Albo mi się wydaje, albo te zajęcia się strasznie przeciągają. Powoli mam już dość. W końcu jednak Gregorio stwierdził że nie powinni już dłużej nas męczyć. Jackie jednak uparła się że ja i kilka osób źle tańczę i postanowiła nas zatrzymać. Mieliśmy jakieś 5 minut przerwy a do mnie podeszła Violetta.
- Diego, nie zgadzam się byś tu dłużej siedział. Chodź już do domu.
- Nie mogę, powiedziała że mam zostać to zostaje.
- Nie wydaje mi się by był to dobry pomysł. - usłyszałem tym razem głos Gregorio - Kiedyś już po pół godziny tańca coś się z tobą działo, powinieneś iść już do domu.
- Ty się nie wtrącaj. Jestem starszy, wytrzymuje dłużej. - upierałem się przy swoim - Do tego Jackie mnie nie wypuści.
- Jak porozmawiam z Pablo to...
- Tato, proszę. Nic mi się nie stanie jak dłużej tutaj zostanę. Nauczcie się tylko bardziej tych kroków i tyle. Do tego nie mam pojęcia co to obchodzi ciebie.
- Zrozum w końcu że pomimo tego że was zostawiłem, ciągle cie kocham. Twoje rodzeństwo także, dlatego chce dla was najlepiej.
- Jakoś nie zauważyłem. - stwierdziłem.
- Nie kłóćcie się znowu! - odezwała się Violetta - Nie tak powinny wyglądać relacje pomiędzy ojcem i synem. Zrozumcie wreszcie że wszyscy na nas patrzą. Rozumiem, ty go nienawidzisz, ale Diego, on cie kocha. Ja też cie kocham i chce byś w tej chwili wrócił do domu.
- Yhym... I co powiecie niby Pablo w takim razie?
- Na przykład że źle się czujesz. - zaproponował mój ojciec.
- To by było kłamstwo. - stwierdziłem.
- Może jeszcze się źle nie czujesz, ale za chwilę możesz źle się czuć. - stwierdziła Violetta.
- Stoisz po jego stronie? - spytałem patrząc na swoją dziewczynę.
- Tak, tym razem ma racje.
- Dobra, ja i tak pójdę. - powiedział tata i od razu poszedł.
- Nie róbcie ze mnie jakiegoś kaleki. Nie powinnaś już iść do domu? - spytałem - Twój tata się zdenerwuje.
- Zaczekam na ciebie przed studio, tylko się streszczaj. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek po czym uciekła z sali. Czy ona naprawdę nie rozumie że ja nie mam zamiaru wychodzić z tej lekcji wcześniej niż Jackie mi na to pozwoli? Po chwili wrócił tata, jednak nic narazie nie mówił, bo akurat tańczyliśmy. Tańczyliśmy wszyscy po kolei, więc na szczęście miałem szansę trochę jeszcze odpocząć. `
Zaraz po tym jak zatańczyłem pierwszy raz do sali wszedł Pablo.
- Diego, możesz już iść. - powiedział od razu. Więc jednak tata coś załatwił...
- Niby dlaczego akurat jego zwalniasz? Tańczył dzisiaj najgorzej. - stwierdziła Jackie, co mnie trochę uraziło.
- Może nie mówiłabyś tego uczniowi? - zaczął mnie bronic ojciec - Diego tańczył dzisiaj świetnie i ma prawo wyjść, jeśli wypuszcza go Pablo.
Pablo postanowił się chyba nie wtrącać, bo wyszedł.
- Masz coś jeszcze do powiedzenia? Chce wszystkich nauczyć tak samo i jeśli ktoś potrzebuje więcej lekcji, zostaje dłużej. A Diego akurat zostanie tu do wieczora i nie interesuje mnie to że ty tego nie chcesz.
- To jest akurat mój syn i ja wiem ile on wytrzyma a ile nie. Nie powinien tutaj siedzieć cały dzień, chyba że chcesz być odpowiedzialna za późniejsze konsekwencje. - bronił mnie nadal ojciec. Naprawdę chciał bym wyszedł.
- Jakie konsekwencje? Taniec jeszcze nikomu nie zaszkodził. - stwierdziła Jackie - Stajesz w jego obronie tylko dlatego że to twój syn. Nie chce mu się tańczyć to go zwalniasz i tyle. Nie wiesz o nim więcej niż my, bo praktycznie go nie znasz.
Znowu... Jackie przesadza, tak mi się przynajmniej wydaje.
- Uczyłem go tańczyć gdy był jeszcze dzieckiem i dobrze wiem do czego jest zdolny, więc nie mów mi teraz że był najgorszy i do tego że go wcale nie znam.
- Bo nie znasz. - odezwałem się tym razem ja.
- Widzisz, nawet twój syn nie jest po twojej stronie.
- Diego, nie odzywaj się. - rozkazał natychmiast mój ojciec. Wszyscy jakoś od razu się cofnęliśmy, mój ojciec kłócący się z Jackie to już chyba norma na tych zajęciach.
- Słuchaj Gregorio, jeśli ja uważam że ma tyle siły żeby siedzieć tu ze mną do wieczora, to ma.
- A wiesz jaki jest jego stan zdrowia, czy oceniasz po wyglądzie? - spytał.
- Tato! - powiedziałem patrząc na niego. Nie chciałem żeby cokolwiek przy nich wygadał...
- Cicho Diego. - uciszył mnie znowu.
- Moim zdaniem wygląda na zdrowego, to mi wystarczy.
- To że wygląda na zdrowego nie oznacza że jest zdrowy. - powiedział. Wszyscy nagle zaczęli coś tam szeptać miedzy sobą.
Violetta.
No i gdzie jest ten Diego? Po jakiś 20 minutach, gdy nadal się nie pojawiał postanowiłam tam pójść. Usłyszałam tylko jak Gregorio kłóci się z Jackie.
- Jest chory? No jasne, już to widzę. - zaczęła się śmiać Jackie - Spójrz jak wygląda! Nie wmówisz mi że jest chory. Patrzyłam tylko na minę Diego. Nie był chyba za bardzo zadowolony z przebiegu tej rozmowy. Od razu weszłam do sali i stanęłam obok niego. Nawet nie zauważyli że tu jestem.
- Byłem jego opiekunem jakoś do 3 roku życia, chyba wiem o nim dużo więcej niż ty.
- Tato, dość! - krzyknął Diego.
- Aż jestem ciekawa co nasz Diego tutaj ukrywa. - odezwała sie Jackie. Chyba po zdenerwowaniu Diego domyśliła się że Gregorio mówi prawdę.
- Nic... Zostanę do wieczora, proszę bardzo. Jestem całkowicie zdrowy, tata stara się mnie jakoś zwolnic ale mu nie wychodzi. - zaczął wymyślać od razu Diego.
- Diego, nie ma mowy. Idziesz do domu. - powiedziałam od razu i pociągnęłam go w kierunku drzwi.
- Violetta, słonko... Kocham cie ale zadzwonię potem. Idź już. - powiedział i od razu wyrwał swoją rękę z mojego uścisku. Nie rozumiałam dlaczego aż tak mu zależy na tym by nikt nic nie wiedział. Może nie chciał jakiegoś specjalnego traktowania, które tata teraz mu załatwił? Postanowiłam się więcej nie kłócić. Wyszłam z sali, ale czekałam na niego na zewnątrz.
Diego.
- Jeśli już nawet Violetta się tutaj wtrąciła, to musisz coś ukrywać. - odezwała się Jackie - Dlatego jednak zostajesz tu do wieczora, zobaczymy czy wytrzymasz.
- Na twoim miejscu bym nie ryzykował. - odezwał się znowu mój ojciec - Chcesz ponosić odpowiedzialność? Jeśli coś mu się stanie na twoich zajęciach, będziesz miała problemy.
- Gregorio, nie wymyślaj już. I lepiej idź. - powiedziała nauczycielka. Mój ojciec wyszedł, chyba nie chciał być światkiem tej całej masakry. Zaraz po tym jak wyszedł, do sali weszła Violetta.
- Posiedzę tu i poczekam na Diego. - oznajmiła od razu. Jackie jakoś jej nie wyrzucała. Po jakieś godzinie wypuściła już wszystkich z wyjątkiem mnie.
- No widzisz, godzinę wytrzymałeś. - odezwała się. Spojrzałem na zegar. Była dopiero 16, zapowiadał się długi dzień.
- Możesz go już w takim razie wypuścić. - zaproponowała Violetta, jednak Jackie się nie zgodziła.
- Nadal nic nie umie. - tłumaczyła. Po kolejnej godzinie zrobiła mi przerwę i poszła gdzieś.
- Świetnie, tata pogrążył mnie jeszcze bardziej. - stwierdziłem siadając obok Violetty.
- Chciał ci pomóc. - powiedziała Violetta. - Masz 20 minut przerwy, tak? Chodź, zrobimy sobie szybki piknik.
Gdy to powiedziała, pociągnęła mnie za rękę. Od razu ruszyłem za nią. Jedzenie mieliśmy już przygotowane, najwyraźniej dzwoniła do Olgi żeby coś przygotowała na szybko. Usiedliśmy w parku na jakimś kocu.
- Wytrzymasz do tego wieczora? - spytała Violetta
- Nie mam pojęcia... Mam nadzieje że tak.
Przez chwilę zajmowaliśmy się tylko jedzeniem. Po chwili jednak zaczęliśmy się wygłupiać. Wstała i spojrzała na mnie.
- Berek! - krzyknęła i zaczęła uciekać. Momentalnie wstałem i pobiegłem za nią, śmiejąc się przy tym. W końcu ją złapałem i oboje wylądowaliśmy na trawie. Zaczęliśmy się głośno śmiać, zwracając na siebie uwagę wszystkich.
- Dobra, ja już muszę chyba iść na zajęcia... - powiedziałem patrząc na zegarek.
- Nie, nie idziesz. Nie pozwalam. - pokazała mi język.
- Muszę.
Powiedziałem. Wstałem i razem z nią poszedłem pozbierać resztki naszego pikniku a potem wróciliśmy do studio.
***
Wredna Jackie, hahahaha xD
Mam nadzieje że rozdział się podoba ^.^
Dla tych którzy już się boją - 1 seria (tak, dobrze myślicie. Znalazłam sposób na zrobienie 2 serii, nie eliminując pomysłu xD) ma 70 rozdziałów, czyli Diego raczej jest jeszcze wśród żywych XD (zważając że 40, 41 i 42 mam już napisany xD. Biorę się za 43 ^.^)
Mam nadzieje że rozdział się podoba ^.^
Dla tych którzy już się boją - 1 seria (tak, dobrze myślicie. Znalazłam sposób na zrobienie 2 serii, nie eliminując pomysłu xD) ma 70 rozdziałów, czyli Diego raczej jest jeszcze wśród żywych XD (zważając że 40, 41 i 42 mam już napisany xD. Biorę się za 43 ^.^)
KOCHAM! Cieszę się, że wszystko będzie w porządku ^ ^
OdpowiedzUsuńŚwietny ^.^
OdpowiedzUsuńDiego powiedział do niego " tato " nowość !
Mumo całej rej kłotni i przeszłości jego rata wciąż sie o niego troczszy *.* No isłodka była Vilu chcąca by Diego nie zostawał po lekcjach
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super. Oby były co raz dłuższe "*
OdpowiedzUsuńNananana :D Hahha :D Super! :D
OdpowiedzUsuńNo to wiemy, że żyje do 43, ale z drugiej strony może być duchem i nawiedzać Viole, Marco, Ojca i Studio XD
OdpowiedzUsuńEmm... Violetta nie jest mam wrażenie do końca odpowiedzialna. Tańczyć to nie,ale latać po parku jak wariaci to już tak. Przynajmniej Diego dalej jest wśród żywych i to jest plus.
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńUgh głupia jackie. Pewnie mu się coś u niej stanie :x
OdpowiedzUsuńZła Jackie! ;c I 💖 Dieletta 😘
OdpowiedzUsuńsuper <33
OdpowiedzUsuńJackie zła ;/
ale Gregorio dzielnie bronił *.*
Dieletta <33