diego i ruszyłem w kierunku furtki. 

Violetta:

Następnego dnia wstałam wcześnie rano, by wyszykować się przed przyjściem Diego. Mieliśmy iść razem do studio. Założyłam swój ulubiony zestaw: błękitną spódniczkę i granatową koszulkę na grubych ramiączkach. Następnie podeszłam do lustra i podkreśliłam swoje brązowe oczy kredką i czarnym tuszem. Po kwadransie byłam już gotowa, w sam raz ponieważ w tym samym czasie rozległ się dźwięk dzwonka. Zbiegłam szybko po schodach wymijając na nich zdezorientowanego tatę. Podbiegłam do drzwi i je otworzyłam. Tak jak się spodziewałam to był Diego. 
- Co Ci się stało ?! – krzyknęłam, gdy zobaczyłam opatrunek na jego nosie. Chłopak spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Violu proszę, nie chce o tym teraz rozmawiać. Później ci powiem. 
- Diego, ktoś cie pobił?! – nie dawałam za wygraną. Westchnął. 
- Obiecuje,  że ci wszystko powiem, ale w studio. Bez żadnego więcej słowa wyszłam z domu zatrzaskując z hukiem za sobą drzwi. Nie odezwałam się do chłopaka ani razu podczas naszej wędrówki.  Gdy już doszliśmy na miejsce,  stanęłam i zaczęłam mówić:
- No to teraz się tłumacz. Co się stało? Rozejrzał się po terenie i krzyknął:
- O Fran, cześć ! – dziewczyna spojrzała na niego i podeszła w naszą stronę.
- Cze.. O boże ! Co ty masz z nosem?! – krzyknęła.
 - Też chciałabym wiedzieć. – rzuciłam i spojrzałam na swojego chłopaka. W tym samym czasie podeszła do nas Camila, spojrzała na Diego i rozdziawiła usta. Po chwili powiedziała. 
- Ciekawe, że akurat teraz Leon ma podbite oko… Zupełnie jakby się z kimś pobił. Nie spodziewałam się tego po tobie Diego. - i odeszła.Spojrzałam zaskoczona na chłopaka w celu zobaczenia jego reakcji.  Nic nie odpowiedział tylko spuścił wzrok. 
- Możesz mi to wyjaśnić? – spytałam załamana
- To nie tak …- zaczął. 
- A jak? – spytałam drżącym głosem. Przez dłuższą chwilę nic nie odpowiadał. 
– Tak też myślałam.Powiedziałam ze łzami w oczach i wróciłam z powrotem do domu. 

Franceska:

- Może chociaż mi powiesz o co chodzi? – spytałam zdezorientowana. – Pobiłeś się z Leonem?Spojrzał na mnie z miną zbitego psa. 
- On zobaczył jak przytulam Elene i pomyślał, że zdradzam Violettę i… tak, pobiliśmy się. 
Wybałuszyłam oczy. 
- Przytulałeś Elenę?!- krzyknęłam. 
-Tak… Ale po przyjacielsku. Postanowiliśmy, że będziemy przyjaciółmi.
Westchnęłam. Ale z tych Facetów idioci! Na szczęście ja nikogo nie mam, bo chyba bym oszalała!
- Na co jeszcze czekasz, biegnij za nią! – nakazałam. Chłopak spojrzał na zegarek.
- Nie mogę – powiedział załamany. Założyłam ramiona na piersi. 
- Bo co… spóźnisz się na zajęcia? Co jest dla ciebie ważniejsze?
- Nie o to chodzi. Za raz mam odebrać brata z lotniska, a siostra przylatuje jutro. 
Przewróciłam oczami. 
- Co to za brat, o której przylatuje i skąd dokładnie mam go odebrać? Chłopak spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem. 
- Odbierzesz go za mnie? – spytał cicho. 
- No tak ! – powiedziałam. Tak, miałam racje. Ci faceci to idioci. 
- Nazywa się Marco, przylatuje  z Madrytu. Będzie na lotnisku o 9.30. Hm.. ma czarne włosy i jest raczej wysoki. Nie przeoczysz. 
Uśmiechnęłam się. 
- A teraz już leć do Viol! – popędziłam go. Chłopak ruszył, ale po chwili wrócił i stanął naprzeciw mnie. 
- Czemu mi pomagasz? – spytał.Właśnie, czemu to robię? Spytałam sama siebie. 
- Viola jest moją przyjaciółką. Nie chce by cierpiała. – odetchnęłam – Idźmy już, ja odbiorę tego całego Marco, a ty leć się gódź z Violettą.
 
30 min później 

Byłam już na lotnisku. Rozglądałam się dookoła, ale nigdzie nie widziałam chłopaka chociażby w połowie podobnego do opisu Diega. Po chwili wpadłam na pomysł. Wyjęłam z torby kartkę i marker. Zapisałam na niej „Marco”. Popatrzyłam na swoje dzieło i pokręciłam głową. Przecież na tym lotnisku jest z 10 chłopaków o takim imieniu! Przekręciłam kartkę i zapisałam „Brat Diego Dominguez”. Po raz drugi spojrzałam na kartkę i uśmiechnęłam się zadowolona z pomysłu. Przytrzymałam kartkę i ponownie zaczęłam się rozglądać za chłopakiem, który miałam się zająć. Po paru minutach podszedł do mnie wysoki brunet i spytał:
- Mój brat cie przysłał? – zamyślona zamrugałam rzęsami. 
- Słucham? – spytałam .
- A tak , cześć. Jestem Marco – podał mi rękę na przywitanie, z uśmiechem ją uścisnęłam. -
 Mów mi Fran – chłopak także się uśmiechnął. 
- No to w drogę? – spytał i wskazał na drzwi.Gdy wyszliśmy już na zewnątrz zaczęłam mu się uważnie przyglądać.  Chciałam czy nie, musiałam przyznać, że brat Diego jest bardzo przystojny. Możliwe nawet, że… przystojniejszy niż sam Diego. No, ale co z tego. Jeszcze kilkadziesiąt minut temu byłam przekonana, że dobrze, że nikogo nie mam, bo faceci to idioci.  Westchnęłam. Fran, proszę tylko się nie zakochuj! – upomniałam sama siebie, ale … chyba było już za późno. 

Wyniki konkursu ! *-*

Miało być do 18, ale chyba już nikt nie wyśle xD
Postanowiłam podać tylko DWA MIEJSCA (zważając na to że dostałam 3 prace). Mam nadzieje że ci co tutaj nie zostaną wyróżnieni nie będą czuli się urażeni...

No więc 1 miejsce (rozdział który będę kontynuowała) : Nikoletta aa :D
Mój miszcz! :D Przy twoim rozdziale miałam tylko nadzieje że Diego z Leonem się nie pozabijają (za dużo zdradzam, za dużo zdradzam xd)

No i 2 miejsce (dam wam fragment jej rozdziału, w którym się zakochałam xD) :
1 fragment :
"-Na jaki kolor? - spytałem rozbawiony.
-Na Violettowy. - spojrzeliśmy na niego jak na idiotę. - Czyli na różowy.
-Czyli ty nazywasz różowy Violettowym? A czemu? - Violetta się coraz bardziej denerwowała, czułem to zaraz wybuchnie.
-No bo ty tak lubisz różowy i jesteś taka różowa jak te małe dziewczynki." *-* 

Drugi fragment : 
"-Ale lala. - odezwał się .... (tu wstaw imię, bo nie wiem jakie chcesz dla jego brata. xd)
-Mkhm. Gdzie mieszka Elena? - spytała (znowu, imię dla siostry.)
-Później Ci powiem, teraz chodźcie do domu.
-Ile już jesteście razem? - spytał ...
-Niedługo... tak jakoś dwa tygodnie po moim przyjeździe tutaj, zaczęliśmy być ze sobą.
-I zostawiłeś Elene, świnio! - krzyknęła na mnie ...
-Diego pewnie miał dobry powód.. poza tym Violetta jest ładniejsza, według mnie dobrze się stało, nigdy nie lubiłem tej Eleny..
-W ogóle was nie rozumiem. Ona teraz cierpi przez Ciebie! A Ty wy się tu śmiejecie? A ona? Zostawiłeś Elene dla ładnej buźki?
-...  daj spokój, dobrze wiesz że to wcale nie było tak. Po prostu nie pasowaliśmy do siebie..
-I dopiero teraz to zrozumiałeś?! Jesteś idiotą! - krzyknęła i pobiegła prosto do domu. "
Autorka już chyba wie że o nią chodzi xD Bez wstawiania imion, ale kit xD nie chce mi się, leniem jestem. Rozdział wygrany wstawię za jakieś dwie godziny, przeżyjecie? :D

A teraz dam dziewczynom te kolaże :D
Dla dziewczyny która zajęła 1 miejsce :
I dla tej co zajęła 2 :

Obserwatorzy

Chat~!~