Muzyczka xD

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział XIV

Diego

Do domu wracałem dopiero wieczorem. Całkiem miło było spędzić dzisiejszy zień z Violettą. Była taka jak kiedyś... Może nie najlepszym pomysłem jest to że się z nią spotykam, bo zaraz wszystko mi się przypomina. Jednak ta dziewczyna jest wyjątkowa. Tak samo jak Francesca. Francesca... Jeśli teraz o niej pomyśle, wydaje mi się że tylko ona zasługuje na to bym spędzał z nią czas. Pomimo tego lgnę do Violetty. Naiwny kretyn, tak o sobie teraz myślę. Gdy wszedłem do domu, usłyszałem głos mojej mamy. Była w salonie, rozmawiała z kimś przez telefon. O dziwo zamilkła, gdy pojawiłem się w pomieszczeniu. Ciekawe...
- Cześć mamo. - powiedziałem, od razu kierując się do kuchni. Pomyślała chyba że nie chce jej przeszkadzać, bo po chwili znowu zaczęła rozmowę.
- Tak, właśnie wrócił ... No chyba ci odbiło. Chyba nie myślisz że zgodzę się na to byś mu powiedział kim jesteś ... Nieprawda, nie potrzebuje wcale ojca. Potrzebuje tylko mnie, ewentualnie tej koleżanki. Fracescy? Tak, Francescy ... Wcześniej nawet nie wspominał o tym że chce poznać ojca ... Dobra, koniec tematu. Jest już w domu, teraz lepiej nie rozmawiać. Może podsłuchiwać. Cześć. - po tym słowach zamilkła. Usłyszałem jak odkłada komórkę na stolik, po czym jej kroki. Poszła chyba na górę. Przez chwile korciło mnie żeby podejść do tego telefonu i sprawdzić tego z kim rozmawiała. W końcu postanowiłem to zrobić. Wszedłem do salonu. Faktycznie jej nie było. Od razu ruszyłem w kierunku jej telefonu. Wziąłem go do ręki, wchodząc od razu w historie połączeń. Przepisałem numer na swój telefon - potem to się sprawdzi, po czym odłożyłem telefon znowu na swoje miejsce. Rozejrzałem się po czym chwyciłem kurtkę i ruszyłem do drzwi, z zamiarem pójścia do Francescy. Jeszcze nie było tak późno, a
  ona zapewne z wielką chęcią by ze mną pogadała. Zanim jednak zdążyłem dotknąć klamki, usłyszałem głos swojej mamy.
- Wybierasz się gdzieś? - spytała - Już późno, za chwilę kolacja. Nawet 5 minut nie możesz przesiedzieć w domu?
- Jestem już 5 minut. Chce iść tylko do Fran...
- Nie za dużo czasu już z nią dzisiaj spędziłeś? - spytała. Ja tylko pokręciłem głową.
- Nie. Dzisiaj byłem z Violettą. Sama chciałaś bym spędzał z nią czas.
- Tak czy inaczej, już za późno byś nachodził te dziewczynę. Nie możecie porozmawiać przez telefon? Idź do pokoju, za chwilę zawołam cie na kolację.
Pomimo tego że nie bardzo podobało mi się że nie pozwoliła mi wyjść, ruszyłem w kierunku swojego pokoju. Nie chciałem się z nią kłócić. Wiem że ostatnio stałem się nieznośny. Może dlatego że w moim śnie byłem bardziej samodzielny? Nie musiałem mieszkać z mamusią i siedzieć grzecznie w domu kiedy mi kazała. Zrezygnowałem z rozmowy z Francescą. Pogadam z nią jutro, chociaż naprawdę teraz wolałbym nie siedzieć sam i się nudzić, jak to ostatnio ze mną bywa.

Violetta.

Następnego dnia od samego rana siedziałam w studio. Rozmawiałam z Tomasem o tym jaką piosenkę wybraliśmy. Nie wydawał się zadowolony tym że ćwiczę z Diego, ale nic nie mówił. Tuż przed rozpoczęciem zajęć do sali wpadł Diego razem z Francescą. Naprawdę wydaje mi się że z tej dwójki coś będzie. Kiedy tylko mogą, siedzą razem. Trochę mi głupio że teraz muszę kraść Diego na próby. Mają mniej czasu dla siebie. Ale w końcu gdyby nie j i tak by go nie poznała.



***
Tylko mi ktoś dotknie zdjęcia Diego z Vicente, a ostrzegam że zginie śmiercią długą i bolesną xD To zdjęcie jest moje, zróbcie sobie własne. Ale serio, oddam każde zdjęcie, tylko nie te. Godzinę szukałam go w necie, aż się wkurzyłam i postanowiłam zrobić screny które robiłam kolejną godzinę xD To zdjęcie jest więc nietykalne XD
Ale wracając do rozdziału, to taki tam bez sensu :3
Tym razem nie będzie ilości komentarzy, zobaczymy ilu z was ogarnie że jak komentujecie to jest szybciej rozdział XD

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział XIII cz. 2

Violetta. 

Francesca chyba przemówiła mu do rozumu, bo dzisiaj jakoś zgodził się na próbę. Jednak od chyba 10 minut kłócimy się jaką piosenkę zaśpiewać. Dlaczego on musi być taki denerwujący? Chciałam z nim zaśpiewać tą piosenkę którą podobno sam napisał, ale upiera się że jeszcze nie jest skończona. Trudno, trzeba pogadać o tym z Pablo. Nauczyciel już od kilku minut stoi w drzwiach, patrząc jak zamiast w końcu zacząć pracować, kłócimy się.
- Dzieciaki, tak ma wyglądać wasza współpraca? - odezwał się w końcu - Violetta, pokaż tekst tej piosenki którą chcesz zaśpiewać. Zobaczymy czy nie jest skończona.
Ku zdziwieniu Diego, od razu wyjęłam tekst z torby. Tak, ukradłam mu go kiedyś. Chyba dopiero teraz się skapnął. Pablo od razu zacząć go czytać.
- Moim zdaniem jest skończony. Zaśpiewacie to i koniec dyskusji.
- Pablo, to naprawdę jeszcze nie skończone. - odezwał się tym razem Diego, jednak dyrektor placówki nie zamierzał z nami dłużej dyskutować i wyszedł z sali, uprzednio zostawiając nam tekst piosenki.
- Dobra, zabieramy się do tego bo jak tak dalej pójdzie to będziemy musieli tutaj cały dzień siedzieć. - odezwał się Diego, po czym stanął przy keyboardzie. Wziął nuty i zaczął grac. Z początku widziałam że robi to bo musi. Starał się na mnie nie patrzeć, co wydawało mi się lekko dziwne. Śpiewał obojętnie, wcale nie wczuwając się w muzykę. Wydaje mi się że lepiej by mu poszło jakby miał śpiewać z Francescą. Dopiero gdy spojrzał w moją stronę zaczął się jakoś wczuwać w tą piosenkę. Po chwili nawet zauważyłam że się uśmiechnął. Wreszcie. Nie lubię spędzać czasu z takimi smutasami, a on albo jest smutny albo obojętny. Nic go nie obchodzi. To jest właśnie lekko w nim denerwujące. Widzę jednak że potrafi być normalny. I to mi się podoba. Po dość długim czasie na szczęście już skończyliśmy próby na dzisiaj. Chciał iść do domu, jednak go zatrzymałam. Tata stwierdził że powinnam jakoś ogarnąć swoją nienawiść do tego chłopaka, postanowiłam więc spędzać z nim więcej czasu, trochę więcej się o nim dowiedzieć.
- Mam propozycje. Chodźmy na lody. - powiedziałam i zanim zdążył się odezwać, pociągnęłam go za sobą w stronę wyjścia ze studio. Nie zamierzał chyba protestować, bo grzecznie ruszył za mną i już po chwili nie musiałam go ciągnąc za rękę. Zaraz po zakupieniu lodów usiedliśmy na ławce i w parku i wcinaliśmy. Rozmawialiśmy w tym czasie. Tak naprawdę pierwszy raz z nim normalnie rozmawiałam. Nie był wcale taki zły, za jakiego do uważałam. Zjedliśmy te lody, jednak nadal siedzieliśmy na ławce. Miło było z nim porozmawiać. Ma w sobie jednak coś czego wcześniej u niego nie widziałam. Nie mogę jednak uznać że jest lepszy od Tomasa. No cóż, Tomasa jednak kocham.
- Więc mówisz że kompletnie nic nie pamiętasz z wcześniejszego życia? - spytałam, po jego dość długim monologu. Sama kazałam mu o tym mówić, on raczej zachwycony tym nie był.
- Nic a nic... Ale cóż, co miałbym pamiętać? Zapewne moje życie było nudne. Nie mam ojca, nigdy nie chodziłem do szkoły, nie mam przyjaciół. Nawet rodzeństwa nie mam. Taki tam odizolowany od społeczeństwa.
- Wiesz, ja też nie chodziłam wcześniej do szkoły. W pewnym sensie jesteśmy podobni. - stwierdziłam - Tylko że ja nie jestem chora i pamiętam całe swoje życie. No... Może od któregoś tam roku życia, ale to normalne.
Zaśmiałam się, a chłopak wraz ze mną.

Diego. 

- Widzisz, podobni a jednak inni. - odezwałem się - Wiesz, mam wrażenie jakbym znał cie wcześniej.
Tak, wróciła moja dawna kochana Violetta. Przynajmniej tak mi się wydaje. Nie była już dla mnie obca, zupełnie inna. Dziewczyna tylko się uśmiechnęła, po czym przytuliła mnie. Tak bardzo brakowało mi tych uścisków... Dziewczyna była i jest wyjątkowa. Jednak... Teraz mogę się z nią tylko i wyłącznie przyjaźnić.






***
Patrycja ruszyła ten swój tłusty tyłek z łóżka i postanowiła coś napisać - brawa dla niej :D No tak, został tydzień do wakacji. A kto się postara pisać częściej w wakacje? No kto? Bo zapewne nie ja xD Taki tam żarcik ^^ Wracam do, tak jak to nazwał kiedyś jeden z anonimów, szantażowania czytelników, bo jak tego nie robię, to jakoś dziwne pustkowie się tutaj robi. Więc...
7 komentarzy - następny rozdział :D
To niedużo, patrząc na liczbę obserwatorów.

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział XIII cz. 1

Diego.

Już po niedługim czasie byłem w domu. Naprawdę nie bardzo miałem dzisiaj ochotę na ćwiczyć z Violettą. W ogóle prawie że nigdy nie mam ochoty spędzać z nią czasu. Sam nie wiem dlaczego. Może dlatego że nie chce po raz kolejny powracać do tego snu? Nie chce znowu myśleć że wszystko będzie tak jak w moim śnie. Nie chce robić sobie nadziei. Z resztą, i tak byłem zmęczony, a czekała mnie jeszcze wieczorna nauka tańca z Francesną. Zastanawiam się czy ja sobie z tym poradzę. No ale cóż, dla chcącego nic trudnego. Mojej mamy nie było w domu. Zastanawiam się czy powinienem się cieszyć, czy raczej zastanawiać dlaczego jeszcze nie wróciła z pracy. Ruszyłem do swojego pokoju. Usiadłem na swoim łóżku. Pierwszą rzeczą po jaką sięgnąłem były słuchawki. Z kieszeni wyciągnąłem telefon, po czym podłączyłem do niego owe słuchawki. Włączyłem muzykę, kładąc się na łóżku. Mówiłem już że to zdecydowanie mój ulubiony mebel w domu? Jak już wspominałem, byłem zmęczony, więc słuchając tej muzyki, zasnąłem.

Jest blisko. Bliżej niż się wydaje. Jednak nie mogę do niej podejść. Nie mogę jej dotknąć, przytulic. Każdy dzień jest monotonny, powoli znika z mojego życia. Jest tylko... Tylko we śnie. No właśnie. Jest we śnie. Może właśnie dlatego właśnie teraz widzę przed sobą jej fioletową spódnice i białą bluzkę? Włosy rozpuszczone, kręcone. Wyglądała dokładnie tak jak wtedy gdy pierwszy raz ją zobaczyłem. Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem, w swoim śnie. Wygadała identycznie. Ale czy teraz jest taka sama? Czy chce taką Violette? Marzę o tym by istniała ta która była w moim śnie, ale to tylko głupie marzenie. 

Obudziłem się około godziny 18. Obok mnie siedziała Francesca, co oczywiście lekko mnie zdziwiło. Moja mama musiała ją wpuścić.
- Ile mnie już obserwujesz, co? - spytałem, siadając na łóżku.
- Dość długo, by usłyszeć co gadasz przez sen.
- Wole nie wiedzieć co gadałem. - stwierdziłem i zaśmiałem się. - Zaczekaj chwilę... Ogarnę się i możemy się wziąć za ten taniec.
- Nie, dzisiaj nie taniec. Masz śpiewać piosenkę z Violettą, pamiętasz? - spytała - Poprosiła mnie bym cie jakoś namówiła na próbę. Nie możecie wejść na scenę i improwizować, a niestety ktoś inny tego zaśpiewać nie może.
- Niby czemu? Uparliście się na to że akurat ja mam zaśpiewać. Nie może zaśpiewać Tomas? Albo Leon?





***
Nawet tego nie komentuje... Najgorszy rozdział w moim życiu. No cóż,już trudno. Musiałabym zmienić wszystko, a szczerze mi się nie chce.

piątek, 13 czerwca 2014

Patrycja i reklama.

Zamiast rozdziału, oczywiście walne wam reklamę :D
Spokojnie, rozdział powinien być jutro. Nie ma w domu rodziców (zostałam z braćmi) więc na spokojnie sobie napiszę :3
Dobra, a teraz wracajmy do reklamy. Nie będę za wiele pisać. Znacie już tą historie. Oto zwiastun.

środa, 11 czerwca 2014

Hey.

Tak, tak. Zauważył ktoś że ostatnio mnie nie ma? Dzisiaj spróbowałam napisać rozdział, mam dopiero połowę i już niestety więcej z siebie nie wykrzeszę. Najprawdopodobniej będziecie więc musieli zaczekać do soboty.
A w ogóle czemu to piszę. Zauważył ktoś w ogóle że mnie nie ma?

Obserwatorzy

Chat~!~