Muzyczka xD

piątek, 20 marca 2015

Rozdział XI

Diego. 
- Nie śpisz jeszcze? - usłyszałem swojego ojca, akurat wchodzącego do domu. 
- Jak widzisz, nie śpię. Możemy pogadać...? 
- O czym chcesz ze mną rozmawiać? Idź lepiej już do łóżko, bo rano masz zajęcia.
- Chce tylko porozmawiać. Potem grzecznie pójdę do łóżka.
- Dobra, w takim razie mów. - powiedział, siadając obok mnie na kanapie - Ale nie ma mowy o oddani telefonu czy laptopa.
- Nie... Mam tylko taką prośbę... Pozwoliłbyś mi w weekend wyjść, czy mam siedzieć cały dzień w domu? Proszę, pozwól mi wyjść z domu. Potrzebuje kontaktu ze światem.
- Chcesz się spotkać z Alexem, prawda? - zapytał - Wiesz, że nigdy się na to nie zgodzę.
- Nie, nie z Alexem. Z Violettą... O ile się zgodzi. Muszę naprawić te znajomość, skoro zabraniasz mi spotykać się z moimi przyjaciółmi.
- Okey... Jeśli chodzi o Violette, to się zgadzam. A teraz biegnij już spać, bo znowu będziesz mi marudzić rano, że niewyspany jesteś.
- Już idę. - wywróciłem oczami i wstałem - I dziękuje. Tym razem na pewno cie nie okłamie, spokojnie.
Ostatnie zdanie wypowiedziałem, bo już wiedziałem że pewnie myśli, że znowu chce się spotkać z Alexem. Zbyt często mi nie ufa... A ja może zbyt często kłamie? Nie chce, by myślał że może mną rządzić. Ale teraz nawet mi się wydaje, że przesadzam. Czasami powinienem poczuć, że jednak jesteśmy rodziną. Trochę uszanować jego zdanie, nawet jeśli myślę inaczej,,, Nie mogę tyle się z nim kłócić.  Ale on czasami też mógłby uszanować moje zdanie.

Następnego dnia z samego rana wstałem sam. Tym razem tata nie musiał wyciągać mnie z łóżka. Jak najszybciej chciałem porozmawiać z Violettą, nie mogłem już wytrzymać leżenia w tym łóżku. Od razu po ogarnięciu się, zacząłem przygotowywać śniadanie. Postanowiłem ten raz trochę podlizać się ojcu i sam coś zrobić. Zjadłem, i zostawiłem dla niego, po czym szybko opuściłem dom mojego ojca. Wiedziałem że Violetta zapewne już idzie w kierunku studio. Chciałem z nią porozmawiać zanim jeszcze zaczną się zajęcia. I udało mi się. Akurat gdy byłem przed jej domem, ona wychodziła.
- Co tutaj robisz? - zapytała, nawet się ze mną nie witając.
- Przyszedłem po ciebie. Chce pogadać. - powiedziałem, od razu podchodząc do dziewczyny.
- Diego, nie. Nie ma mowy. Nie będziemy rozmawiać, spotykać się, nie będziemy się przyjaźnić. Mam nadzieje, że wreszcie rozumiesz.
- Myślałem... Że wczoraj wszystko już sobie powiedzieliśmy. Wiem, że mnie kochasz. Przypomnij sobie, jak zachowywałaś się wczoraj.
- Diego, proszę cię, nie wmawiaj mi tego. - powiedziała, od razu chcąc mnie wyminąć.
- Możesz okłamywać siebie, ale nie okłamuj mnie. - powiedziałem, zatrzymując ją.
- To ty okłamujesz nas wszystkich, Diego. Chcesz taki być? Chcesz wszystkich ranić? Czy po prostu zwracasz na siebie uwagę, bo zauważyłeś że nikt cie tak nie kochał jak twoja matka, przed której miłością uciekałeś?
- O czym ty mówisz?
- Wiem, jaki jesteś. I wiem, że gdzieś tam w tobie siedzi ten Diego, którego kocham. Kiedy już się wydostanie na zewnątrz, to do mnie zadzwoń. - powiedziała, znowu chcąc odejść.
- Nie chcesz zaakceptować mnie takim, jakim jestem?
- To nie jesteś ty... - powiedziała po czym po prostu poszła.

4 komentarze:

  1. Filozofie Fiolki. Zaczynam się martwić, bo to XI rozdział o oni dalej się nie lubia :( Gregorio obłaskvwiony - zawsze postęp.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ktoś ciągle pamięta o Dielettcie, ojej <33
    Na pewno będę czytać, jest cudowne <33333

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Chat~!~