Muzyczka xD

środa, 20 sierpnia 2014

Wracamy do tematu bloga o Diecesce...

No więc znalazło się kilka osób, które chciałyby go czytać. Tak więc oto powstał
Todo Es Posible.
Prolog się pojawi, gdy pod przywitaniem będzie kilka komentarzy. :D

czwartek, 14 sierpnia 2014

Post, który nie jest rozdziałem.

Pierwsza informacja - ten blog zostaje zawieszony. Przepraszam was, nie mam ostatnio na niego kompletnie weny. Do tego brak internetu w laptopie... Spokojnie, kiedyś wrócę. (jak odzyskam internet, na tablecie niewiele zrobie, a żeby coś tam napisać, potrzebuje weny jednak XD) A teraz uwaga... Tak sobie siedzę, ze słuchawkami, tabletem, telefonem... Poduszka z Violetty pod głową (moje cudo, którego przez tydzień szukałam po tych pierniczonych biedronkach XDDD) i sobie myśle... Hmm, może by tak włączyć yt. I tak podłączam sobie wcześniej wspomniane słuchawki do urządzenia, które ostatnio mnie wkurza, ale bez niego bym nie mogła nic zrobić, włączam yt. Oglądam kawałek odcinka 3 sezonu Violetty... To był chyba 10 odcinek. I coś mnie nagle na Diecesce naszło. xD No tak, siedzę od godziny i oglądam filmiki z nimi. Coś czuje, że Parotta jednak pożyje, bo się moja Diecesca szykuje *-* ale wracając do tematu, serio coś mnie naszło na Diecesce. Aż tak, że nabrałam ochoty wziąć to ustrojstwo (czyt. tablet) do łapek i stworzyć nowego bloga. Ta, mówiłam że odchodzę we wrześniu. Ale halo. Jak mam odejść, jak jest Diecesca? xD No i tutaj stawiam pytanie : Kto by chciał o nich poczytać? :D

czwartek, 7 sierpnia 2014

Rozdział XXI

Diego. 
Reszte zajęć już przesiedziałem grzecznie w szkole, z nadzieją że moja mama nie postanowi zerknąć czy już wróciłem na zajęcia. Mówiłem - do domu nie wróce. Cieszyłem się że tata zaproponował mi bym u niego zamieszkał. Nie musiałem wracać na noc do domu, co oczywiście wiązałoby się z natychmiastowym zakazem chodzenia na zajęcia w studio i spotykania się z którymkolwiek z uczniów, w tym Francescą. No... Może wręcz kazałaby mi spotykać się z Violettą. No ale halo, moją dziewczyną jest Francesca, nie Violetta.
Kiedy rozmawiałem z ojcem, wyszło na to że prawdopodobnie jednak pojade do Mediolanu. Sam Pablo powiedział że wystarczy zgoda jednego z rodziców, a moim ojcem jednak jest Gregorio. Jedziemy już w poniedziałek, a dzisiaj jest piątek. Do tego poniedziałku raczej zostane u ojca. O ile mnie wytrzyma przez ten weekend, jednak potrafie być nieznośny. Siedziałem w jednej sali razem z Francescą, gdy wbiegła Violetta.
- Diego, twoja mama przed chwilą weszła do studio. Chyba cie szuka.
- Co? Jakby co, to nikt mnie nie widział. - powiedziałem po czym wstałem. Teraz pytanie - kierunek sala taneczna, czy raczej pokój nauczycielski? Postanowiłem biec do pokoju nauczycielskiego. Mój tata teraz nie miał zajęc, więc powinien tam być. Wbiegłem do pomieszczenia. Był tam mój ojciec i Pablo. Na szczęście.
- Chowajcie mnie! - powiedziałem i schowałem się za Gregorio.
- Odbiło ci? - spytał mój ojciec, patrząc na mnie.
- Mama przyszła.
- Do studio? Po co? - zdziwił się Pablo.
- No chyba jasne że po mnie. - stwierdziłem - Tutaj chyba nie przyjdzie...?
- Nie wiadomo, może przyjdzie. W studio się nie schowasz. - stwierdził Gregorio. - No dobra, nie wyjdziesz już tak czy inaczej ze studio, bo cie zauważy. Spokojnie, przecież cie nie oddam. W końcu też jestem twoim rodzicem, tak? Mam prawo się tobą zajmować, jeśli ona źle robi. - powiedział. On był spokojny, zabawne. Ale w sumie... Nie mam pojęcia jak niby chciała zabrać mnie ze studio? Siłą? Tak przy wszystkich? Napewno nie. Nie jestem dzieckiem, wiem co jest dlaa mnie dobre. Studio to miejsce, które było w moim śnie i istnieje w rzeczywistości. Tutaj mogę rozwijać swoją pasje, spełniać marzenia. Dlaczego więc nie chce bym się tutaj uczył? Woli jak uczę się w domu i myśle, że tak musi być? Wiedziałem że znając mojego pecha zaraz tutaj przyjdzie, więc usiadłem jak najdalej od drzwi, obok mojego ojca. Pozostaje nadzieja że jakby co to serio nie pozwoli jej zabrać mnie do domu.

Violetta. 

Ruszyłam do jego mamy. Francesca stwierdziła że lepiej będzie jak nikt z nas z nią nie porozmawia, jednak... Coś to da? Pójdzie sobie? Zabawne, będzie go cały czas szukać, aż znajdzie. Namierza go na telefon czy jak? Kto ją tam wie, to całkiem możliwe. Trzeba ją jakoś przegonić. Potem Diego będzie u Gregorio, a ona nie wie gdzie on mieszka.
- Dzień dobry pani Hernandez, co pani tutaj robi? - spytałam, gdy podeszłam do matki Diego.
- Szukam swojego syna. Nie widziałaś go przypadkiem?
- Nie, nie wrócił do studio. Nie było go na zajęciach. Pewnie się domyślił że pani tutaj po niego przyjdzie, więc nie przyszedł.
- Dobrze wie że będzie musiał ze mną rozmawiać wieczorem, to po co się ukrywa? Dobra, idę do Pablo.
Przeszła obok mnie. I wtedy dopiero się zorientowałam, że w pokoju nauczycielskim siedzi Diego. Ups... Teraz już jej nie powstrzymam. Biedny Dieguś. Cóż, próbowałam.

Diego. 

Siedziałem tak w tym pokoju nauczycielskim. Nie odważyłbym się stąd wyjść, dopuki ktoś nie powie mi, że ona już stąd wyszła. Otworzyły się drzwi od pokoju nauczycielskiego. Zamarłem.
- Pablo, jak zobaczysz mojego syna... - i w tym momemcie jej wzrok wpadł na mnie - Ooo znalazła się zguba. Wracamy do domu, już.
Chciałem się odezwać, ale Gregorio mnie powstrzymał.
- On nigdzie nie idzie. - powiedział. - To jest też mój syn. Zostaje ze mną.
Spojrzałem na mine mojej mamy. Westchnąłem pod nosem. Spuściłem wzrok. Ja się nie wtrącam... Naprawde, czuje że ją tylko zdenerwuje.
- Porywasz mi syna? Mam z tym iść na policje?
- Policje? To jest też mój syn. Później wpadne po jego rzeczy. No i paszport oczywiście, bo w poniedziałek lecimy do Mediolanu.
- Mówiłam że nie wyrażam zgody na jego wyjazd.
- Ale teraz jest pod moją opieką. Ja jadę, więc zabieram go ze sobą. Spakuj już lepiej jego rzeczy. Nie zapomnij o paszporcie i jego tabletkach. A teraz już idź, żegnam.
Moja mama chyba sobie odpuściła.spojrzała na mnie. Była zła? A może zawiedziona? Wychowywała mnie przez 17 lat, a ja teraz tak poprostu ją zostawiam, odchodzę do ojca. Ale wróce do niej, prawda? Wróce, kiedy zmądrzeje i zrozumie że robiąc to co robi, poprostu mnie krzywdzi. Wyszła z pomieszczenia.
- No, Diego... Idziemy na zajęcia. - powiedział Pablo. Wstalem od razu. Ojciec powiedział że spotkamy się po zajęciach. Pojedziemy najpierw do mnie, po moje rzeczy. Już widzę jak nie wypuszcza mnie z samochodu i sam tam idzie. Ruszyłem za Pablo na zajęcia.

*Poniedziałek*

5 rano przed studio. Najlepsza godzina, jaką mogli walnąc. Zasypiam na stojąco. Violetta z Francescą gadały o jakiś bzdurach. Jak tak będę ich słuchać, to normalnie zasne. Mój tata rozmawia z Angie i Pablo. Pablo niby zostaje a miejscu, ale jedzie z nami na lotnisko. Mama dzwoniła do mnie wczoraj wieczorem. Rozmawiałem z nią normalnie, jednak cały czas chce bym nie jechał. Za późno - jade.

wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział XX

Francesca. 

Kiedy zauważyłam że Diego wybiega od Pablo, zaczełam zastanawiać się co takiego się tam stało. Violetta teraz cieszyła się, bo jedzie do Mediolanu. On za to wybiega wściekły i nie chce z nikim rozmawiać. Postanowiłam troche podsłuchać rozmowe matki mojego chłopaka , dyrektora studio i nauczyciela tańca (który podobno jest ojcem Diego, ale kto tam wie...). Stanełam przy drzwiach. Na szczęście wszystko było doskonale słychać. Akurat matka Diego się wydzierała, nawet gdybym stała dalej, usłyszałabym.
- Powiedziałeś mu?! - ten wrzask mógłby ogłuszyć każdego. Współczuje, Gregorio. - Dobra, dosyć tego. Mój syn więcej nie przyjdzie do tej szkoły. Odkąd rozpoczął tutaj nauke, są z nim same problemy. Zabieram go do domu.
Szybko odbiegłam od drzwi, pewna że za chwileb zostaną otwarte. Nie myliłam się. Z pomieszczenia wyszła matka Diego.
- Francesca, widziałaś Diego? - zapytała. Pokręciłam głową. Zresztą, nawet gdybym wiedziała gdzie pobiegł, nie powiedziałabym jej. Muszę mu najpierw powiedzieć, że postanowiła zakazać mu chodzenia do studio. Zapewne z powodu jego ojca.
Matka chłopaka postanowiła go nie szukać.
- Jak go zobaczysz, powiedź mu żeby wrócił do domu. - powiedziała, po czym poszła. Podeszła do mnie Violetta.
- I co? Diego jedzie? - spytała, bo widzała że chwile rozmawiałam z mamą Diego.
- Nie... Dobrze będzie, jak jednak pozwoli mu chodzić do studio.
- Co? O czy ty mówisz Francesca?
- Powiedziała po prostu że jej syn już tu więcej nie przyjdzie. Chyba chodzi o Gregorio...
- Diego już wie że nie może chodzić do studio?
- Nie. Dlatego muszę go znaleźć.
Violetta postanowiła pójść ze mną. Wybiegał ze studio, więc chyba trudno będzie go znaleźć.


Diego. 
Moja mama... Kompletnie już nie rozumiem, czego ona chce. Według jej wersji - mojego szczęścia. Ale chyba coś jej z tym nie wychodzi, z tego co widzę. Moge udawać że mam to wszystko gdzieś, zamknąc się w pokoju i zaczekać aż skończe te magiczne 18 lat. Jednak chyba za dużo by mnie omineło. No cóż, wycieczke do Mediolanu mam już głowy. Nie zgodzi się, nawet jeśli błagałbym ją na kolanach.
Nie miałem ochoty na powrót na zajęcia. Szedłem przed siebie, nie myśląc nawet gdzie idę. Miałem chwile spokoju. Mama mnie nie dręczyła, nie było w pobliżu cały czas Violetty ani Fran. Mogłem spokojnie posiedzieć, pomyśleć. Usiadłem nad jeziorem. Założyłem słuchawki i włączyłem muzyke. Moja mama do mnie dzwoniła. Nie odebrałem. Dzwoniła uparcie cały czas, wiedząc że tak czy inaczej nie odbiore. W końcu zdenerwowałem się, wyłączyłem telefon. Zostałem bez muzyki, ale chociaż miałem spokój. Wróce do domu, ale dopiero wieczorem. Cały dzień spokoju. Jak wróce to i tak z nią nie pogadam. Może poczuje że straciła syna i da mi święty spokój. Ile ja mam lat? Bo traktuje mnie jakbym miał jakieś 5, góra 7. Poczułem nagle jak ktoś kładzie mi dłoń na ramieniu. Odwróciłem się. Francesca. Uśmiechnąłem się. Za nią stała Violetta. Usiadły obok mnie.
- Mama już do ciebie dzwoniła? - spytała Francesca.
- Tak. Ale nie odbierałem. Nie mam ochoty z nią rozmawiać.
- Czyli jeszcze nie wiesz, że zabroni ci chodzić do studio? - zapytała.
- Słucham?! - wrzasnąłem. Przesadziła! - Nie. Ja będę chodzić do studio, chodźbym musiał uciekać przez okno.
Wstałem z miejsca.
- Ej, ej! Gdzie idziesz? - spytała Violetta.
- Do tatu, czyli do studio. - powiedziałem i od razu ruszyłem w kierunku szkoły. Violetta i Francesca za mną.
Po jakiś 10 minutach byłem na miejscu. Ruszyłem w kierunku sali tanecznej. Akurat kończył zajęcia z jedną z grup. Kiedy uczniowie wyszli, wszedłem do sali. Nauczyciel uśmiechnął się, gdy mnie zobaczył.
- A podobno do studio chodzić nie możesz. Twoja mama nie wie że tu jesteś?
Pokręciłem głową.
- Nie. Chodzi właśnie o ten zakaz... Ja po prostu nie rozumiem, dlaczego ona mi nie pozwala. Znowu mam się w domu uczyć? Musisz coś zrobić, mnie nie słucha.
- Mnie tymbardziej, Diego. Jej nie wytłumaczysz, że ty tego chcesz.
- W takim razie nie wracam do domu. Nigdy.
- Diego, co ty niby odwalasz? I gdzie pójdziesz?
- Nie wiem. Może Fran mnie przygarnie... Nawet jeśli nie, nie wróce tam. - powiedziałem, chcąc wyjść  z sali.
- Zaczekaj! Możesz narazie zatrzymać się u mnie...


***
Za ewentualne błędy przepraszam - pisze na tablecie, nie mam dostępu do kompa. :D

Obserwatorzy

Chat~!~