Muzyczka xD

niedziela, 29 grudnia 2013

No cóż...

Nie wiem co pisać! O.o
Nie sądziłam że kiedyś do tego dojdzie xD
Ktoś chce za mnie napisać rozdział? Uznajmy że to konkurs ;D
Tylko proszę, niech ktoś napiszę i wciśnie jakiś fajny wątek. Będę wdzięczna :D

Kocham was, nawet jak mi nic nie wyślecie xd

Papa ;*
Dominguezowa.




czwartek, 26 grudnia 2013

Nowy blog.

Czuję się na siłach, więc czemu nie?
Jest to opowiadanie o Diego.
Taki opisik, jak jest z tyłu książek xd :

Diego po kolejnym zawodzie miłosnym ma dość już życia w Hiszpanii i swojej kariery. Chłopak czuje się samotny. Jego matka nie zwraca na niego uwagi, ojciec nie ma czasu. Po stanowczym zakazie przeprowadzki, ze względy na młody wiek bohatera, Diego dokonuje wyboru. Ucieka z domu i zamieszka na stałe w Argentynie.



No i jak? Podoba wam się opis? :D A to tylko opis xd
Teraz link :
http://canta-amore.blogspot.com/

wtorek, 24 grudnia 2013

Świątecznie *.* + Jaram się dzisiejszą wigilią bardziej niż DJ wynikami egzaminów xd

Specjalnie czekałam do 00:00 żeby napisać wam tu życzenia. :D Każdemu z moich wspaniałych czytelników, a w szczególności Pyci ;*, Aleksandrze Dominguez :D i Pani Dominguez xd Taaa... Moje trzy najbardziej kochane czytelniczki, które mnie zawsze wspierają. Napewno jest was więcej, ale nie chce mi się wymieniać, zważając na późną pore i moją obecność na komórce :D No więc zaczne od tego : Wesołych świąt, szczęśliwego nowego roku. Zdrowia, szczęścia i wymarzonych prezentów. A dla blogerów oczywiście WENY. Weny jak najwięcej :D No i jak to mówi mój brat.... Ten, no ten tego... Wesołego jajka! :D Taaa, mam głupiego brata. Pytał się mnie dzisiaj czy idę malować z nim sufit w parku i wstawiać drzwi obrotowe xD

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 30 - "Ale że serio? o.o"

Violetta. 
Uśmiechnęłam się widząc że jest szczęśliwy. W końcu nie będzie się czuł tak dziwnie... Nie będzie się czuł tak jakby był inny, a tak czuł się chyba do tej pory. Nagle do sali wszedł Marco. Najwidoczniej szukał Diego. Stanął w drzwiach z miną typu "WTF?!". Wszyscy teraz na niego spojrzeli i zaczęli się śmiać, łącznie z Diego i Gregorio. 
- Coś mnie ominęło...? - zapytał zdezorientowany chłopak. 
- Nie, coś ty! Wszystko w należytym porządku. Idź już do domu. - powiedział Diego schodząc szybko ze sceny i podchodząc do mnie jakby nic się nie stało. 
- Okey... - powiedział Marco po czym po prostu sobie poszedł. 
- Takie pytanie... - odezwała się Francesca - Kiedy zamierzasz mu powiedzieć? 
- Mnie też to interesuje. - powiedział nagle Gregorio. 
- Nie mam pojęcia. A teraz idę na zajęcia, nie dręczcie mnie już! - powiedział po czym uciekł do sali w której teraz mieliśmy mieć zajęcia z Angie. Wywróciłam oczami i razem z przyjaciółmi ruszyłam za nim. Po zajęciach postanowił tak jak zawsze mnie odprowadzić. Szliśmy trzymając się za ręce. 
- Naprawdę masz zamiar ukrywać przed Marco kto tak naprawdę jest jego ojcem? - spytałam po chwili. Wydawało mi się to dziwne. Wiem że czuł się naprawdę okropnie gdy się dowiedział, ale do tej pory sądzę że powinno wiedzieć też jego rodzeństwo. On jednak był uparty. Za bardzo przejmował się tym co będzie gdy dowie się któreś z jego rodzeństwa. 
- Jakby dowiedział się Marco jakoś bym to przeżył... Wolałbym żeby nie dowiedziała się Mora. Znienawidzi go. Ona pamięta z tego wszystkiego chyba najmniej. Jej najstarsze wspomnienie jest chyba takie że to właśnie ja przy nich byłem. Nie nasz ojciec, nie matka która stale pracowała. Zajmowała się nami sąsiadka... Wieczorami zostawałem z nimi sam. Dokładnie pamiętam jak Marco siedział przed telewizorem, a ja siedziałem z Morą czekając aż zaśnie. Nienawidzi ojca od samego początku, chociaż nie wie kim on jest. Ja z Marco... Mamy chociaż jedno czy dwa przyjemne wspomnienia związane z ojcem. Jej ojciec kojarzy się raczej tylko z cierpieniem. 
- Czyli ukrywasz to przed Marco żeby nie dowiedziała się Mora? - spytałam po jego długiej wypowiedzi. 
- Dokładnie. Nie chce by się dowiedziała, nie wiadomo co jej strzeli do głowy. No a on gdzieś tam w głębi swojego serca nas chyba jednak kocha. Jeszcze gorzej byłoby gdyby chciała wyjechać. Razem z nią wyjedzie Marco, bo nie możemy zostawić jej samej. A wtedy ja zostanę tutaj całkiem sam.
- Czuje się zapomniana! - zaśmiałam się.
- Pomijając ciebie i przyjaciół oczywiście. - roześmiał się chłopak. Po chwili już byliśmy pod jej domem.
- Wejdziesz? - zapytała.
- Może lepiej nie...
- No a czemu?
- Leon opowiadał mi o twoim ojcu...
- Zmienił się. No chodź. - zaśmiałam się i pociągnęłam go za rękę.

Francesca.
Debil, kretyn (...) no i zabrakło mi określeń xd
Jak może okłamywać Marco. Oczywiście od razu widać że robi to dla swojej wygody. Zaraz, zaraz. O czym ja myślę? To przecież Diego! Ten którego kilka dni temu zamknęłam w schowku na instrumenty. No i to z mojej winy dowiedział się o Gregorio... Więc to ja powinnam powiedzieć Marco całą prawdę! Tak, tak zorbie. Diego mnie za to chyba zamorduje, ale jakoś to przeżyje xD Od razu ruszyłam do domu Marco. Wiem dobrze gdzie mieszka, bo śledziłam Diego. Tylko ciii, niech mu nikt tego nie mówi! Po chwili stałam już przed drzwiami. Zapukałam od razu. Otworzył mi na szczęście Marco i od razu zaprosił do środka.
- To co takiego ważnego masz mi do powiedzenia? - stwierdził że to ważne, ponieważ była już chyba 22. Rozejrzałam się po domu.
- Diego nadal nie ma? - spytałam.
- Dzwonił chwile temu, zasiedział się u Violetty więc zostaje u niej na noc. A teraz mów.
- Zauważyłeś że Diego pogodził się z FGregorio?
- Tak, nadal zastanawiam się jak to możliwe.
- No więc... - Dobra Francesca, prosto z mostu - Gregorio jest jego ojcem.
Maco z wrażenia aż wypluł sok który właśnie pił. Spojrzał na mnie jak na debilkę, myśląc że go okłamuje. No na serio? Czy ja bym go okłamała?

Diego. 
- 102 wkurzony jednorożec...
- Przestań w końcu żreć te ciastka bo ci odbija! - wrzasnęła Violetta wyrywając mi z ręki opakowanie ciastek czekoladowych.
- Trzeba było mnie nie zapraszać! - powiedziałem i zacząłem się śmiać.
- No przepraszam, nie wiedziałam że będziesz tyle siedział. No aż do rana!
- Jak ci przeszkadzam to sobie pójdę.
- Nie! Nie ma mowy, nie będziesz teraz po ciemku wracał sam do domu, a dobrze wiesz że mojego taty i Ramallo nie ma.
- I dobrze, tylko dlatego mogę zostać na noc.

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 29 - "Odmieniec. // Wybaczysz?"

*Dzień później* 

Diego. 
No i znowu zaspałem do szkoły! Dobrze że pierwsze zajęcia mam z Gregorio, i tak miałem na nie nie iść. W sumie chyba lepiej pójść, tylko trochę się spóźnię. Tak na znak protestu xD Ogarnąłem się szybko i i wyszedłem z domu by udać się spacerkiem do studio (pomimo tego Że zostały mi ze dwie minuty). Szedłem jak najdłuższą drogą, wcale się nie spiesząc. W końcu i tak chciałem się spóźnić na zajęcia. Po drodze myślałem o tym wszystkim. Miałem nadzieje że jeszcze nikt oprócz Violetty nie ma pojęcia że to właśnie Gregorio jest moim ojcem. Bo przecież wszyscy moi  znajomi wiedzieli że mam tylko matkę no i rodzeństwo. Violetta by się nie wygadała, ale w studio nic nie wiadomo. W końcu byłem w studio. Przebrałem się, wcale się nie spiesząc. Czekały mnie dzisiaj dwie lub trzy godziny zajęć z Gregorio, ponieważ Pablo wymyślił sobie że potrzebujemy więcej tego tańca. Tyle miałbym wolnego, jakbym jednak nie poszedł na zajęcia. Stanąłem przed drzwiami. Wydawało mi się że Gregorio akurat coś o mnie wspominał.
- A gdzie jest Diego? - spytał w końcu. Chyba dopiero zaczęły się zajęcia, aż tak się wcale nie spóźniłem.
- Postanowił że przez jakiś czas nie pojawi się na zajęciach. - usłyszałem głos mojej dziewczyny. Domyślałem się że pewnie w tej sali rozmyślają teraz dlaczego rezygnuje z lekcji tańca. Pewnie większość już wyobraziła sobie konflikt miedzy mną a Gregorio. Jednak żadne z nich nie spodziewało się raczej że to konflikt miedzy ojcem a synem.
- A jest jakiś powód jego postanowienia? - spytał tym razem Leon .
- Jest, ale tego nie mogę zdradzić. - powiedziała Violetta. - A pan chyba raczej wie o co chodzi.
Te drugie zdanie zapewne powiedziała do Gregorio. Postanowiłem już wejść do sali, by Leon nie drążył dalej tematu.
- Ooo! Dominguez się pojawił. Spóźniony oooo...  5 minut. - powiedział Gregorio gdy tylko wszedłem do sali.
- Ciesz się że w ogóle przyszedłem. - powiedziałem od razu zajmując swoje miejsce. Widziałem że resztę zdziwiło trochę że nie powiedziałem tak jak oni, czyli "pan" ale nie mam najmniejszego zamiaru mówić "pan" do mojego ojca.
- Trochę szacunku dla... - zaczął.
- Dla nauczyciela, ta znam ten tekst. - powiedziałem nie zwracając na niego najmniejszej uwagi. Już chyba tylko Violetta rozumiała moje zachowanie, reszta jeszcze nie rozumiała dlaczego Gregorio po prostu nie wywali mnie z sali.
- Nie do nauczyciela... - powiedział Gregorio - Z resztą, porozmawiamy po lekcjach. A teraz bierzemy się do zajęć.
Od razu zaczęliśmy tańczyć. Prawie wcale nie mogłem się skupić na tańcu. Zaraz po zajęciach gdy Gregorio nie patrzył od razu ruszyłem do drzwi.
- Chowajcie mnie... - powiedziałem kryjąc się za Violettą i Francesca. Jakoś udało mi się opuścić sale.
- To zostawanie po lekcjach niczego cie nie nauczyło? - spytał w końcu Federico, gdy znaleźliśmy się w dobrej odległości.
- A czego miało mnie nauczyć? Szacunku dla nauczyciela? - spytałem i ruszyłem się przebrać. Potem razem z przyjaciółmi poszliśmy na jakieś soki.
- Dobra, a teraz gadaj co zaszło między tobą a Gregorio, bo jestem ciekawa. - powiedziała Camila gdy zajęliśmy stolik.
- Jeju, to nic takiego. - powiedziałem. - Wiecie jaki on jest, po prostu często przesadza.
- Przesadza... Ale ty też dzisiaj przesadziłeś, naprawdę.
- To moja sprawa... Moja i Gregorio, nie drążmy tematu.

Violetta.
Naprawdę zaczynam się zastanawiać dlaczego on nie chce im nic powiedzieć. Przecież to nie jest jego wina, że jego ojciec to właśnie Gregorio. Rodziców się nie wybiera, co nie? Diego pewnie tego żałuje... Z resztą, oni i tak się dowiedzą. Prędzej czy później.
- Diego, weź im powiedz. - powiedziałam patrząc na chłopaka. On tylko pokręcił głową. Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę że wśród nas jest Marco. Gdy tylko na niego spojrzałam, spojrzała również Francesca i już wiedziała o co chodzi. Wiedziała że Diego nic nie powie przy Marco. Nie chciał by jego brat dowiedział się tego o czym on wie. To napewno byłoby dla niego szokiem.
- Marco, nie śpieszysz się gdzieś? - spytała Francesca patrząc na chłopaka.
- Nie... - powiedział - A tak! Zapomniałem, za 5 minut muszę być w domu. Pa!
Powiedział i pobiegł.
- Teraz mów. - powiedziała Francesca. Od razu wszyscy zrozumieli dlaczego pozbyła się Marco.
- No mów, bo to z ciebie wyciągniemy. - roześmiał się Leon. Widziałam że Diego jeszcze chwile się zastanawia czy dobrym pomysłem jest im to powiedzieć, jednak się zdecydował.
- Okey, ale nikomu nie mówcie. - zaczął - No bo Gregorio... Gregorio to mój ojciec.
Camila aż z wrażenia wypluła sok który właśnie piła. Francesce aż zamurowało.
- Dzisiaj 1 kwietnia? - spytał w końcu Maxi.
- Wy mi go tutaj bardziej nie dołujcie, bo z nim zwariuje. - powiedziałam patrząc na Diego który chyba miał ochotę wstać i wyjść.
- Pójdę już... Do studia. - powiedział i wstał.
- Dobra, cześć. Przyjdziemy potem. - powiedziałam. Widziałam że chociaż chwilę chce być sam.

Diego. 
Wiedziałem że lepiej im nie mówić. Niby są moimi przyjaciółmi i niby nie zachowali się niewłaściwie. A ja i tak czuję inny, nie nadający się do tego otoczenia. Kilku uczniów i syn nauczyciela, od razu wiadomo dlaczego się dostał. Tak, tak właśnie się czuje. Zastanawiam się jakby to było jakbym jednak został w Hiszpanii. Nie byłoby przy mnie Violetty, a ta myśl sprawia że wydaje mi się że jednak dobrze zrobiłem przyjeżdżając tutaj. Od tego czasu tyle się zmieniło... Zerwanie z Eleną, poznanie swojego ojca. I ja nie byłem tym samym człowiekiem. Jedyne co zostało bez zmian to moje relacje z rodzeństwem, wszystko inne już przepadło. Poszedłem do jednej z sal w studio. Wziąłem gitarę i zacząłem grac, wcale nie zwracałem uwagi na to co się dzieje. Grałem tak przez dłuższy czas, pogrążony w marzeniach. W pewnym momencie dopiero podniosłem wzrok. Gdy zobaczyłem ludzi ze studio i nauczycieli przed sceną trochę się zdziwiłem. Nie wiedziałem nawet gdy weszli. Gdy zauważyłem Gregorio wstałem i od razu chciałem wyjść, jednak on wszedł na scenę, zatrzymując mnie przy okazji. Stanąłem ciekaw co ma do powiedzenia.
- Przestaniesz w końcu uciekać? Chce tylko z tobą porozmawiać... - powiedział. Wszyscy nadal stali przed sceną zaciekawieni.
- Musimy tutaj? Przy wszystkich?
- Inaczej uciekniesz.
- Stąd też mogę zwiać...
- Diego! -  usłyszałem głos Violetty - Chociaż go wysłuchaj.
- Nie ma mi nic do powiedzenia.
- Skąd wiesz, skoro jeszcze ze mną nie rozmawiałeś?
- Nie muszę rozmawiać żeby wiedzieć o co chodzi. Po prostu ci się znudziłem. I nie tylko ja, moja mama, moje rodzeństwo... - zacząłem wyliczankę. Na dole każdy zaczął się zastanawiać o co chodzi.
- Nieprawda! Nie mów tak, nigdy mi się nie znudziłeś. Ani ty, ani twoje rodzeństwo.
- Ale mama tak, prawda? Dlatego zostawiłeś nas wszystkich! Daj mi wreszcie spokój, okey? - powiedziałem i znowu chciałem sobie iść.
- Diego! - powiedziała Violetta. No dobra, dla niej tu trochę postoje.
- Daj mi chociaż to wyjaśnić... Nie chciałem was zostawiać. - zaczął Gregorio. Chciałem już coś powiedzieć, jednak się powstrzymałem - Musiałem to zrobić. Nie kochałem twojej matki, nie mogłem być z nią tylko ze względu na ciebie, Marco i More. Nie myśl że wcale o was nie myślałem. Zastanawiałem się gdzie jesteście, chciałem się z wami spotkać. Gdy przyjechałeś nie umiałem ci powiedzieć prawdy. I wydaje mi się nawet teraz że lepiej byłoby jakbyś nie wiedział. Nie nienawidziłbyś mnie tak jak teraz.
Patrzyłem na niego cały czas.
- To co? Wybaczysz mi? - spytał w końcu Gregorio. No cóż, chyba jednak powinienem mu wybaczyć. Kiwnąłem głową z lekkim uśmiechem.


niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 28 - "Nie mam ochoty z nimi rozmawiać"

Violetta. 
- Diego! -wrzeszczałam za chłopakiem który nadal szedł przed siebie. Zachowywał się co najmniej dziwnie, jakby jakiś szatan go opętał normalnie. W pewnym momencie wszedł do jednej z sal. Usiadł w koncie. Przez chwile przyglądałam się jak patrzy przed siebie. Myślał o czymś, nie mam pojęcia o czym. Aż mi się żal go zrobiło. Usiadłam obok niego i złapałam jego dłoń.
- Diego, co się stało? - spytałem. Naprawdę się martwiłam, wcześniej tak się nie zachowywał. On tylko spojrzał na mnie. Wyglądał tak jakby za chwile miał płakać. Ale dlaczego? Żadne fakty z naszego podsłuchiwania mi się nie łączyły. A to chyba to sprawiło że chłopak nie zwraca praktycznie wcale uwagi na otaczający go świat.
- Diego, powiesz mi wreszcie o co chodzi? - spytałam przytulając się do niego. Siedziałam tak od momentu w którym postanowił mnie jednak przytulić.
- No bo... - wydusił z siebie - Bo...
- Bo co? - spytałam starając się mu pomóc w wyduszeniu tego faktu, który usłyszał z ust Gregorio.
- Pamiętasz jak jeszcze podsłuchiwałaś? Gregorio mówił wtedy że uczy się tutaj jego syn... - zaczął w końcu.
- Iii? - spytałam zaczynając się jednak domyślać co ma na myśli.
- To ja jestem tym synem. - powiedział spuszczając wzrok. To dla mnie było bez sensu. Mój chłopak synem nauczyciela tańca w studio? W życiu nie wpadłabym na to że Gregorio w ogóle ma dzieci.
- Mora i Marco też...? - spytałam zerkając na Diego.
- Też. Kto inny mogłby być ich ojcem? Tak czy inaczej... Nigdy więcej nie pójdę na zajęcia Gregorio.
- Diego! - spojrzałam na niego poważnie. Ale chyba ma racje. Narazie powinien trzymać się chyba od niego z daleka - No dobra, tylko jakiś czas, potem idziesz. Nie możesz wiecznie uciekać.
- A ja myślę że właśnie mogę. Nienawidzę go, rozumiesz? Nienawidzę!
- Nie mów tak, to twój ojciec.
- Który uciekł bo mu się znudziliśmy, przypomnę ci.
- Ale pomimo tego cie kocha.
- Yhym... Gregorio nie kocha nikogo oprócz siebie. A napewno już nie mnie, nie wmawiaj mi takich rzeczy.

Francesca. 
- Fran, widziałaś Diego? - spytał Marco akurat wchodzący do sali.
- Jest chyba w schowku na instrumenty... Nie pytaj.
- Okey, nie zapytam... - powiedział chłopak zaczynając się śmiać.
- A ty z czego się śmiejesz?! - oburzyłam się. Patrzyłam na niego jak na idiotę.
- Nie... Z niczego... - i sobie poszedł. -.- Czasami zachowuje się jak małe dziecko, które dopiero co przyszło na świat. Ciekawe czy polazł szukać Diego... Nie, stoi pajac za drzwiami!
- Marco! - wrzasnęłam na niego, wtedy uciekł jak przestraszony dziecko. Zaśmiałam się. Czasami naprawdę zachowuje się tak jak jakieś dziecko. Stoi i patrzy zamiast wejść i porozmawiać.

Federico.
Kiedy przyszedłem do studio zobaczyłem tylko Ludmile stojącą przy drzwiach sali. Podszedłem. W sali był Diego i Violetta. Nie mogłem uwierzyć, Lu podsłuchuje! A ja chyba się w niej zakochałem... Nie, nie mogłem. To taka jadowita żmija...
- Czego się dowiedziałaś? - spytałem. Nawet na mnie nie spojrzała.
- Że Gegorio jest... - powiedziała ale akurat przechodził Gregorio.
- Jest tam Diego?
- Tak. - odpowiedziałem równocześnie z Ludmiłą, która szybko uciekła z miejsca zdarzenia. Gregorio wszedł do sali, więc i ja opuściłem szybko to miejsce . Nie chce być świadkiem zabójstwa dokonanym na uczniu.

Diego.
Gdy wszedł Gregorio miałem ochotę wyjść. Wyjść i nie wracać. Zaraz po Gregorio weszła do sali Elena. Jeszcze tylko jej brakowało. No i kto jeszcze? Wchodźcie, zapraszam! Od razu wstałem i wyszedłem, oczywiście ciągnąc za sobą ledwo nadążającą Violette. Nie miałem zamiaru teraz rozmawiać ani z moim ojcem ani z Eleną.

wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 27 - "I'm your father!! :D"

Diego.
Po tym naszym odbywaniu jakże przemiłej kary danej za chęć do życia i miłość do ojczyzny, wyszedłem razem z Francescą z sali.
- Mój plan. Realizujemy. Teraz. Chodź. - pociągnęła mnie do sali od muzyki, gdzie była Violetta.
- Ooo! Vilu! Możesz być taka dobra i znajdziesz mi w schowku... Eee... Harmonijkę! - powiedziała Fran widząc Violette.
- Harmonijkę? - zdziwiła się Violetta - Okey...
Powiedziała po czym ruszyła do schowka w którym były instrumenty.
- Diego ci pomoże. - powiedziała moja przyjaciółka po czym wepchnęła mnie do Violetty i zamknęła drzwi - Okey, już nie potrzebuje tej harmonijki! Pogadajcie sobie, papa!
Po tych słowach usłyszeliśmy jak odchodzi. Patrzyłem na drzwi. I to jest jej plan? Coś kiepski, a jego realizacja jeszcze gorsza.
- Eee... Wiesz jaka jest Francesca. - zaśmiałem się by rozluźnić atmosferę, jednak chyba mi się nie udało. Violetta nadal tylko na mnie patrzyła, widocznie zła. Była zła że Francesca wpakowała ją w godzinę ze mną. Co najmniej godzinę, bo za godzinę przyjdzie tylko sprawdzić czy już się pogodziliśmy.
- Nie zamknęłaby nas tutaj jakbyś nie miał mi nic do powiedzenia.  - powiedziała Violetta siadając w kącie - To długa historia? Dobra, zaczynaj. Chce to mieć za sobą.
- To może lepiej nie rozmawiajmy, bo widzę że masz mnie dość już po minucie. - powiedziałem i usiadłem w drugim kącie z wielkim fochem. Nie będę przecież jej teraz dręczyć swoją wersją zdarzeń. Wtedy dostałem jakiś filmik od Francesci. Po obejrzeniu podałem telefon Violettcie.
- Tutaj jest moja wersja zdarzeń.
Kiedy obejrzała filmik usiadła obok mnie.
- Diego... No ej, nie fochaj się teraz na mnie, bo próbuje ci wybaczyć. - zaśmiała się przytulając się do mnie. - Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham. - powiedziałem opanowując focha i przytuliłem ją mocno.

Violetta.
Kiedy zobaczyłam ten filmik naprawdę mi ulżyło. Cieszyłam się że jednak Diego jest taki jaki myślałam, bo naprawdę go kocham. I teraz rozumiem dlaczego tyle czasu spędzał z Francescą. Ona wszystko wiedziała. Tylko dlaczego nie powiedziała mi od razu? Muszę z nią poważnie pogadac.
- A teraz gadaj jak na spowiedzi! - powiedziałam patrząc na Diego - Które z was wymyśliło że nas zamknie w schowku?
- Co to za pytanie?! - zdziwił się mój chłopak. Jak to ślicznie brzmi xd - Nigdy, ale to nigdy w życiu nie pozwoliłbym na zamknięcie mnie w schowku! Nigdy! To Francesca!
Oboje zaczęliśmy się śmiać. Nagle usłyszałam że ktoś wchodzi do sali. Uciszyłam Diego.
- Chcesz podsłuchiwać? - szepnął mi do ucha.
- A czemu nie? - zaśmiałam się - Raz nie zawsze, cicho.
Jak się po chwili okazała w sali był Gregorio z kimś tam. Nie miałam pojęcia kto to, bo Gregorio wcale nie dał mu dojść do słowa.
- Co mówią? - zaciekawił się Diego gdy usłyszał głos Gregorio.
- Ciii! - uciszyłam go od razu.

Gregorio. (nie ma to jak pisać z jego perspektywy xd)
Wszedłem do sali razem z jednym z moich dawnych przyjaciół, Na początku nie rozmawialiśmy o niczym konkretnym, tak naprawdę wspominaliśmy to co było kiedyś. Nagle usłyszałem jakieś szmery w schowku. Przez chwile słuchałem, ale gdy nie usłyszałem nic postanowiłem sobie odpuścić. Nagle ten mój przyjaciel zaczął temat mojej rodziny, chociaż dobrze wiedział że daaawno temu zostawiłem ich samych w Hiszpanii po prostu nie wytrzymując.
- Musisz mnie o to pytać? Przestań... Dobrze wiesz, że moje dzieciaki są już tutaj w Argentynie, dlatego mnie o to pytasz. Wiesz dobrze że do nich nie pójdę, nie powiem im wszystkiego. - odpowiedziałem na jego pytanie.
- Mów trochę ciszej, bo o ile się nie mylę jedno z twoich dzieciaków uczy się w studio.

Diego.
Więc któryś z naszych kolegów jest dzieckiem Gregorio? Zamurowało mnie... Podsłuchiwałem nadal razem z Violettą.
- Nawet bym się ucieszył jakby się dowiedział. - odezwał się Gregorio - Staram się robić wszystko byle się nie domyślił, ale sam nie wiem dlaczego.
- Myślisz że zostawianie go po lekcjach zbije go z tropu? - usłyszałem nieznajomy mi głos.
- Zaraz, zaraz... - powiedziałem cicho - Kogo Gregorio zostawia po lekcjach?! Kogokolwiek oprócz mnie?!  Już zaczynałem trochę panikować.
- Spokojnie, została dzisiaj jeszcze Francesca.
- Słyszałaś "go"?
- Może z innej grupy?
- Tak... Nie ma co panikować, z innej grupy.
Opanowałem się trochę. Zaczynałem zastanawiać się czy lepiej już nie podsłuchiwać, jednak ciekawość mnie zżerała.
- Myślę że chyba tak...
- Pomyśl, tylko jego zostawiasz po lekcjach!
- Nieprawda! Dzisiaj zostały dwie osoby.
- A za co ty go w ogóle tak nienawidzisz, co?
- Nienawidzę? Nie żartuj sobie... To mój syn, i go kocham. Dlatego nigdy mu nie powiem.
- Powinien wiedzieć.
- On się załamie... Taki już charakter, nie wytrzyma jak mu powiem i jeszcze wyjedzie zabierając ze sobą rodzeństwo.
- Nie wyjedzie, ma tutaj dziewczynę, zapomniałeś?
- A no tak... Od czasu do czasu zapominam że Diego jest z Violettą.
"ŻE CO ?! ŻE CO KUŹWA?!" - cieszyłem się że nie wypaliłem tego na głos. Violetta tylko spojrzała na mnie, nic nie wiedziała. Już przecież nie podsłuchiwała. Nie mogłem się ogarnąć, w końcu przewróciłem jakieś instrumenty co spowodowało hałas.
- Spokojnie... - powiedziała do mnie Violetta. Ona nie wie o co chodzi. Po chwili Gregorio (nigdy nie powiem do niego "tato") otworzył drzwi. Gdy nas zobaczył zamurowało go, tak samo jak mnie po tym co usłyszałem. Ja tylko wyszedłem z sali, Violetta za mną.




____________
Buahahahah xD
Tak jak się spodziewała Pani Dominguez której dedykuje ten rozdział :D
Dedykacja leci także do mojej kochanej Aleksandrze Dominguez  (dzięki której nie nudzę się jak w nocy spać nie mogę xd)
Moje dwie NAZWISKOMIENNICE, haha :D
Tak, Ole moje dwie xd

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 26 - "Zostajesz po lekcji!"

Francesca. 
Gdy Violetta sobie poszła trochę zrobiło mi się przykro. Wyszła z mojego powodu, tak jakby myślała że teraz ja jestem z Diego. Cóż... Trzeba szybko wyprowadzić ją z błędu.
- Dobra, gadaj co nabroiłeś. - powiedziałam patrząc na Diego. Zaśmiałam się.
- Powiedziałem kilka słów za dużo...
- Kilka słów za dużo u Gregorio? Uuu.... I ty jeszcze żyjesz?!
- Weź mnie ie strasz, bo przestanę chodzić na te zajęcia. Wymyśliłaś już coś?
- Tak, mam plan. Ale zamknę was w schowku!
- Zgłaszam sprzeciw!
- Oj Diego, pewnie nic już nie wymyśle... Poświeć się dla miłości.
- Jak to dziwnie zabrzmiało, jakbyśmy byli w jakieś durnej telenoweli. - roześmiał się chłopaka - Wracając do zamknięcie w schowku, mowy nie ma Francesco. Już raz mnie zamknęłaś, nie sądzisz że raz w życiu takie coś mi wystarczy?
- Diego! Ona cie inaczej nie wysłucha.
- To ty z nią pogadaj.
- Nie odwale za ciebie czarnej roboty, o nie! Albo współpracujesz, albo radzisz sobie całkiem sam. Wybieraj.
- No dobra... Ale dopiero jutro, przygotuje się na to psychicznie. A teraz papa. - powiedział i sobie poszedł. Zamiast być mi wdzięczny że coś wymyśliłam. Pfff, ale mam przyjaciół! Dobra, wracam do domu zanim Gregorio mnie dorwie i domyśli się że nie było mnie na zajęciach.

Diego. 
No i znowu mnie zamknie. Ona jakaś psychiczna jest, powinienem się trzymać od niej z daleka. Ale dobra, skoro ma już jakiś plan to skorzystam. Bo ja nic oczywiście nie wymyśle. Wróciłem do domu, zanim po raz kolejny spotkam na swojej drodze Gregorio. Jestem ciekaw czy nadal tak chce mnie na swoich zajęciach, czy już go baaaardzo wkurzam tak jak reszta uczniów. Zgaduje że raczej ta druga opcja, chociaż może jednak nie... Podobno jestem pierwszym w historii którego zatrzymał po lekcjach Gregorio. Jakiś znak że przejmuję się tym co ja wyprawiam? Nie sądzę, chociaż to dziwne. Bo po co miałby marnować swój czas na jakiegoś dzieciaka którego uczy. I to jeszcze tylko po to by zrobić mu wykład na temat wychowania. Coś tu jest nie tak... Dobra, nie chce mi się o tym myśleć. Gregorio nie ważny, teraz liczy się to co wymyśliła Francesca. Francesca... Trochę się boje, szczególnie jeśli omówiła ten plan z Camilą. Po chwili już byłem w domu. Mojego rodzeństwa na szczęście nie było, więc miałem spokój taki jak przed ich przyjazdem. Spokój którego zwykle oczywiście nie doceniałem. Wziąłem gitarę i zacząłem znowu grac. Powinienem się uczyć choreografii na zajęcia Gregorio (opuściłem za dużo zajęć, kompletnie nic nie umiem xd) ale jak pomyślę o tym że zatrzymał mnie po zajęciach to aż mi się odechciewa.

*Następnego dnia*

Z samego rana ruszyłem na zajęcia. Pierwsze miałem zajęcia jak na złość z Gregorio. Przez całe zajęcia starałem się nie odzywać, jednak i tak w połowie zajęć usłyszałem słowa :
- Dominguez, zostajesz po lekcjach.
- A co ja takiego zrobiłem?! - zdziwiłem się. Chyba lubi moje towarzystwo...
- Przyszedłeś na zajęcia. Oczekiwałeś oklasków? Kompletnie nic nie umiesz, mówiłem ci wczoraj żebyś to sam przećwiczył w domu.
- I dlatego mam zostać po zajęciach?!
- Zostajesz 5 minut dłużej! Za pyskowanie!
- A to to już jest nie fair!
- 10 minut! Grasz dalej?!
- Ale proszę pana, ja nic nie zrobiłem!
- 15 minut!
- Ale...
- Diego, zamknij się już! - krzyknęła Francesca. Czułem że jeśli zostanę dłużej jej plan nie wyjdzie.
- A Resto zostaje razem z nim! - powiedział od razu Gregorio.
- Ale jak to?! - zdziwiła się Fran. Teraz chyba rozumiała mój ból.
- Bo... Musisz nauczyć kolegę choreografii! A teraz cicho i do zajęć!
Po zajęciach zostałem razem z Francescą, Gregorio sobie poszedł.
- Nagrabiłeś sobie u niego... - powiedziała Francesca.
- Nie! Tu chyba chodzi o coś innego... Nie że mnie nie lubi, bo jakby mnie nie lubił kompletnie by mu wisiało to czy cokolwiek umiem. Po prostu wywalił by mnie z sali.
- Szukaj dobrych stron. - zaśmiała się Francesca.






__________
Bum, bum tss XD
Krótki, wiem xd
Ale spadam na Ugotowanych *-* xD
Jestem spóźniona 10 minut! :D
No dobra, macie jeszcze fote :
Po co stać, skoro można lewitować? xd
Diego i Xabi <3 XD

15 komentarzy - nowy rozdział.

Obserwatorzy

Chat~!~