Muzyczka xD

niedziela, 29 grudnia 2013

No cóż...

Nie wiem co pisać! O.o
Nie sądziłam że kiedyś do tego dojdzie xD
Ktoś chce za mnie napisać rozdział? Uznajmy że to konkurs ;D
Tylko proszę, niech ktoś napiszę i wciśnie jakiś fajny wątek. Będę wdzięczna :D

Kocham was, nawet jak mi nic nie wyślecie xd

Papa ;*
Dominguezowa.




czwartek, 26 grudnia 2013

Nowy blog.

Czuję się na siłach, więc czemu nie?
Jest to opowiadanie o Diego.
Taki opisik, jak jest z tyłu książek xd :

Diego po kolejnym zawodzie miłosnym ma dość już życia w Hiszpanii i swojej kariery. Chłopak czuje się samotny. Jego matka nie zwraca na niego uwagi, ojciec nie ma czasu. Po stanowczym zakazie przeprowadzki, ze względy na młody wiek bohatera, Diego dokonuje wyboru. Ucieka z domu i zamieszka na stałe w Argentynie.



No i jak? Podoba wam się opis? :D A to tylko opis xd
Teraz link :
http://canta-amore.blogspot.com/

wtorek, 24 grudnia 2013

Świątecznie *.* + Jaram się dzisiejszą wigilią bardziej niż DJ wynikami egzaminów xd

Specjalnie czekałam do 00:00 żeby napisać wam tu życzenia. :D Każdemu z moich wspaniałych czytelników, a w szczególności Pyci ;*, Aleksandrze Dominguez :D i Pani Dominguez xd Taaa... Moje trzy najbardziej kochane czytelniczki, które mnie zawsze wspierają. Napewno jest was więcej, ale nie chce mi się wymieniać, zważając na późną pore i moją obecność na komórce :D No więc zaczne od tego : Wesołych świąt, szczęśliwego nowego roku. Zdrowia, szczęścia i wymarzonych prezentów. A dla blogerów oczywiście WENY. Weny jak najwięcej :D No i jak to mówi mój brat.... Ten, no ten tego... Wesołego jajka! :D Taaa, mam głupiego brata. Pytał się mnie dzisiaj czy idę malować z nim sufit w parku i wstawiać drzwi obrotowe xD

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 30 - "Ale że serio? o.o"

Violetta. 
Uśmiechnęłam się widząc że jest szczęśliwy. W końcu nie będzie się czuł tak dziwnie... Nie będzie się czuł tak jakby był inny, a tak czuł się chyba do tej pory. Nagle do sali wszedł Marco. Najwidoczniej szukał Diego. Stanął w drzwiach z miną typu "WTF?!". Wszyscy teraz na niego spojrzeli i zaczęli się śmiać, łącznie z Diego i Gregorio. 
- Coś mnie ominęło...? - zapytał zdezorientowany chłopak. 
- Nie, coś ty! Wszystko w należytym porządku. Idź już do domu. - powiedział Diego schodząc szybko ze sceny i podchodząc do mnie jakby nic się nie stało. 
- Okey... - powiedział Marco po czym po prostu sobie poszedł. 
- Takie pytanie... - odezwała się Francesca - Kiedy zamierzasz mu powiedzieć? 
- Mnie też to interesuje. - powiedział nagle Gregorio. 
- Nie mam pojęcia. A teraz idę na zajęcia, nie dręczcie mnie już! - powiedział po czym uciekł do sali w której teraz mieliśmy mieć zajęcia z Angie. Wywróciłam oczami i razem z przyjaciółmi ruszyłam za nim. Po zajęciach postanowił tak jak zawsze mnie odprowadzić. Szliśmy trzymając się za ręce. 
- Naprawdę masz zamiar ukrywać przed Marco kto tak naprawdę jest jego ojcem? - spytałam po chwili. Wydawało mi się to dziwne. Wiem że czuł się naprawdę okropnie gdy się dowiedział, ale do tej pory sądzę że powinno wiedzieć też jego rodzeństwo. On jednak był uparty. Za bardzo przejmował się tym co będzie gdy dowie się któreś z jego rodzeństwa. 
- Jakby dowiedział się Marco jakoś bym to przeżył... Wolałbym żeby nie dowiedziała się Mora. Znienawidzi go. Ona pamięta z tego wszystkiego chyba najmniej. Jej najstarsze wspomnienie jest chyba takie że to właśnie ja przy nich byłem. Nie nasz ojciec, nie matka która stale pracowała. Zajmowała się nami sąsiadka... Wieczorami zostawałem z nimi sam. Dokładnie pamiętam jak Marco siedział przed telewizorem, a ja siedziałem z Morą czekając aż zaśnie. Nienawidzi ojca od samego początku, chociaż nie wie kim on jest. Ja z Marco... Mamy chociaż jedno czy dwa przyjemne wspomnienia związane z ojcem. Jej ojciec kojarzy się raczej tylko z cierpieniem. 
- Czyli ukrywasz to przed Marco żeby nie dowiedziała się Mora? - spytałam po jego długiej wypowiedzi. 
- Dokładnie. Nie chce by się dowiedziała, nie wiadomo co jej strzeli do głowy. No a on gdzieś tam w głębi swojego serca nas chyba jednak kocha. Jeszcze gorzej byłoby gdyby chciała wyjechać. Razem z nią wyjedzie Marco, bo nie możemy zostawić jej samej. A wtedy ja zostanę tutaj całkiem sam.
- Czuje się zapomniana! - zaśmiałam się.
- Pomijając ciebie i przyjaciół oczywiście. - roześmiał się chłopak. Po chwili już byliśmy pod jej domem.
- Wejdziesz? - zapytała.
- Może lepiej nie...
- No a czemu?
- Leon opowiadał mi o twoim ojcu...
- Zmienił się. No chodź. - zaśmiałam się i pociągnęłam go za rękę.

Francesca.
Debil, kretyn (...) no i zabrakło mi określeń xd
Jak może okłamywać Marco. Oczywiście od razu widać że robi to dla swojej wygody. Zaraz, zaraz. O czym ja myślę? To przecież Diego! Ten którego kilka dni temu zamknęłam w schowku na instrumenty. No i to z mojej winy dowiedział się o Gregorio... Więc to ja powinnam powiedzieć Marco całą prawdę! Tak, tak zorbie. Diego mnie za to chyba zamorduje, ale jakoś to przeżyje xD Od razu ruszyłam do domu Marco. Wiem dobrze gdzie mieszka, bo śledziłam Diego. Tylko ciii, niech mu nikt tego nie mówi! Po chwili stałam już przed drzwiami. Zapukałam od razu. Otworzył mi na szczęście Marco i od razu zaprosił do środka.
- To co takiego ważnego masz mi do powiedzenia? - stwierdził że to ważne, ponieważ była już chyba 22. Rozejrzałam się po domu.
- Diego nadal nie ma? - spytałam.
- Dzwonił chwile temu, zasiedział się u Violetty więc zostaje u niej na noc. A teraz mów.
- Zauważyłeś że Diego pogodził się z FGregorio?
- Tak, nadal zastanawiam się jak to możliwe.
- No więc... - Dobra Francesca, prosto z mostu - Gregorio jest jego ojcem.
Maco z wrażenia aż wypluł sok który właśnie pił. Spojrzał na mnie jak na debilkę, myśląc że go okłamuje. No na serio? Czy ja bym go okłamała?

Diego. 
- 102 wkurzony jednorożec...
- Przestań w końcu żreć te ciastka bo ci odbija! - wrzasnęła Violetta wyrywając mi z ręki opakowanie ciastek czekoladowych.
- Trzeba było mnie nie zapraszać! - powiedziałem i zacząłem się śmiać.
- No przepraszam, nie wiedziałam że będziesz tyle siedział. No aż do rana!
- Jak ci przeszkadzam to sobie pójdę.
- Nie! Nie ma mowy, nie będziesz teraz po ciemku wracał sam do domu, a dobrze wiesz że mojego taty i Ramallo nie ma.
- I dobrze, tylko dlatego mogę zostać na noc.

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 29 - "Odmieniec. // Wybaczysz?"

*Dzień później* 

Diego. 
No i znowu zaspałem do szkoły! Dobrze że pierwsze zajęcia mam z Gregorio, i tak miałem na nie nie iść. W sumie chyba lepiej pójść, tylko trochę się spóźnię. Tak na znak protestu xD Ogarnąłem się szybko i i wyszedłem z domu by udać się spacerkiem do studio (pomimo tego Że zostały mi ze dwie minuty). Szedłem jak najdłuższą drogą, wcale się nie spiesząc. W końcu i tak chciałem się spóźnić na zajęcia. Po drodze myślałem o tym wszystkim. Miałem nadzieje że jeszcze nikt oprócz Violetty nie ma pojęcia że to właśnie Gregorio jest moim ojcem. Bo przecież wszyscy moi  znajomi wiedzieli że mam tylko matkę no i rodzeństwo. Violetta by się nie wygadała, ale w studio nic nie wiadomo. W końcu byłem w studio. Przebrałem się, wcale się nie spiesząc. Czekały mnie dzisiaj dwie lub trzy godziny zajęć z Gregorio, ponieważ Pablo wymyślił sobie że potrzebujemy więcej tego tańca. Tyle miałbym wolnego, jakbym jednak nie poszedł na zajęcia. Stanąłem przed drzwiami. Wydawało mi się że Gregorio akurat coś o mnie wspominał.
- A gdzie jest Diego? - spytał w końcu. Chyba dopiero zaczęły się zajęcia, aż tak się wcale nie spóźniłem.
- Postanowił że przez jakiś czas nie pojawi się na zajęciach. - usłyszałem głos mojej dziewczyny. Domyślałem się że pewnie w tej sali rozmyślają teraz dlaczego rezygnuje z lekcji tańca. Pewnie większość już wyobraziła sobie konflikt miedzy mną a Gregorio. Jednak żadne z nich nie spodziewało się raczej że to konflikt miedzy ojcem a synem.
- A jest jakiś powód jego postanowienia? - spytał tym razem Leon .
- Jest, ale tego nie mogę zdradzić. - powiedziała Violetta. - A pan chyba raczej wie o co chodzi.
Te drugie zdanie zapewne powiedziała do Gregorio. Postanowiłem już wejść do sali, by Leon nie drążył dalej tematu.
- Ooo! Dominguez się pojawił. Spóźniony oooo...  5 minut. - powiedział Gregorio gdy tylko wszedłem do sali.
- Ciesz się że w ogóle przyszedłem. - powiedziałem od razu zajmując swoje miejsce. Widziałem że resztę zdziwiło trochę że nie powiedziałem tak jak oni, czyli "pan" ale nie mam najmniejszego zamiaru mówić "pan" do mojego ojca.
- Trochę szacunku dla... - zaczął.
- Dla nauczyciela, ta znam ten tekst. - powiedziałem nie zwracając na niego najmniejszej uwagi. Już chyba tylko Violetta rozumiała moje zachowanie, reszta jeszcze nie rozumiała dlaczego Gregorio po prostu nie wywali mnie z sali.
- Nie do nauczyciela... - powiedział Gregorio - Z resztą, porozmawiamy po lekcjach. A teraz bierzemy się do zajęć.
Od razu zaczęliśmy tańczyć. Prawie wcale nie mogłem się skupić na tańcu. Zaraz po zajęciach gdy Gregorio nie patrzył od razu ruszyłem do drzwi.
- Chowajcie mnie... - powiedziałem kryjąc się za Violettą i Francesca. Jakoś udało mi się opuścić sale.
- To zostawanie po lekcjach niczego cie nie nauczyło? - spytał w końcu Federico, gdy znaleźliśmy się w dobrej odległości.
- A czego miało mnie nauczyć? Szacunku dla nauczyciela? - spytałem i ruszyłem się przebrać. Potem razem z przyjaciółmi poszliśmy na jakieś soki.
- Dobra, a teraz gadaj co zaszło między tobą a Gregorio, bo jestem ciekawa. - powiedziała Camila gdy zajęliśmy stolik.
- Jeju, to nic takiego. - powiedziałem. - Wiecie jaki on jest, po prostu często przesadza.
- Przesadza... Ale ty też dzisiaj przesadziłeś, naprawdę.
- To moja sprawa... Moja i Gregorio, nie drążmy tematu.

Violetta.
Naprawdę zaczynam się zastanawiać dlaczego on nie chce im nic powiedzieć. Przecież to nie jest jego wina, że jego ojciec to właśnie Gregorio. Rodziców się nie wybiera, co nie? Diego pewnie tego żałuje... Z resztą, oni i tak się dowiedzą. Prędzej czy później.
- Diego, weź im powiedz. - powiedziałam patrząc na chłopaka. On tylko pokręcił głową. Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę że wśród nas jest Marco. Gdy tylko na niego spojrzałam, spojrzała również Francesca i już wiedziała o co chodzi. Wiedziała że Diego nic nie powie przy Marco. Nie chciał by jego brat dowiedział się tego o czym on wie. To napewno byłoby dla niego szokiem.
- Marco, nie śpieszysz się gdzieś? - spytała Francesca patrząc na chłopaka.
- Nie... - powiedział - A tak! Zapomniałem, za 5 minut muszę być w domu. Pa!
Powiedział i pobiegł.
- Teraz mów. - powiedziała Francesca. Od razu wszyscy zrozumieli dlaczego pozbyła się Marco.
- No mów, bo to z ciebie wyciągniemy. - roześmiał się Leon. Widziałam że Diego jeszcze chwile się zastanawia czy dobrym pomysłem jest im to powiedzieć, jednak się zdecydował.
- Okey, ale nikomu nie mówcie. - zaczął - No bo Gregorio... Gregorio to mój ojciec.
Camila aż z wrażenia wypluła sok który właśnie piła. Francesce aż zamurowało.
- Dzisiaj 1 kwietnia? - spytał w końcu Maxi.
- Wy mi go tutaj bardziej nie dołujcie, bo z nim zwariuje. - powiedziałam patrząc na Diego który chyba miał ochotę wstać i wyjść.
- Pójdę już... Do studia. - powiedział i wstał.
- Dobra, cześć. Przyjdziemy potem. - powiedziałam. Widziałam że chociaż chwilę chce być sam.

Diego. 
Wiedziałem że lepiej im nie mówić. Niby są moimi przyjaciółmi i niby nie zachowali się niewłaściwie. A ja i tak czuję inny, nie nadający się do tego otoczenia. Kilku uczniów i syn nauczyciela, od razu wiadomo dlaczego się dostał. Tak, tak właśnie się czuje. Zastanawiam się jakby to było jakbym jednak został w Hiszpanii. Nie byłoby przy mnie Violetty, a ta myśl sprawia że wydaje mi się że jednak dobrze zrobiłem przyjeżdżając tutaj. Od tego czasu tyle się zmieniło... Zerwanie z Eleną, poznanie swojego ojca. I ja nie byłem tym samym człowiekiem. Jedyne co zostało bez zmian to moje relacje z rodzeństwem, wszystko inne już przepadło. Poszedłem do jednej z sal w studio. Wziąłem gitarę i zacząłem grac, wcale nie zwracałem uwagi na to co się dzieje. Grałem tak przez dłuższy czas, pogrążony w marzeniach. W pewnym momencie dopiero podniosłem wzrok. Gdy zobaczyłem ludzi ze studio i nauczycieli przed sceną trochę się zdziwiłem. Nie wiedziałem nawet gdy weszli. Gdy zauważyłem Gregorio wstałem i od razu chciałem wyjść, jednak on wszedł na scenę, zatrzymując mnie przy okazji. Stanąłem ciekaw co ma do powiedzenia.
- Przestaniesz w końcu uciekać? Chce tylko z tobą porozmawiać... - powiedział. Wszyscy nadal stali przed sceną zaciekawieni.
- Musimy tutaj? Przy wszystkich?
- Inaczej uciekniesz.
- Stąd też mogę zwiać...
- Diego! -  usłyszałem głos Violetty - Chociaż go wysłuchaj.
- Nie ma mi nic do powiedzenia.
- Skąd wiesz, skoro jeszcze ze mną nie rozmawiałeś?
- Nie muszę rozmawiać żeby wiedzieć o co chodzi. Po prostu ci się znudziłem. I nie tylko ja, moja mama, moje rodzeństwo... - zacząłem wyliczankę. Na dole każdy zaczął się zastanawiać o co chodzi.
- Nieprawda! Nie mów tak, nigdy mi się nie znudziłeś. Ani ty, ani twoje rodzeństwo.
- Ale mama tak, prawda? Dlatego zostawiłeś nas wszystkich! Daj mi wreszcie spokój, okey? - powiedziałem i znowu chciałem sobie iść.
- Diego! - powiedziała Violetta. No dobra, dla niej tu trochę postoje.
- Daj mi chociaż to wyjaśnić... Nie chciałem was zostawiać. - zaczął Gregorio. Chciałem już coś powiedzieć, jednak się powstrzymałem - Musiałem to zrobić. Nie kochałem twojej matki, nie mogłem być z nią tylko ze względu na ciebie, Marco i More. Nie myśl że wcale o was nie myślałem. Zastanawiałem się gdzie jesteście, chciałem się z wami spotkać. Gdy przyjechałeś nie umiałem ci powiedzieć prawdy. I wydaje mi się nawet teraz że lepiej byłoby jakbyś nie wiedział. Nie nienawidziłbyś mnie tak jak teraz.
Patrzyłem na niego cały czas.
- To co? Wybaczysz mi? - spytał w końcu Gregorio. No cóż, chyba jednak powinienem mu wybaczyć. Kiwnąłem głową z lekkim uśmiechem.


niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 28 - "Nie mam ochoty z nimi rozmawiać"

Violetta. 
- Diego! -wrzeszczałam za chłopakiem który nadal szedł przed siebie. Zachowywał się co najmniej dziwnie, jakby jakiś szatan go opętał normalnie. W pewnym momencie wszedł do jednej z sal. Usiadł w koncie. Przez chwile przyglądałam się jak patrzy przed siebie. Myślał o czymś, nie mam pojęcia o czym. Aż mi się żal go zrobiło. Usiadłam obok niego i złapałam jego dłoń.
- Diego, co się stało? - spytałem. Naprawdę się martwiłam, wcześniej tak się nie zachowywał. On tylko spojrzał na mnie. Wyglądał tak jakby za chwile miał płakać. Ale dlaczego? Żadne fakty z naszego podsłuchiwania mi się nie łączyły. A to chyba to sprawiło że chłopak nie zwraca praktycznie wcale uwagi na otaczający go świat.
- Diego, powiesz mi wreszcie o co chodzi? - spytałam przytulając się do niego. Siedziałam tak od momentu w którym postanowił mnie jednak przytulić.
- No bo... - wydusił z siebie - Bo...
- Bo co? - spytałam starając się mu pomóc w wyduszeniu tego faktu, który usłyszał z ust Gregorio.
- Pamiętasz jak jeszcze podsłuchiwałaś? Gregorio mówił wtedy że uczy się tutaj jego syn... - zaczął w końcu.
- Iii? - spytałam zaczynając się jednak domyślać co ma na myśli.
- To ja jestem tym synem. - powiedział spuszczając wzrok. To dla mnie było bez sensu. Mój chłopak synem nauczyciela tańca w studio? W życiu nie wpadłabym na to że Gregorio w ogóle ma dzieci.
- Mora i Marco też...? - spytałam zerkając na Diego.
- Też. Kto inny mogłby być ich ojcem? Tak czy inaczej... Nigdy więcej nie pójdę na zajęcia Gregorio.
- Diego! - spojrzałam na niego poważnie. Ale chyba ma racje. Narazie powinien trzymać się chyba od niego z daleka - No dobra, tylko jakiś czas, potem idziesz. Nie możesz wiecznie uciekać.
- A ja myślę że właśnie mogę. Nienawidzę go, rozumiesz? Nienawidzę!
- Nie mów tak, to twój ojciec.
- Który uciekł bo mu się znudziliśmy, przypomnę ci.
- Ale pomimo tego cie kocha.
- Yhym... Gregorio nie kocha nikogo oprócz siebie. A napewno już nie mnie, nie wmawiaj mi takich rzeczy.

Francesca. 
- Fran, widziałaś Diego? - spytał Marco akurat wchodzący do sali.
- Jest chyba w schowku na instrumenty... Nie pytaj.
- Okey, nie zapytam... - powiedział chłopak zaczynając się śmiać.
- A ty z czego się śmiejesz?! - oburzyłam się. Patrzyłam na niego jak na idiotę.
- Nie... Z niczego... - i sobie poszedł. -.- Czasami zachowuje się jak małe dziecko, które dopiero co przyszło na świat. Ciekawe czy polazł szukać Diego... Nie, stoi pajac za drzwiami!
- Marco! - wrzasnęłam na niego, wtedy uciekł jak przestraszony dziecko. Zaśmiałam się. Czasami naprawdę zachowuje się tak jak jakieś dziecko. Stoi i patrzy zamiast wejść i porozmawiać.

Federico.
Kiedy przyszedłem do studio zobaczyłem tylko Ludmile stojącą przy drzwiach sali. Podszedłem. W sali był Diego i Violetta. Nie mogłem uwierzyć, Lu podsłuchuje! A ja chyba się w niej zakochałem... Nie, nie mogłem. To taka jadowita żmija...
- Czego się dowiedziałaś? - spytałem. Nawet na mnie nie spojrzała.
- Że Gegorio jest... - powiedziała ale akurat przechodził Gregorio.
- Jest tam Diego?
- Tak. - odpowiedziałem równocześnie z Ludmiłą, która szybko uciekła z miejsca zdarzenia. Gregorio wszedł do sali, więc i ja opuściłem szybko to miejsce . Nie chce być świadkiem zabójstwa dokonanym na uczniu.

Diego.
Gdy wszedł Gregorio miałem ochotę wyjść. Wyjść i nie wracać. Zaraz po Gregorio weszła do sali Elena. Jeszcze tylko jej brakowało. No i kto jeszcze? Wchodźcie, zapraszam! Od razu wstałem i wyszedłem, oczywiście ciągnąc za sobą ledwo nadążającą Violette. Nie miałem zamiaru teraz rozmawiać ani z moim ojcem ani z Eleną.

wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 27 - "I'm your father!! :D"

Diego.
Po tym naszym odbywaniu jakże przemiłej kary danej za chęć do życia i miłość do ojczyzny, wyszedłem razem z Francescą z sali.
- Mój plan. Realizujemy. Teraz. Chodź. - pociągnęła mnie do sali od muzyki, gdzie była Violetta.
- Ooo! Vilu! Możesz być taka dobra i znajdziesz mi w schowku... Eee... Harmonijkę! - powiedziała Fran widząc Violette.
- Harmonijkę? - zdziwiła się Violetta - Okey...
Powiedziała po czym ruszyła do schowka w którym były instrumenty.
- Diego ci pomoże. - powiedziała moja przyjaciółka po czym wepchnęła mnie do Violetty i zamknęła drzwi - Okey, już nie potrzebuje tej harmonijki! Pogadajcie sobie, papa!
Po tych słowach usłyszeliśmy jak odchodzi. Patrzyłem na drzwi. I to jest jej plan? Coś kiepski, a jego realizacja jeszcze gorsza.
- Eee... Wiesz jaka jest Francesca. - zaśmiałem się by rozluźnić atmosferę, jednak chyba mi się nie udało. Violetta nadal tylko na mnie patrzyła, widocznie zła. Była zła że Francesca wpakowała ją w godzinę ze mną. Co najmniej godzinę, bo za godzinę przyjdzie tylko sprawdzić czy już się pogodziliśmy.
- Nie zamknęłaby nas tutaj jakbyś nie miał mi nic do powiedzenia.  - powiedziała Violetta siadając w kącie - To długa historia? Dobra, zaczynaj. Chce to mieć za sobą.
- To może lepiej nie rozmawiajmy, bo widzę że masz mnie dość już po minucie. - powiedziałem i usiadłem w drugim kącie z wielkim fochem. Nie będę przecież jej teraz dręczyć swoją wersją zdarzeń. Wtedy dostałem jakiś filmik od Francesci. Po obejrzeniu podałem telefon Violettcie.
- Tutaj jest moja wersja zdarzeń.
Kiedy obejrzała filmik usiadła obok mnie.
- Diego... No ej, nie fochaj się teraz na mnie, bo próbuje ci wybaczyć. - zaśmiała się przytulając się do mnie. - Kocham cię.
- Ja ciebie też kocham. - powiedziałem opanowując focha i przytuliłem ją mocno.

Violetta.
Kiedy zobaczyłam ten filmik naprawdę mi ulżyło. Cieszyłam się że jednak Diego jest taki jaki myślałam, bo naprawdę go kocham. I teraz rozumiem dlaczego tyle czasu spędzał z Francescą. Ona wszystko wiedziała. Tylko dlaczego nie powiedziała mi od razu? Muszę z nią poważnie pogadac.
- A teraz gadaj jak na spowiedzi! - powiedziałam patrząc na Diego - Które z was wymyśliło że nas zamknie w schowku?
- Co to za pytanie?! - zdziwił się mój chłopak. Jak to ślicznie brzmi xd - Nigdy, ale to nigdy w życiu nie pozwoliłbym na zamknięcie mnie w schowku! Nigdy! To Francesca!
Oboje zaczęliśmy się śmiać. Nagle usłyszałam że ktoś wchodzi do sali. Uciszyłam Diego.
- Chcesz podsłuchiwać? - szepnął mi do ucha.
- A czemu nie? - zaśmiałam się - Raz nie zawsze, cicho.
Jak się po chwili okazała w sali był Gregorio z kimś tam. Nie miałam pojęcia kto to, bo Gregorio wcale nie dał mu dojść do słowa.
- Co mówią? - zaciekawił się Diego gdy usłyszał głos Gregorio.
- Ciii! - uciszyłam go od razu.

Gregorio. (nie ma to jak pisać z jego perspektywy xd)
Wszedłem do sali razem z jednym z moich dawnych przyjaciół, Na początku nie rozmawialiśmy o niczym konkretnym, tak naprawdę wspominaliśmy to co było kiedyś. Nagle usłyszałem jakieś szmery w schowku. Przez chwile słuchałem, ale gdy nie usłyszałem nic postanowiłem sobie odpuścić. Nagle ten mój przyjaciel zaczął temat mojej rodziny, chociaż dobrze wiedział że daaawno temu zostawiłem ich samych w Hiszpanii po prostu nie wytrzymując.
- Musisz mnie o to pytać? Przestań... Dobrze wiesz, że moje dzieciaki są już tutaj w Argentynie, dlatego mnie o to pytasz. Wiesz dobrze że do nich nie pójdę, nie powiem im wszystkiego. - odpowiedziałem na jego pytanie.
- Mów trochę ciszej, bo o ile się nie mylę jedno z twoich dzieciaków uczy się w studio.

Diego.
Więc któryś z naszych kolegów jest dzieckiem Gregorio? Zamurowało mnie... Podsłuchiwałem nadal razem z Violettą.
- Nawet bym się ucieszył jakby się dowiedział. - odezwał się Gregorio - Staram się robić wszystko byle się nie domyślił, ale sam nie wiem dlaczego.
- Myślisz że zostawianie go po lekcjach zbije go z tropu? - usłyszałem nieznajomy mi głos.
- Zaraz, zaraz... - powiedziałem cicho - Kogo Gregorio zostawia po lekcjach?! Kogokolwiek oprócz mnie?!  Już zaczynałem trochę panikować.
- Spokojnie, została dzisiaj jeszcze Francesca.
- Słyszałaś "go"?
- Może z innej grupy?
- Tak... Nie ma co panikować, z innej grupy.
Opanowałem się trochę. Zaczynałem zastanawiać się czy lepiej już nie podsłuchiwać, jednak ciekawość mnie zżerała.
- Myślę że chyba tak...
- Pomyśl, tylko jego zostawiasz po lekcjach!
- Nieprawda! Dzisiaj zostały dwie osoby.
- A za co ty go w ogóle tak nienawidzisz, co?
- Nienawidzę? Nie żartuj sobie... To mój syn, i go kocham. Dlatego nigdy mu nie powiem.
- Powinien wiedzieć.
- On się załamie... Taki już charakter, nie wytrzyma jak mu powiem i jeszcze wyjedzie zabierając ze sobą rodzeństwo.
- Nie wyjedzie, ma tutaj dziewczynę, zapomniałeś?
- A no tak... Od czasu do czasu zapominam że Diego jest z Violettą.
"ŻE CO ?! ŻE CO KUŹWA?!" - cieszyłem się że nie wypaliłem tego na głos. Violetta tylko spojrzała na mnie, nic nie wiedziała. Już przecież nie podsłuchiwała. Nie mogłem się ogarnąć, w końcu przewróciłem jakieś instrumenty co spowodowało hałas.
- Spokojnie... - powiedziała do mnie Violetta. Ona nie wie o co chodzi. Po chwili Gregorio (nigdy nie powiem do niego "tato") otworzył drzwi. Gdy nas zobaczył zamurowało go, tak samo jak mnie po tym co usłyszałem. Ja tylko wyszedłem z sali, Violetta za mną.




____________
Buahahahah xD
Tak jak się spodziewała Pani Dominguez której dedykuje ten rozdział :D
Dedykacja leci także do mojej kochanej Aleksandrze Dominguez  (dzięki której nie nudzę się jak w nocy spać nie mogę xd)
Moje dwie NAZWISKOMIENNICE, haha :D
Tak, Ole moje dwie xd

niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 26 - "Zostajesz po lekcji!"

Francesca. 
Gdy Violetta sobie poszła trochę zrobiło mi się przykro. Wyszła z mojego powodu, tak jakby myślała że teraz ja jestem z Diego. Cóż... Trzeba szybko wyprowadzić ją z błędu.
- Dobra, gadaj co nabroiłeś. - powiedziałam patrząc na Diego. Zaśmiałam się.
- Powiedziałem kilka słów za dużo...
- Kilka słów za dużo u Gregorio? Uuu.... I ty jeszcze żyjesz?!
- Weź mnie ie strasz, bo przestanę chodzić na te zajęcia. Wymyśliłaś już coś?
- Tak, mam plan. Ale zamknę was w schowku!
- Zgłaszam sprzeciw!
- Oj Diego, pewnie nic już nie wymyśle... Poświeć się dla miłości.
- Jak to dziwnie zabrzmiało, jakbyśmy byli w jakieś durnej telenoweli. - roześmiał się chłopaka - Wracając do zamknięcie w schowku, mowy nie ma Francesco. Już raz mnie zamknęłaś, nie sądzisz że raz w życiu takie coś mi wystarczy?
- Diego! Ona cie inaczej nie wysłucha.
- To ty z nią pogadaj.
- Nie odwale za ciebie czarnej roboty, o nie! Albo współpracujesz, albo radzisz sobie całkiem sam. Wybieraj.
- No dobra... Ale dopiero jutro, przygotuje się na to psychicznie. A teraz papa. - powiedział i sobie poszedł. Zamiast być mi wdzięczny że coś wymyśliłam. Pfff, ale mam przyjaciół! Dobra, wracam do domu zanim Gregorio mnie dorwie i domyśli się że nie było mnie na zajęciach.

Diego. 
No i znowu mnie zamknie. Ona jakaś psychiczna jest, powinienem się trzymać od niej z daleka. Ale dobra, skoro ma już jakiś plan to skorzystam. Bo ja nic oczywiście nie wymyśle. Wróciłem do domu, zanim po raz kolejny spotkam na swojej drodze Gregorio. Jestem ciekaw czy nadal tak chce mnie na swoich zajęciach, czy już go baaaardzo wkurzam tak jak reszta uczniów. Zgaduje że raczej ta druga opcja, chociaż może jednak nie... Podobno jestem pierwszym w historii którego zatrzymał po lekcjach Gregorio. Jakiś znak że przejmuję się tym co ja wyprawiam? Nie sądzę, chociaż to dziwne. Bo po co miałby marnować swój czas na jakiegoś dzieciaka którego uczy. I to jeszcze tylko po to by zrobić mu wykład na temat wychowania. Coś tu jest nie tak... Dobra, nie chce mi się o tym myśleć. Gregorio nie ważny, teraz liczy się to co wymyśliła Francesca. Francesca... Trochę się boje, szczególnie jeśli omówiła ten plan z Camilą. Po chwili już byłem w domu. Mojego rodzeństwa na szczęście nie było, więc miałem spokój taki jak przed ich przyjazdem. Spokój którego zwykle oczywiście nie doceniałem. Wziąłem gitarę i zacząłem znowu grac. Powinienem się uczyć choreografii na zajęcia Gregorio (opuściłem za dużo zajęć, kompletnie nic nie umiem xd) ale jak pomyślę o tym że zatrzymał mnie po zajęciach to aż mi się odechciewa.

*Następnego dnia*

Z samego rana ruszyłem na zajęcia. Pierwsze miałem zajęcia jak na złość z Gregorio. Przez całe zajęcia starałem się nie odzywać, jednak i tak w połowie zajęć usłyszałem słowa :
- Dominguez, zostajesz po lekcjach.
- A co ja takiego zrobiłem?! - zdziwiłem się. Chyba lubi moje towarzystwo...
- Przyszedłeś na zajęcia. Oczekiwałeś oklasków? Kompletnie nic nie umiesz, mówiłem ci wczoraj żebyś to sam przećwiczył w domu.
- I dlatego mam zostać po zajęciach?!
- Zostajesz 5 minut dłużej! Za pyskowanie!
- A to to już jest nie fair!
- 10 minut! Grasz dalej?!
- Ale proszę pana, ja nic nie zrobiłem!
- 15 minut!
- Ale...
- Diego, zamknij się już! - krzyknęła Francesca. Czułem że jeśli zostanę dłużej jej plan nie wyjdzie.
- A Resto zostaje razem z nim! - powiedział od razu Gregorio.
- Ale jak to?! - zdziwiła się Fran. Teraz chyba rozumiała mój ból.
- Bo... Musisz nauczyć kolegę choreografii! A teraz cicho i do zajęć!
Po zajęciach zostałem razem z Francescą, Gregorio sobie poszedł.
- Nagrabiłeś sobie u niego... - powiedziała Francesca.
- Nie! Tu chyba chodzi o coś innego... Nie że mnie nie lubi, bo jakby mnie nie lubił kompletnie by mu wisiało to czy cokolwiek umiem. Po prostu wywalił by mnie z sali.
- Szukaj dobrych stron. - zaśmiała się Francesca.






__________
Bum, bum tss XD
Krótki, wiem xd
Ale spadam na Ugotowanych *-* xD
Jestem spóźniona 10 minut! :D
No dobra, macie jeszcze fote :
Po co stać, skoro można lewitować? xd
Diego i Xabi <3 XD

15 komentarzy - nowy rozdział.

środa, 27 listopada 2013

Rozdział 25 - "Trochę szacunku dla nauczyciela"

Francesca.
Siedziałam razem z Diego na zajęciach. Cały czas rozmawialiśmy o tym jak by powiedzieć Violettcie że Diego nic nie zrobił, tak żeby nam uwierzyła. Może mi uwierzy na słowo? Chociaż w to wątpię. Przecież ona jest taka uparta.
- Trzeba będzie ich od razu nagrać. - powiedział w końcu Diego - Myślisz że ona komukolwiek uwierzy? Napewno nie.
- Ale jak ty masz niby zamiar to zrobić? Wiadomo że nie będę teraz o tym rozmawiać.
- A może jednak? Napewno nie przy mnie... Ani nie przy Violettcie. Tak naprawdę, może przy tobie chociaż będą.
- Nie sądzę. Jestem w końcu przyjaciółką Violetty i mogę jej od razu wszystko powiedzieć. Proponuje zamknąć was znowu w schowku na instrumenty!
- No ty chyba sobie żartujesz... Jeszcze raz i tam zwariuje normalnie.
Może i ma rację. Moje pomysły czasami są szalone. Ale to chyba będzie jedyny sposób żeby chociaż chciała go wysłuchać. Ale wcześniej to nagranie! Tak, napewno musimy nagrać rozmowę Eleny i Ludmiły.
- Dobra, ja się wszystkim zajmę. - powiedziałam do Diego - Ty już masz wolne, bierz się za zajęcia.
Po tych słowach wyszłam z sali. Zaczęłam szukać Ludmiły. Na szczęście stała z Eleną w jednej z sal. Umilkły od razu gdy weszłam. To by oznaczało że napewno rozmawiają o tym o czym myślę. Powiesiłam tylko bluzę w której kieszeni była kamera, udałam że czegoś zapomniałam i poszłam do szafki. Chyba nawet się nie zorientowały, i to bardzo dobrze. Może mi się chociaż to uda, bo Diego raczej nie da się zamknąć w tym schowku. I tak go tam ściągnę podstępem.

Diego.
Kiedy Francesca sobie poszła zaczynałem się zastanawiać czy coś wymyśli czy sam będę musiał sobie radzić. Ale Francesca pewnie mi pomoże, w końcu nie chce by Violetta myślała że jestem jakimś bezdusznym potworem. No dobra, będzie trzeba iść na zajęcia do Gregorio bo jak tam nie pójdę to mnie chyba zamorduje. Nienawidzę jego zajęć, mimo tego że uwielbiam tańczyć. Gregorio jest nie do zniesienia, aż się traci chęci do życia. Gdy wszedłem do sali była tam już Violetta i Camila. Nie było Leona, bo było trochę dziwne. Pewnie nie chciał iść na te zajęcia bo nie lubi ich tak jak ja. Ale na mnie jakoś Gregorio dziwnie zwraca uwagę. Obrywa mi się od razu po tym jak nie ma mnie na zajęciach. Tego że nie ma Leona pewnie nawet nie zauważy. Violetta tylko zerknęła na mnie. Było widać że nie ma ochoty spędzi najbliższych zajęć w moim towarzystwie, ale ja nie chciałem po raz już chyba setny oberwać od Gregorio, bo jeszcze zgłosi do Pablo że skutecznie unikam sali tanecznej, byle nie iść na zajęcia. Jeszcze mnie stąd wywalą. Gdyby nie Camila już dawno podszedłbym do Violetty. Po chwili w sali zaczęli się zbierać kolejni uczniowie. Tak jak sądziłem, Gregorio stwierdził że są wszyscy. Znowu zwrócił uwagę tylko na mnie? Możliwe... Tak jakby mu zależało na tym by nauczyć tylko mnie. Po prostu jestem najgorszy i chce bym utrzymał poziom reszty, to pewne. Dobra, i tak nie mogę się skupić na tych zajęciach. Chyba to wreszcie zauważył...
- Dominguez! - wrzasnął wreszcie na mnie. Oczywiście momentalnie się ogarnąłem i stanąłem jak na baczność. Spojrzałem na Gregorio - Jeśli masz taki zły dzień, to lepiej zostań w domu.
- Żeby potem słuchać że znowu nie było mnie na zajęciach? - spytałem bez zastanowienia, co wywołało śmiech wszystkich oprócz Gregorio. Muszę naprawdę się zastanawiać zanim cokolwiek powiem. Za szczery chyba jestem...
- Dość tego, zostaniesz po zajęciach i sobie z tobą poważnie porozmawiam.
- Już się boję... - mruknąłem pod nosem. Wszyscy od razu na mnie spojrzeli. Nawet jak jestem na zajęciach to mam przechlapane, muszę jednak unikać tej sali.

Violetta.
Diego naprawdę dziwnie się zachowuje. Wydawało mi się że on jako jedyny nie lubi jak Gregorio się wkurza, a teraz wkurza go chyba celowo. Powtarzam, chyba. Ale naprawdę jest rozkojarzony, o czym on tak myśli... Nie, nie powinnam o nim myśleć. Powinnam skupić się na czymś innym. Czymś zupełnie innym. Diego tylko narobił sobie kłopotów, przynajmniej u Gregorio. Wydawało mi się przez jakiś czas że Gregorio tylko jego tak naprawdę lubi, ale chyba Diego to teraz zaprzepaścił. Po zajęciach wyszliśmy z sali. Dziwnie nam było zostawiać Diego samego w towarzystwie nauczyciela, nie wiadomo co on tam mu jeszcze zrobi. Wróciłam tam jednak. Uparłam się że zostanę. Stanełam przy drzwiach a Gregorio zaczął coś gadac że nie toleruje takiego zachowania na jego zajęciach i jeśli naprawdę nie chce przychodzi to nikt go nie prosi i czy coś takiego. Jeszcze coś o szacunku do nauczycieli. Ta... Po chwili weszła Francesca, za to Gregorio w końcu sobie poszedł.
- Co nabroiłeś? - spytała Francesca patrząc na Diego. Camila już musiała jej powiedzieć że musiał zostać w sali.
- Ja? Nic. Niewinny jestem. - powiedział i zaczął się śmiać. Wyszłam z sali. Tak dobrze mu się gadało z Francescą, nie chce im przerywać.




________
Rozdział jest ! O.o
Dziwne, prawda? :D Nie, nadal nie byłam u dentysty. Wzięłam rano tabletkę, jeszcze trzyma. Mogę pisać xd
Nie ma to jak poświęcenie dla ogółu. Mam nadzieje że się wam podoba.
15 komentarzy - nowy rozdział
A teraz mam kiepską wiadomość dla wszystkich żon Dominguez'a
Tak bardzo przykra że aż szok.
No kto by się tego spodziewał.
Napewno nie ja...
No więc...
*FANFARY*
Diego pali :cc
Wcześniej widziałam zdjęcie, ale myślałam że trzyma tylko tego papierosa Mechi. Dla mnie to przykre, bo cóż... Nienawidzę papierosów! On się tylko truje :c Módlmy się tylko o zdrowie dla niego.
A skąd wiem że pali? Zobaczcie.
Chyba nie trzyma komuś papierosa ustami, co nie? -.-
Kto wymyślił w ogóle papierosy? Dobra, nieważne... :c
Smut, smut, smut :c Kiedyś jak go zobaczę z papierosem, to podejdę, zabiorę mu i zdepcze :D
Chce zobaczyć jego minę xd
Dobra, koniec :D

poniedziałek, 25 listopada 2013

Napisać rozdział, czy nie napisać...?

No więc zacznę od tego że nawet nie zaczęłam pisać. Przez ból zęba wcale nie mogę się skupić :/ A do dentysty szybko nie pójdę. Musicie mi wybaczyć, jak tylko dam radę cokolwiek napisać od razu napisze to na tego bloga. Nie chce mi się nic więcej pisać.
Powiem wam tylko że dzisiaj ŚWIATOWY DZIEŃ PLUSZOWEGO MISIA *-*

Jak ja kocham pluszowe misie (jestem za stara, ale kit xd)
Dzisiaj nie ćwiczyłam na wf *nawet tego nie dam rady xd) i siedziałam w szatni. Zobaczcie co zrobiłam ze swoim misiem(musiałam go przynieść do szkoły :D)



Ale ten miś dzisiaj dużo przeżył xD
Dobra, to ja sobie już idę XD
Papa ^^

czwartek, 21 listopada 2013

Post który nie jest rozdziałem xd

Nie wiem po co to pisze (zapewne dlatego że mi się strasznie nudzi) ale ostatnio coś mało komentujecie :/ komentarze są zazwyczaj krótkie "na odwal się" a ja bym chciała wiedzieć co wam się podoba w opowiadaniu a co trzeba zmienić. Komentarze które czytam z uśmiechem na ustach są zazwyczaj Pysi lub Pani Dominguez (moja nazwiskomiennica *-*). No a gdzie się podziała reszta? :D Było kilka osób motywujących do pisania, ale zagineli gdzieś i nie wiem gdzie, bu :c Jak to czytasz to walnij chociaż kropke, przecinek, cokolwiek. Napisz szczery komentarz, który powie mi co powinno być inaczej a co jest dobrze. Licze na wasze szczere opinie. Pod tym postem piszcie co wam lerzy na sercu. (zrobie do tego może osobną zakładke xd) Czekam :D Aaaa... Pewnie myślicie dlaczego jeszcze nie śpie xd głupia Patrycja Dominguez siedzi po nochach xd a tak na serio boli mnie ząb (od kilku dni, ale dzisiaj to już przesada) i nie daje rady spać :c Do dentystki w szkole nie pójdę bo tylko pogorszy sytuacje (zepsuła kiedyś do końca Paulinie zęba + mi rozkruszyła dobrą plombe założoną przez dobrego dentyste by założyć mi nową co wytrzymała 3 dni + pląba Oli nawet tych 3 dni nie wytrzyma xd) a wiecie ile treba czekać tak normalnie w kolejce. -.- Umieram, nie będzie rozdziałów, bo spać po nocach nie będę xd Dobra, nie rozpisuje się już. Buziaki. ;* Dominguez. *-*

wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 24 - "Toż to zdrada!"

Diego.
- Słuchaj Diego, nie możesz tak rozpaczać. Pogadam z Eleną, wszystko się wyjaśni. - powiedziała Mora starając się mnie jakoś uspokoić. No dobra, ogar Diego. 
- Powinienem tam z nią zostać i pogadać, a nie zwiewać jak pojawił się Leon. 
- A co? Wolałeś się tam na przykład pobić z tym chłopakiem? Nie żartuj sobie nawet. Ona ci nie uwierzy na słowo, bo wie co widziała. A teraz spadaj już do pokoju, rano idziesz do studio. I zaprowadzisz mnie do Eleny. No już, do pokoju.
- Ja nigdzie jutro nie idę... - powiedziałem opierając się znowu o drzewo. Trochę dziwnie czułem się w tym momencie. Zwykle to ja wysyłałem More lub Marco do pokoju, a teraz role się odwracają. Po chwili z domu wyszedł też Marco. 
- Uspokoił się już? - zapytał siadając obok nas.  
- Jeśli mówisz o mnie, ja cały czas byłem spokojny. - powiedziałem odwracając się udając obrażonego. Nagle wszyscy zaczęliśmy się śmiać - No dobra, spokój. Wszyscy do łóżek, już późno! 
- Mam rozumieć że my mamy sobie iść a ty zostajesz? - spytała Mora - Mowy nie ma, ty idziesz pierwszy. No już, spadaj do pokoju. 
- Rozkaz? - zaśmiałem się. - No dobra, już idę. 
Wziąłem gitarę i ruszyłem do swojego pokoju. Może i od teraz wszystko będzie tak jak dawniej? Tyle że bez Eleny. Zdecydowanie bez Eleny, przecież teraz jej nie zaufam. Usiadłem na łóżku z gitarą. Tak jak wcześniej grałem na gitarze. Nie miałem zamiaru wcale spać. Teraz tyle myśli miałem w głowie. Najchętniej od razu poszedłbym do Violetty, ale zapewne już śpi. Nie chce jej budzić tylko po to by wyjaśnić jej o co tu chodzi. Przecież i tak mi nie uwierzy. A może...? Nie, nie uwierzy. Dlaczego miałaby wierzyć mi na słowo? Dobra, nie myślę teraz o tym bo jak zacznę to będę myślał całą noc i w końcu zasnę jutro na zajęciach z Gregorio. Dopiero by było. Jeszcze by mnie z klasy wywalił. Nadal grałem na tej gitarze. Przecież przespać mogę się w środku nocy xd Nagle do mojego pokoju weszła Mora. 
- Nie śpisz? Nie mów mi teraz że masz całą noc zamiar łazić po pokojach. - powiedziałem odkładając gitarę. 
- Ty też nie śpisz... 
- Ja to co innego. 
- Nieprawda... Diego, już wiele razu zostawiałam cie samego jak cierpisz, tym razem posiedzę z tobą. 
- Nie ma mowy, idziesz spać. 
- Jeśli ty też pójdziesz. Będę tu siedziała dopóki nie zaśniesz. 
- Zrobiłaś się nieznośna... 
- No wiem. A teraz spać. - zaśmiała się. Wywróciłem oczami i położyłem się.
- Ale ty idziesz do swojego pokoju! Już, albo dzwonię do mamy i mówię że mnie nie słuchasz!
- A czy ja kiedykolwiek cie słuchałam? No dobra, już idę. Dobranoc. - powiedziała i wybiegła z mojego pokoju. Zaśmiałem się. I tak nie spałem. Patrzyłem cały czas w sufit.

Violetta. 
Gdy wstałam rano zastanawiałam się czy lepiej byłoby nie iść po prostu do studio. Jednak postanowiłam pokazać że wcale mi go tak bardzo nie brakuje. Chce żeby zobaczył co stracił, o ile on sam się tam pojawi. Wstałam w końcu z łóżka i zaczęłam się przygotowywać. Potem od razu ruszyłam do studio, nie zjadając nawet śniadania. Nie miałam ochoty rozmawiać z tatą i jeszcze tłumaczyć mu dlaczego wczoraj pół dnia przesiedziałam w swoim pokoju w ramionach Leona. Cudem to wytrzymał. Niestety spotkałam tatę przy drzwiach.
- Gdzie idziesz? Nie wolałabyś zostać dzisiaj w domu? - zapytał patrząc na mnie. Naprawdę wyglądam aż tak źle że się o to pyta?
- A dlaczego miałabym zostać w domu? - zapytałam zdziwiona  omijając swojego ojca. Wyolbrzymia problemy. Od razu pobiegłam do studia. Przy wejściu zobaczyłam Francesce, Marco i Diego. Rozmawiali sobie tak jakby nic się nie stało. Nawet Francesca przeciwko mnie? No pięknie, po niej się tego nie spodziewałam. W studio już zobaczyłam Leona i Camile. To do nich podeszłam.
- O Vilu! Myślałam że nie przyjdziesz. - powiedziała Cami.
- Nie mam zamiaru załamywać się w domu. Widać że Diego też nie. Stoi przed studio i śmieje się z nie wiadomo z czego z Francescą i swoim bratem.
- A co? Myślałaś że będzie się załamywał? - zdziwił się Leon - Dobra, chodź na zajęcia.
Poszliśmy w trójkę na zajęcia. Tam zobaczyłam już Diego rozmawiającego o czymś z Francescą. Powoli mnie to denerwuje. Fran powinna być po mojej stronie, a ona sobie siedzi i gada z Diego.

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 23 - "Zaufaj mi."

Diego. 
Nie no, co ja robię?! To wszystko jest bez sensu. Wracam do niej.
- Mówiłam że masz wyjść! - wrzasnęła na mnie. Nie posłuchałem jej tym razem. Podszedłem do niej i złapałem ją za ręce. Kucnąłem przed siedzącą na łóżku dziewczyną i spojrzałem jej w oczy.
- Zaufaj mi... - poprosiłem nie odwracając wzroku od jej oczu. Miałem nadzieje że mi wybaczy. Nie myślałem teraz o tym wszystkim. Zawiodłem się na Elenie, Ludmiła zrobiła sobie ze mnie wroga, Leon mnie nienawidzi, Violetta tym bardziej. Straciłem wszystkich a siedzę i chce odzyskać już tylko Violette. Tylko Vilu się liczy. Nie miałem pojęcia co zrobię jeżeli mi nie wybaczy.
- Nie... Odejdź. - powiedziała tylko krótko, odwracając wzrok - Nie chce cie tutaj! Na co czekasz! Wyjdź!
Te słowa złamały mi serce. Wszystko straciło dla mnie sens, gdy powiedziała że już dla niej nic nie znaczę, że nie chce mnie widzieć. Wszystko powstało przez jeden pocałunek, posypało się przez jeden pocałunek. Więc może naprawi się przez jeden pocałunek? Zacząłem się do niej zbliżać by ją pocałować. W tym momencie do pokoju wszedł Leon.
- Co ty tutaj robisz? Nie słyszysz że cie tu nie chce? - spytał od razu. W tym momencie nie wytrzymałem i wyszedłem. Gdy się na chwile odwróciłem zobaczyłem Violette przytulającą się do Leona. Koniec wszystkiego. Koniec mojego świata... Koniec życia. Wyszedłem na zewnątrz. Spojrzałem w okno pokoju mojej ukochanej. Nie zauważyłem nic... Pewnie nadal siedziała w objęciach Leona. Usiadłem po prostu tuż
przed bramą i nie dałem rady już powstrzymywać łez. Pewnie wyda się to dziwne, że chłopak siedzi pod bramą i płacze. Wszyscy przechodnie patrzyli na mnie. Pewnie niektórzy współczuli, zastanawiali się co takiego się stało. W końcu wstałem i ruszyłem do domu. Kiedy doszedłem od razu zamknąłem się w swoim pokoju. Marco dobijał się do drzwi.
- Diego! Wyjdź stąd, musimy jechać na lotnisko po More.
- Jedź sobie sam i daj mi spokój. - odpowiedziałem od razu. Chyba sobie poszedł.

Marco. 
Pięknie. Sam będę musiał jechać po siostrę, do tego wyjaśniać jej całą sytuacje z Diego i Eleną. Szczerze mam nadzieje że tym razem będzie stała po stronie Diego, który tak naprawdę nigdy niczemu nie zawinił. Jednak moja siostrzyczka i Elena były dla siebie bliskie, więc pewnie oleje to że Diego jest jej bratem i poleci do Eleny. Sprawczyni ostatniego zamieszania. Gdy spotkałem się już z Morą na lotnisku od razu zaczęła zadawać pytania.
- Gdzie jest Diego? Gdzie mieszka Elena? Mów Marco.
- Teraz zostaw Elene w spokoju. Diego jest w swoim pokoju. Zamknął się i nie chce wyjść. Może ty z nim pogadasz? Zawsze byliście blisko...
- Do momentu w którym skrzywdził Elene.
- A to że Elena sprawiła że on cierpi już cie nie obchodzi?
- Co takiego niby zrobiła?
- Pocałowała go dziś na oczach Violetty. Ona mu nie wierzy że nie kocha Eleny. Nie znam szczegółów. Mówiłem że nie chce gadać.
- Dobra, pogadam z nim... Ale najpierw z Eleną.
- Nie ma mowy. On cie potrzebuje teraz bardziej.
- Tylko ty tak uważasz.
- A widziałaś kiedykolwiek jego łzy? Nawet w momencie w którym zostawił nas ojciec był twardy. Pamiętasz jak to było? A teraz płacze. To wszystko wybuchło. Musisz z nim pogadać.
- Marco... Elena też mnie potrzebuje.
- Elena planuje spiski, chcesz jej pomóc to leć! Ja idę do domu.
W tym momencie przyspieszyłem i ruszyłem do domu. Woli stanąć po stronie Eleny, a nie własnego brata. Denerwuje mnie to.

Violetta.
- Jak on mógł?! No jak?! - pytałam cały czas przytulając się do Leona i starając się opanować łzy.
- Przestań już, zapomnij o nim.
- To nie takie proste! Ja go kocham... - spojrzałam na bransoletkę którą miałam cały czas na ręce. Tą którą dostałam na urodziny od Diego. Wszystko się rozsypało. Nie rozumiałam dlaczego to zrobił. Ale przecież... Byliśmy razem krótko. Nie znałam go dobrze, ale mu zaufałam. Musze zacząć panować nad uczuciami i uważać na to komu ufam. Bo inaczej nie skończę za dobrze...

Mora.
Postanowiłam jednak iść do domu. Marco miał racje. Diego jest ważniejszy niż Elena. To on zajmował się mną cały czas, to on pocieszał gdy byłam smutna. Gdy mama nie miała dla nas czasu odprowadzał mnie do szkoły, czytał bajki na dobranoc, pomagał odrabiać lekcje. Po prostu był i to jest najważniejsze. Nie mogłam go teraz zostawić samego. Musi wiedzieć że ma kogoś na kim może polegać. Ruszyłam do drzwi jego pokoju. Nie było go tam... zapewne był w ogrodzie. Była ładna pogoda, więc na pewno był w ogrodzie. Ruszyłam do niego. Nie myliłam się. Siedział pod drzewem grając na gitarze.
- Cześć Diego... - odezwałam się od razu podchodząc do brata. Spojrzał na mnie. Wymusił uśmiech, było widać że nadal jednak cierpi. Ja wiem jak zawsze było. Jako najstarszy udawał twardego, a tak naprawdę kiedy nikt go nie widział płakał. Chował się gdzieś i płakał, gdy my już spaliśmy.
- Hey mała. Już przyjechałaś? Przepraszam że nie wyszedłem po ciebie na lotnisko...
- Nie przepraszaj. Rozumiem cie. - powiedziałam siadając obok niego. - Opowiesz mi jak to było?
Kiedy zadałam to pytanie niemal od razu zaczął mówić. Chyba naprawdę musiał się komuś wyżalić, a ja byłam mu bliską osobą. Siedziałam słuchając go uważnie. Kiedy skończył sama go przytuliłam. Rozumiałam że tego potrzebuje. Od razu odechciało mi się rozmowy z Eleną.

wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 22 - "Wina Ludmiły"

Diego. 
Nadal nie mogę uwierzyć w to co właśnie powiedziała. Nie byliśmy razem długo, a ona już ze mną zrywa... Przecież ja nic nie zrobiłem! To wszystko wina... Eleny? No nie wierzę, dlaczego ona mi to zrobiła? Muszę iść z nią porozmawiać. Od razu wstałem i chciałem iść do Resto, gdzie zapewne znajdę moją byłą przyjaciółkę. Zatrzymał mnie jednak Leon.
- Jeśli chcesz się bić, to nie teraz. - powiedziałem od razu próbując go wyminąć.
- A co? Lecisz do Eleny? Violetta z tobą zerwała?
- Co to za wywiad?! Idę tylko wyjaśnić te sprawę, zaraz potem idę do Violetty.
- Nie radzę. Trzymaj się po prostu od niej z daleka. - powiedział po czym sobie poszedł. Wywróciłem oczami. Teraz straciłem dziewczynę i do tego przyjaciół, a wszystko przez Elene. No wielkie dzięki! Naprawdę muszę z nią poważnie porozmawiać... A potem i tak pójdę do Violetty, nie ważne co mówi Leon. Kiedy tylko wszedłem do Resto nagle pojawiła się obok mnie Francesca i Camila.
- Diego! Co to w ogóle miało znaczyć?! - zaczęła wrzeszczeć Francesca - Niedawno się pogodziliście a tu już takie coś! Co ty tu w ogóle jeszcze robisz?! Dlaczego jeszcze z nią nie rozmawiasz?!
- Spokojnie... Powiedziała mi że to już koniec, potem z nią porozmawiam. Najpierw muszę pogadać z Eleną.
- Pajac! - powiedziała Camila po czym razem z Francescą ruszyły w innym kierunku. Nagle zobaczyłem Ludmiłe rozmawiającą z Eleną. Albo mi się wydaje, albo ta blondyna ma coś z tym wspólnego. Ale przecież nie wyciągnę tego od Eleny.
- Francesca! - krzyknąłem do dziewczyny akurat stojącej z Marco. Ona o dziwo od razu do mnie podeszła.
- Widzisz to? - spytałem wskazując na Ludmiłę i Elene.
- Pewnie, nie jestem przecież ślepa. Dlaczego mi to pokazujesz?
- Nie wydaje ci się to jakieś podejrzane?
- W sumie... Jak teraz o tym mówisz...
- Ale co ja mam do tego?
- Musisz ich jakoś podsłuchać... Jak ja się zbliżę to od razu się zamkną, one takie są.
- Nie lepiej je nagrać? Może przynajmniej Violetta ci uwierzy.
- Bo na twoje słowo nie uwierzy?
- No nie wiem...
- Dobra, rób co chcesz, ja do niej idę. - powiedziałem i ruszyłem do Violetty.

Violetta. 
No i co ja sobie myślałam? Nie znam go wcale tak długo i po prostu się pomyliłam co do niego. Powinnam od samego początku się tego spodziewać, przecież w moim życiu nigdy nie będzie tak dobrze jak przez ostatni czas z Diego. To było tylko chwilowe szczęście. Nagle usłyszałam drzwi. Od razu skierowałam wzrok w tamtą stronę. Kiedy zobaczyłam Diego od razu rzuciłam w niego pierwszą lepszą rzeczą, która na szczęście okazała się poduszką i nic nie rozbiło się o ścianę bo oczywiście jak na złość nie trafiłam.
- Tam są drzwi. - wskazałam zła na drzwi które były za nim.
- Wiem gdzie są drzwi, nie musisz mnie o tym informować. - powiedział podchodząc do mnie.
- Wyjdź! - powiedziałam od razu - Nie chce mieć z tobą nic wspólnego!
- Uwierz że to nie moja wina...
- A kogo? Tylko mi nie mów że Eleny. Albo nie, jeszcze lepiej! Ludmiły!
- No bo to jest wina Ludmiły!
- Lepszej wymówki nie mogłeś wymyśle?! Wyjdź... - powiedziałam znowu wskazując na drzwi. Tym razem posłuchał mojej prośby.

czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 21 - "To koniec!"

Elena.
- Ze współpracy ze mną się nie rezygnuje! - krzyknęła Ludmiła. Wszyscy natychmiast na nas spojrzeli. Więc już wszyscy wiedzieli że mam coś wspólnego z Ludmiłą, świetnie. Denerwuję mnie już ta blondyna... Z resztą, czy ona nie jest farbowana? A nieważne. Ważne jest to że jest irytująca. 
- Więc czego ode mnie oczekujesz? - spytałam przyglądając jej się. 
- Dobrze wiesz czego. 
- Nie ma mowy, nie zrobię mu tego. Nie jestem taka! 
- Dzisiaj wieczorem w Resto jest impreza, Francesca zaprasza wszystkich więc Ciebie pewnie też. Jeśli tego nie zrobisz, przykro mi ale od razu będę musiała wszystkim wygadać jak ich wspaniała i grzeczna Elena spiskuje przeciwko naszej Dielettcie. Ludmiła odchodzi! - powiedziała i sobie poszła. Zastanawiałam się chwilę czy powinnam zrobić to o co mnie prosi i po prostu dać sobie raz na zawsze spokój, czy od razu wyjeżdżać z Argentyny. Rozumiałam że Diego pewnie mi tego nie wybaczy, więc i jedno i drugie rozwiązanie nie miało najmniejszego sensu. Teraz byliśmy przyjaciółmi, miało być dobrze... Chyba że powiem że nie zaprosili mnie na imprezę... Nie, niemożliwe. Przecież Francesca zaprosiła mnie jeszcze wczoraj, przy Ludmile. W końcu nastał wieczór. Stałam przed lustrem szykując się na te imprezę. Nie wiem czy dobrze robię idąc tam. Wydaje mi się że mogę powiedzieć że źle się czuje czy coś i sobie odpuścić. Ale Ludmiła pewnie wtedy od razu wszystko im powie. Po co ja się ten raz na to wszystko zgadzałam? Teraz będę musiała się jej słuchać, żeby nikomu o tym nie mówiła. W końcu wyszłam z domu i ruszyłam do Resto. Byli tam już prawie wszyscy. Już się chciałam wycofać, gdy zobaczyłam Ludmiłę. Westchnęłam i weszłam do środka. Zobaczyłam Diego. Na szczęście nie było jeszcze Violetty. Podeszłam więc do niego od razu, czując na sobie te zwycięskie spojrzenie Ludmiły. 
- Cześć. Gdzie jest Violetta? - zapytałam uśmiechając się do chłopaka. 
- Za chwilę powinna przyjść. - odpowiedział mi. Nadal gapił się w drzwi, czekając aż pojawi się w nich dziewczyna, co było trochę irytujące w tej sytuacji. W końcu ze mną rozmawia, co nie? 
- Diego, ziemia! - powiedziałam wiedząc że jeśli coś powiem i tak mnie nie usłyszy. Od razu na mnie spojrzał. Nienawidzę jak jest taki rozkojarzony. W końcu przybliżyłam się do niego. On nie wiedział o co chodzi, więc miałam szansę go pocałować, tak jak chciała Ludmiła. Zrobiłam to od razu. Wiedziałam że teraz wszyscy się na nas gapią... Wtedy niestety przyszła Violetta.

Violetta. 
Zaczęłam szykować się na tą imprezę. Pomyślałam że będzie fajnie, więc jakoś namówiłam tatę by mnie puścił. Kiedy weszłam na te imprezę pierwsze co zobaczyłam to... Diego całujący się z Eleną! No nie wierzę, a jednak Leon miał rację. Podeszłam do nich szybko. 
- Co tutaj się dzieje?! - krzyknęłam, a Diego natychmiast odskoczył jak oparzony od Eleny. 
- To nie tak jak myślisz! - od razu zaczął się tłumaczyć - To ona mnie pocałowała, nie miałem na to wpływu!
- Yhym, daruj sobie. - uderzyłam go w twarz po czym wybiegłam z Resto. Wiem że Diego i Leon od razu wybiegli za mną. Nie zamierzałam rozmawiać ani z jednym, ani z drugim. Wreszcie usiadłam w parku pod jakimś drzewem. Jak on mi mógł to zrobić, no jak?! A ja mu ufałam... On wszystko zniszczył. Właśnie on, chociaż myślałam że jest inny... Ale... Nie umiem przestać go kochać, chociaż połamał moje serce na tysiące mini malutkich kawałeczków. Nagle ktoś koło mnie usiadł i objął mnie ramieniem. Myślałam że to Leon... Miałam nadzieje że to Leon, bo Diego od razu bym odepchnęła. Czułam te perfumy i zaklinałam obu w duchu że używają tych samych. W końcu spojrzałam na twarz chłopaka. Okazało się że to jednak Diego, więc bez chwili zastanowienia odepchnęłam go od siebie. 
- Nie dotykaj mnie! Idź sobie! - wrzasnęłam chowając twarz w dłoniach. Nie posłuchał mnie. - To koniec. Zrozum, to koniec. 
Powiedziałam i odbiegłam jak najszybciej do domu, zostawiając za sobą oszołomionego chłopaka. Jemu również świat się zawalił? Nie sądzę... 

Francesca. 
Diego ma u mnie przechlapane! Niech ja go tylko zobaczę... Będzie miał połamane więcej niż ten nos, który wczoraj połamał mu Leon. W sumie teraz jak tak myślę zrobił to słusznie. Nagle podszedł do mnie Marco. Może jemu wygarnąć zachowanie Diego? Nie, nie może obrywać za brata. 










_________________
NIE ZABIJAJCIE MNIE :D
Pomysł nie był mój, Kally (Klaudia Castillo) nalegała bym tak zrobiła, więc jeśli już kogoś chcecie zabić to ewentualnie ją xD (Przepraszam Klaudia, ja chce żyć :C)

15 komentarzy = next rozdział xD 

wtorek, 5 listopada 2013

Rozdział 20 - " To nie tak jak myślisz "

Violetta. 
Nie mogę uwierzyć w to że Diego bił się z Leonem. Jestem tylko ciekawa dlaczego. Przecież wydawało mi się że są przyjaciółmi. Dopiero co uwierzyłam w ich przyjaźń, a oni mi udowadniają że po prostu udawali. Ech, denerwujący się robią. Oboje! Usiadłam na łóżku w swoim pokoju i zaczęłam pisać w pamiętniku.
 "Diego okazał się inny niż myślałam... Z resztą Leon również. Nie mam pojęcia dlaczego oni to robią. Zachowują się jak małe dzieci! Diego z jakimś opatrunkiem na nosie, Leon z podbitym okiem. Nie wiem co oni sobie wyobrażali, ale mogą być pewni że do żadnego się nie odezwę przynajmniej przez tydzień. Nie! Muszę pogadać z Diego by mi to wszystko najpierw wyjaśnił. Teraz jest pewnie w studio. Oczywiście, pokłóciliśmy się a on jak niby nigdy nic polazł na zajęcia. No i co ja mam z nim zrobić?" 
W tym momencie dziewczyna usłyszała pukanie do drzwi.
- Wejdź! - krzyknęłam myśląc że to Angie. Schowałam swój pamiętnik pod poduszkę. Odwróciłam się w stronę drzwi. Zdziwiłam się lekko gdy zobaczyła tam właśnie Diego, którego chwile temu odrobinkę zwyzywałam w swoim pamiętniku.
- Czego tu chcesz? - spytałam siadając na łóżku.
- Wyjaśnić te sytuację. Violetta, to nie było tak jak myślisz. - powiedział podchodząc do mnie. Usiadł obok niej i złapał mnie za rękę - Leon tylko źle zrozumiał sytuację. Zobaczył mnie z Eleną i...
- Byłeś z Eleną?! - zdziwiłam się. No i może lekko wkurzyłam... No dobra, strasznie wkurzyłam!
- Chciałem tylko z nią porozmawiać, to nic takiego! Przysięgam! Przyszedłem by się pogodzić, zaoferować jej przyjaźń. Nie denerwuj się tak na mnie.
- No dobrze... - uspokoiłam się trochę. Nie powinnam chyba aż tak go kontrolować. Jeszcze chwila i będzie mnie mylił z mamusią. - To co stało się z Leonem?
- Źle zrozumiał całą sytuację i pomyślał że cie zdradzam. Zdenerwował się i mnie popchnął, tyle... Potem się trochę pobiliśmy ale przecież nie mogłem tak stać i dać się bić, co nie?
- Mogłeś mu od razu wszystko wyjaśnić!
- Nie słuchał mnie... Nie bądź zła.
- Nie jestem zła... Ale teraz, w tej chwili, i nie ma że za chwilę idziesz do Leona i się z nim godzisz. Inaczej się do mnie nie odzywaj.
- Ale co, mam go przepraszać? Przecież to on zaczął!
- Jak jemu powiem że ma cie przeprosić to mnie nie posłucha! Chociaż w sumie... Chodź, pogadamy sobie w trójkę... Albo nie, w czwórkę. Wezmę też Elene, niech powie jak było bo jestem strasznie ciekawa czy mówisz prawdę.
- Ta, super. Nie wierzysz mi. Ale ja się strasznie cieszę. - mruknął pod nosem Diego.
- Nie marudź, tylko chodź. - powiedziałam i pociągnęłam go za rękę. Poszliśmy do studio, gdzie był Leon. Usiedliśmy w sali ze sceną.
- Macie mi coś do powiedzenia? - spytałam patrząc na Leona i Diego.
- Moją wersję już znasz. - powiedział Diego. Widać było że nie chciało mu się tego powtarzać więc nie nalegałam.
- Leon, twoja wersja? - spytałam patrząc na Leona.
- Po prostu wszystko jakoś mi się pomieszało. Myślałem że cie zdradza! - powiedział Leon zerkając na Diego, a potem na mnie - No nie patrz tak na mnie! Przyznaje się do winy!
Wszyscy zaczęli się z niego śmiać. Najwidoczniej nie tylko Diego się mnie boi (xd). Elena, która nie miała nic do powiedzenia po prostu sobie poszła.
- A teraz się nawzajem przeproście. Leon pierwszy, bo to on podobno zaczął. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Kiedy chłopaki wykonali moje polecenie wyciągnęłam z sali mojego chłopaka i ruszyłam z nim do Fran, która podobno miała odebrać jego brata z lotniska.

Ludmiła.
No i gdzie jest ta Elena?! Szukam jej już cały dzień. Tak jakby mnie unikała... Ale nie może, bo muszę jej zdradzić szczegóły naszego planu! Nie rezygnuje się ze współpracy ze mną, i ona chyba o tym już wie! O, widzę ją!
- Elena! Chodź tu! - krzyknęłam tak że słyszało mnie chyba pół szkoły. Ale ona i tak udawała że nie słyszy i tylko przyspieszyła. Czy ona naprawdę nie rozumie potęgi wielkiej Ludmiły Ferro? Od razu podbiegłam do niej, chociaż byłam na tych swoich szpilkach.
- Elena! Głucha jesteś?! Wołam cię!
- Czego chcesz Ludmiła? - spytała nieprzyjemnym tonem, takim jak mówiła do mnie zwykle Violetta. Przegina. Zdecydowanie przegina, chyba chce mieć ze mnie wroga.
- Co z naszym planem?
- Daruj sobie ten plan. Nie chce szkodzić Diego. - powiedziała i po prostu sobie poszła. No ona chyba sobie żartuje! Jeden dzień i taka nagła zmiana zdania! Ktoś musiał na nią wpłynąc, i ja się dowiem kto. Chociaż.... To i tak pewnie Diego.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 19. // Autorka : Nikoletta aa :D

Elena: 

Po powrocie z zakupów z Ludmiłą sporo myślałam nad jej „genialnym planem”.  Może faktycznie powinnam spróbować odbić Diego Violetcie, tak samo jak ona odbiła go mi? Nie… Pokręciłam głową. To nie jest wyjście z sytuacji.  Przecież on ją kocha i nie zrezygnuje z niej nawet wtedy, gdy od tego będzie zależało jego życie. Co ta Ludmiła sobie wyobrażała mówiąc mi to? I w zasadzie… czemu zdecydowała się mi pomóc? Tak, to bardzo podejrzane… Wyszłam ze swojego pokoju i udałam się na huśtawkę, która znajdowała się w ogrodzie, na tyłach domu. Usidłam na niej i odpychając się nogami wróciłam  myślami do Diego. 
- Czemu tak trudno wyrzucić mi go ze swojego serca?- spytałam sama siebie. – Przecież on już to zrobił… Zapomniał o mnie…
- Wcale, że nie – Usłyszałam za sobą znajomy głos, na którego dźwięk serce zaczęło mi bić szybciej. 

Diego:

Odprowadziłem Violę do domu, zajęło mi to dużo więcej czasu niż przypuszczałem. No ale tak to już  jest z moją najwspanialszą dziewczyną – po prostu nie mam serca się z nią rozstawać, nawet wtedy, gdy wiem, że za kilka godzin zobaczę ją znowu. Chciałem iść do domu i przygotować miejsce w swoim pokoju na przyjazd brata, jednak moje nogi poniosły mnie w zupełnie inne miejsce. Po paru chwilach stałem przed domem Eleny. Mimo zmroku zacząłem penetrować wzrokiem podwórko centymetr po centymetrze, moje spojrzenie zatrzymało się na postaci, która zniknęła za rogiem domu. Nie wiedzieć czemu otworzyłem furtkę i zacząłem iść w tę samą stronę. Po paru krokach zatrzymałem się, bo uświadomiłem sobie, że osobą, którą śledzę jest Elena. Usiadła na huśtawce  i zaczęła się bujać. Chciałem odwrócić się i odejść mając nadzieję, że nie wie o mojej obecności, jednak nie zrobiłem tego. Wpatrywałem się w jej plecy przypominając sobie te wszystkie chwile, które razem spędziliśmy.
- Zapomniał o mnie… - usłyszałem głos dziewczyny. 
- Wcale, że nie . – odpowiedziałem zaskakując tym samego siebie.  Przecież nawet nie mam pewności, że ona mówi o mnie. Dziewczyna zeszła z huśtawki i odwróciła się przodem w moją stronę. 
- Co Ty tutaj robisz? – spytała zaskoczona.Zlekceważyłem jej pytanie. 
- Eleno, mówisz o mnie? Ja wcale o Tobie nie zapomniałem… Nie umiał bym – odpowiedziałem. Spojrzała na mnie. Na jej twarzy malował się smutek.
- Masz teraz Violettę. A mnie… odstawiłeś. – odpowiedziała i po jej policzku spłynęło kilka łez. Podszedłem do niej i ująłem jej twarz w dłonie. 
- Posłuchaj mnie uważnie – zacząłem – Kocham Violę i nigdy nie przestanę, ale Ciebie też kocham. Byłaś i zawsze będziesz nieodłączną częścią mojego życia.
 Dziewczyna uśmiechnęła się przez łzy. 
- Diego ja... Chcę Twojego szczęścia i… wiem, że jesteś szczęśliwy z Violettą i ja to… akceptuje, boli mnie to, ale to akceptuje bo… nie chcę ciebie stracić. 
Przytuliłem dziewczynę i szepnąłem jej do ucha:
- Nigdy mnie nie stracisz.

Leon:

Gdy wszyscy już poszli postanowiłem iść na spacer. Ostatnio tyle się dzieję. Jeszcze kilka tygodni temu byłem najszczęśliwszą osobą na świecie. A wszystko to za sprawą jednej dziewczyny, która teraz spotyka się z  moim kumplem. Czuje ogromny ból w sercu, gdy widzę ich razem, ale akceptuje to. Viola jest z nim szczęśliwa, pewnie dużo szczęśliwsza, niż wtedy, gdy była ze mną. I tylko to się liczy. Czemu Elena nie może tego zrozumieć? Czemu nie może przyjąć do wiadomości tego, że być może Diego jest przeznaczony Violetcie? Nie rozumiem tego i muszę z nią o tym porozmawiać. I to zaraz… Po kilku minutach drogi byłem już pod jej domem. Zadzwoniłem domofonem, ale nikt nie wyszedł. Nacisnąłem klamkę i furtka się otworzyła. Postanowiłem, że podejdę do drzwi i zapukam do nich. Już miałem to zrobić, gdy usłyszałem głosy dochodzące z drugiej części ogrodu. Jak to ja – ciekawska istota, poszedłem w tamtym kierunku zobaczyć co się dzieję. To co zobaczyłem… zbiło mnie z wszelkiego tropu.
- Co tu się dzieję?! – warknąłem w stronę Diega, który obejmował Elene. Chłopak odskoczył od niej jak opatrzony.
- Leon, to nie tak jak myślisz !- zaczął się bronić. Wściekły podbiegłem do niego i go popchnąłem tak, że ledwo ustał na nogach. 
- Zrezygnowałem dla ciebie z miłości mojego życia ! – krzyknąłem wściekły – Zrobiłem to, bo myślałem, że to z Tobą będzie szczęśliwa ! A ty… zdradziłeś ją i to ze swoją byłą !
Podszedłem do niego i znowu go popchnąłem. Tym razem Hiszpan nie był mi dłużny. Zaczęliśmy się przepychać. 
- Stary, tłumaczę ci, że między mną a Eleną nic nie ma! Ja kocham Violę!
 Po tych słowach coś się we mnie zagotowało. Walnąłem go z pięści w nos. Uderzyłem go tak mocno, że z nosa zaczęła lecieć krew. Zdenerwowany Diego oddał strzał. Uderzył mnie w oko. Krzyknąłem  z bólu. Elena, o której obecności zupełnie zapomniałem także zaczęła krzyczeć. 
- Leon, on mówi prawdę! Diego nie kłamie! – zaszlochała – On przyszedł, żeby mi zaproponować przyjaźń!
Spojrzałem najpierw na nią a później na chłopaka. Po co miała by kłamać? Czy dla niej nie było by lepiej, gdyby się rozstali? Zdezorientowany cofnąłem się o kilka kroków. Po raz ostatni rzuciłem okiem na Diego i ruszyłem w kierunku furtki. 

Violetta:

Następnego dnia wstałam wcześnie rano, by wyszykować się przed przyjściem Diego. Mieliśmy iść razem do studio. Założyłam swój ulubiony zestaw: błękitną spódniczkę i granatową koszulkę na grubych ramiączkach. Następnie podeszłam do lustra i podkreśliłam swoje brązowe oczy kredką i czarnym tuszem. Po kwadransie byłam już gotowa, w sam raz ponieważ w tym samym czasie rozległ się dźwięk dzwonka. Zbiegłam szybko po schodach wymijając na nich zdezorientowanego tatę. Podbiegłam do drzwi i je otworzyłam. Tak jak się spodziewałam to był Diego. 
- Co Ci się stało ?! – krzyknęłam, gdy zobaczyłam opatrunek na jego nosie. Chłopak spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
- Violu proszę, nie chce o tym teraz rozmawiać. Później ci powiem. 
- Diego, ktoś cie pobił?! – nie dawałam za wygraną. Westchnął. 
- Obiecuje,  że ci wszystko powiem, ale w studio. Bez żadnego więcej słowa wyszłam z domu zatrzaskując z hukiem za sobą drzwi. Nie odezwałam się do chłopaka ani razu podczas naszej wędrówki.  Gdy już doszliśmy na miejsce,  stanęłam i zaczęłam mówić:
- No to teraz się tłumacz. Co się stało? Rozejrzał się po terenie i krzyknął:
- O Fran, cześć ! – dziewczyna spojrzała na niego i podeszła w naszą stronę.
- Cze.. O boże ! Co ty masz z nosem?! – krzyknęła.
 - Też chciałabym wiedzieć. – rzuciłam i spojrzałam na swojego chłopaka. W tym samym czasie podeszła do nas Camila, spojrzała na Diego i rozdziawiła usta. Po chwili powiedziała. 
- Ciekawe, że akurat teraz Leon ma podbite oko… Zupełnie jakby się z kimś pobił. Nie spodziewałam się tego po tobie Diego. - i odeszła.Spojrzałam zaskoczona na chłopaka w celu zobaczenia jego reakcji.  Nic nie odpowiedział tylko spuścił wzrok. 
- Możesz mi to wyjaśnić? – spytałam załamana
- To nie tak …- zaczął. 
- A jak? – spytałam drżącym głosem. Przez dłuższą chwilę nic nie odpowiadał. 
– Tak też myślałam.Powiedziałam ze łzami w oczach i wróciłam z powrotem do domu. 

Franceska:

- Może chociaż mi powiesz o co chodzi? – spytałam zdezorientowana. – Pobiłeś się z Leonem?Spojrzał na mnie z miną zbitego psa. 
- On zobaczył jak przytulam Elene i pomyślał, że zdradzam Violettę i… tak, pobiliśmy się. 
Wybałuszyłam oczy. 
- Przytulałeś Elenę?!- krzyknęłam. 
-Tak… Ale po przyjacielsku. Postanowiliśmy, że będziemy przyjaciółmi.
Westchnęłam. Ale z tych Facetów idioci! Na szczęście ja nikogo nie mam, bo chyba bym oszalała!
- Na co jeszcze czekasz, biegnij za nią! – nakazałam. Chłopak spojrzał na zegarek.
- Nie mogę – powiedział załamany. Założyłam ramiona na piersi. 
- Bo co… spóźnisz się na zajęcia? Co jest dla ciebie ważniejsze?
- Nie o to chodzi. Za raz mam odebrać brata z lotniska, a siostra przylatuje jutro. 
Przewróciłam oczami. 
- Co to za brat, o której przylatuje i skąd dokładnie mam go odebrać? Chłopak spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem. 
- Odbierzesz go za mnie? – spytał cicho. 
- No tak ! – powiedziałam. Tak, miałam racje. Ci faceci to idioci. 
- Nazywa się Marco, przylatuje  z Madrytu. Będzie na lotnisku o 9.30. Hm.. ma czarne włosy i jest raczej wysoki. Nie przeoczysz. 
Uśmiechnęłam się. 
- A teraz już leć do Viol! – popędziłam go. Chłopak ruszył, ale po chwili wrócił i stanął naprzeciw mnie. 
- Czemu mi pomagasz? – spytał.Właśnie, czemu to robię? Spytałam sama siebie. 
- Viola jest moją przyjaciółką. Nie chce by cierpiała. – odetchnęłam – Idźmy już, ja odbiorę tego całego Marco, a ty leć się gódź z Violettą.
 
30 min później 

Byłam już na lotnisku. Rozglądałam się dookoła, ale nigdzie nie widziałam chłopaka chociażby w połowie podobnego do opisu Diega. Po chwili wpadłam na pomysł. Wyjęłam z torby kartkę i marker. Zapisałam na niej „Marco”. Popatrzyłam na swoje dzieło i pokręciłam głową. Przecież na tym lotnisku jest z 10 chłopaków o takim imieniu! Przekręciłam kartkę i zapisałam „Brat Diego Dominguez”. Po raz drugi spojrzałam na kartkę i uśmiechnęłam się zadowolona z pomysłu. Przytrzymałam kartkę i ponownie zaczęłam się rozglądać za chłopakiem, który miałam się zająć. Po paru minutach podszedł do mnie wysoki brunet i spytał:
- Mój brat cie przysłał? – zamyślona zamrugałam rzęsami. 
- Słucham? – spytałam .
- A tak , cześć. Jestem Marco – podał mi rękę na przywitanie, z uśmiechem ją uścisnęłam. -
 Mów mi Fran – chłopak także się uśmiechnął. 
- No to w drogę? – spytał i wskazał na drzwi.Gdy wyszliśmy już na zewnątrz zaczęłam mu się uważnie przyglądać.  Chciałam czy nie, musiałam przyznać, że brat Diego jest bardzo przystojny. Możliwe nawet, że… przystojniejszy niż sam Diego. No, ale co z tego. Jeszcze kilkadziesiąt minut temu byłam przekonana, że dobrze, że nikogo nie mam, bo faceci to idioci.  Westchnęłam. Fran, proszę tylko się nie zakochuj! – upomniałam sama siebie, ale … chyba było już za późno. 

Obserwatorzy

Chat~!~