Muzyczka xD

poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział XXIII

Diego.

Dobrze że ten wyjazd do Mediolanu trwa dość długi czas. Mam czas pożegnać cię ze wszystkimi, przygotować ich na mój powrót do Madrytu. Mama wymyśliła sobie że będąc tam wszystko sobie przypomnę. Ale... Ale ja nie chce. Sen który pamiętam jest dla mnie zdecydowanie lepszy. Do tego nawet idiota się domyśli że moja matka boi się że mnie straci przez ojca. Nie oszukujmy się, ten wyjazd jeszcze bardziej odsunie mnie od matki. Ktoś tu w ogóle myśli inaczej? Gdy byliśmy już w hotelu, siedziałem sam w pokoju. Miałem mieć pokój z Leonem i Tomasem, a oni jednak nie bardzo mnie lubią, poszli do dziewczyn. Zapewne poszedłbym z nimi, jednak naprawdę nie miałem na to ochoty. Wolałem poleżeć sobie w łóżku, pomyśleć. Czeka mnie naprawdę trudny czas. Musze coś wymyślać, by zostać w Buenos Aires. Tu już nawet nie chodzi o Francesce. Nie oszukujmy się, ona jest dla mnie tylko jak przyjaciółka. Jednak nie chce jej ranić. Tu bardziej chodzi o ojca. Poza nim nie mam nikogo kto by słuchał jak bardzo nienawidzę własnej matki. Chociaż ją kochałem. Kochałem i do tej pory bardzo kocham. To ona jednak przez tyle czasu się mną zajmowała, robiła wszystko bym był szczęśliwy. Miała tylko mnie, a ja miałem tylko ją. Może dlatego nie bardzo pasuje jej że w moim życiu pojawia się ojciec? Wyobrażam sobie jak bardzo musiało ją zaboleć, jak przekazał jej wtedy że narazie zamieszkam z nim, że jadę do Mediolanu. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Wie że bardzo ją kocham, w to nie zwątpi. Nawet gdy powiem jej prosto w oczy że jej nienawidzę.
Postanowiłem już dzisiaj dłużej nie myśleć. Położyłem się i szybko zasnąłem.
Następnego dnia obudził mnie Leon, mówiąc że za pół godziny śniadanie. On już był gotowy, Tomas jeszcze spał. Ogarnąłem się szybko. Tomasa chyba nie zamierzał budzić. Cóż, najwyżej po śniadaniu go obudzi jakiś nauczyciel. Ja jakoś nie mam ochoty na nic. Naprawdę, na nic.Najchętniej cały dzisiejszy dzień zostałbym w hotelu, ale to chyba nie jest możliwe. Nauczyciele nie pozwoliliby mi zostać. Przynajmniej nie samemu, a jak już kogoś mieliby ze mną zostawić to pewnie Francesce. A ja po prostu chce posiedzieć sam i trochę pomyśleć. W sumie, dlaczego ja w ogóle wracam do Buenos Aires, zaraz po tej wycieczce do Mediolanu? Mogłaby po mnie przyjechać tutaj, bliżej by chyba było. Dobra, chyba jednak nie powinienem myśleć o powrocie do Madrytu. Dzisiaj mamy zajęcia. Halo, to w końcu miało byś coś w typie wymiany. Nie możemy bez zajęć zostać. To bardziej przekonuje mnie do tego że dzisiaj powinienem zostać w hotelu. Nie mam ochoty na nic, a dzisiaj mamy aż trzy godziny tańca. Nie, to nie dla mnie. Nie chce mi się, ale muszę. To chyba już się u mnie stanie normą... Już po półgodziny wszyscy (łącznie z Tomasem, ktoś go obudził) siedzieliśmy "rozsypani" po wielu stolikach, próbując w spokoju zjeść śniadanie. Akurat dzisiaj usiadłem sam, nie chciałem mieć za bardzo towarzystwa. Jednak szybko dosiadł się do mnie mój ojciec. Jego towarzystwo mogłem znieść, więc gdy tylko usiadł posłałem mu blady uśmiech po czym wróciłem wzrokiem do śniadania, którego i tak nie bardzo miałem ochotę jeść. Zerknąłem na Francesce, która właśnie rozmawiała o czymś z Violettą. Może to że wyjadę jakoś załatwi sprawę z Fran? Jest cudowną dziewczyną, ale nie dla mnie. Nie wiedzieć czemu, ciągle myślę o Violettcie. Chce wrócić do tego snu. Chociaż wiem że to niemożliwe. Tutaj Violetta ma chłopaka. Niby ma chłopaka, bo wydaje mi się że coś ostatnio jej unika. Ale to pewnie tylko moja głupia wyobraźnia, nadzieje sobie robię. Ona mnie przecież nie lubi. Do tego wciąż jestem chłopakiem jej przyjaciółki. Dodajmy jeszcze do tego fakt że niedługo wracam do Madrytu. I powstała nam mieszanka wybuchowa. Ja tak tak teraz myślę, to chyba nawet dobrze że wyjadę. Wszystko co związane ze mną zniknie. Francesca zakocha się w kimś innym, Tomas przestanie unikać Violetty. Nie oszukujmy się, nie rozmawia z nią odkąd ja zacząłem mieć z nią próby do tego występu, którego i tak nie będzie, bo miał być tydzień po naszym powrocie. Tata raczej się nie przejmie że po raz kolejny traci syna, bo przecież wcześniej mnie stracił z własnej winy. Nie jestem tutaj chyba najpotrzebniejszą osobą. Nawet tata nie wie że wyjeżdżam. Wie Violetta, ale jemu po prostu nie potrafię powiedzieć. Nie potrafię, nie chce. W końcu i tak będę musiał mu powiedzieć o kolejnym pomyśle mojej matki. Ale to nie dzisiaj. A może po prostu dowie się po powrocie? Już obiecał jej że jak wrócimy z Mediolanu na pewno wrócę do niej.
- Diego, dobrze się czujesz? - z tego całego rozmyślania "obudził" mnie mój ojciec. Kiwnąłem tylko głową.
- Jest świetnie. Nie wyspałem się, tyle. - odpowiedziałem, odsuwając od siebie talerz z prawie nietkniętym jedzeniem. Nie byłem głodny. Tak naprawdę teraz miałem ochotę tylko wrócić do pokoju i rzucić się na łóżko, nigdy nie wstawać.
- Wiesz że ja widzę że coś jest nie tak? Wiesz... Może zostań dzisiaj w hotelu. Porozmawiam z twoją matką, jakby co to zabierze cię wcześniej...
- Nie! Nie ma mowy. Nie wybieram się nigdzie wcześniej.
- Diego...
- No co? Już się chcesz mnie pozbyć?
- Pozbyć? Diego, spokojnie. Przecież jak wyjedziesz stąd wcześniej zobaczymy się potem w Buenos Aires.
- Dobra, dasz mi już spokój? Proszę bardzo, dzwoń do mojej mamy. Mi to pasuje. Chociaż jej trochę na mnie zależy. - powiedziałem po czym wstałem i od razu poszedłem pokoju.  Po chwili przyszła do mnie Violetta.
- Poszli już na zajęcia... - powiedziała, siadając obok mnie na łóżku.
- I przyszłaś mnie o tym poinformować? Mój ojciec do mojej matki też zadzwonił? Świetnie. Raz mam zły humor, a on mi go psuje jeszcze bardziej.
- Oj, przestań. Nigdzie nie dzwonił. Powiedział że jeśli chcesz możesz dzisiaj zostać w hotelu.
- Wole iść na zajęcia. - powiedziałem. Jeszcze 10 minut temu chciałem zostać, jednak teraz coś mnie ciągnęło bym jednak poszedł.
- Dobra, za chwile pójdziemy... Tylko... Powiedź mi, twój tata wie że wracasz do Madrytu zaraz po powrocie do Buenos Aires?
- Nie wie i nie powiem mu tego. Myślisz że coś by z tym zrobił? Nie. Tylko by się ze mną pożegnał, powiedział że na pewno jeszcze kiedyś się zobaczymy... Nienawidzę pożegnań.
- Więc po prostu chcesz zniknąć?
- Domyślą się że zabrała mnie mama.
- Pomyśl o tym jak się poczują, gdy wyjedziesz bez pożegnania.
- Naprawdę nie lubię pożegnań. W dodatku, do tego momentu zostało mi jeszcze dużo czasu.
Powiedziałem. Wstałem i chwyciłem torbę.
- Idziemy na zajęcia?











***
Ja i te moje rozdziały... Zacznę od przeprosin, że tak długo rozdziału nie było. Miałam cokolwiek napisać wczoraj, jednak skończyłam ślęcząc nad fonetyką na angielski. Kartkówkę miałam. Myślicie że jak pomyliłam się w jednym słowie, tylko jedną literką (wzorkiem? nie ogarniam, co to jest) to będzie tak miła i wystawi mi chociaż 5-? Jak nie, to idę skoczyć z mostu. Nie chce znowu nadrabiać angielskiego ;-; (szkoda że Patryk dopiero po lekcji raczył mi wspomnieć że nasze identyfikatory są całkiem spoko na ściągi ...................). No dobra, nie użalam się już nad tym angielskim (dlaczego tylko z tego przedmiotu mam sprawdziany? o_O) i się z wami żegnam. Do następnego! :D

9 komentarzy:

  1. Dieletta... Nie. Ostatnio stała się zaciekłym wrogiem tej pary - nienawidzę Violetty. Nie będzie mi krzywdziła mojego Diegusia. Mojego, Twojego i kto jeszcze chce się dołaczyć. Myślę, że wstawi =) Też to znam - straszne. Sprawdziany z angielskiego to zło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lecz mimo tego jednak czytasz tego bloga o DIELECCIE...XD

      Usuń
  2. A ja, mimo mojego profilowego i nazwy, kocham Dielette całym sercem :)
    no ale...
    Rozdział świetny :3
    Tylko proszę-niech się dzieje więcej xd
    Tak to cuuuudo *_*
    Dawaj szybko next c:
    A co do Angielskiego- dziś dostałam 2 tak więc... xdd

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja z Anglika w ogóle leże, dziś prawie całe zadanie źle może 3/20 odpowiedzi dobrze ale na szczęście nie było na ocenę. Mam też lajtową panią co raz jest dobre, bo łatwo się ściąga a czasami złe, bo nie zbyt umie uczyć. Rozpisałam się nie wiem po co i tak nikogo to nie obchodzi :P
    Co do rozdziału to super.
    Ciesze się, że Dieletta( kocham ich) xd
    Czasami zdarzało się dłużej czekać na rozdział więc luz ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pienkny,ty fiesz <3 Mam zamiar otworzyć nowego bloga,ale to zupełnie o czymś innym.Nie o Violetcie.Ale o aktorze.Ktoś byłby chętny do czytania?

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest piękne na serio ten rozdział, w taki ciekawy sposób opisałaś całą tą trudną sytuację, a i jeszcze coś kocham Diecescę, ale na tym blogu ma być Dieletta.. i jest hihihi *-* Dziękuje za Twoją twórczość, czekam na next i Todo es posible <3333

    OdpowiedzUsuń
  6. cudny ♥
    biedny Dieguś ;v
    Violka do niego poszła ♥
    czekam na next ;**

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Chat~!~