Muzyczka xD

środa, 12 sierpnia 2015

1

~ "Dobrze jest znaleźć sobie hobby, które tak człowieka wciąga, i sprawia, że z radością czeka się na kolejny tydzień, zamiast ponuro liczyć dni." ~

Kolejny dzień w Buenos Aires, który zaczął się dla mnie denerwującymi promieniami słońca wdzierającymi się przez okno do mojego pokoju. Myślę, że powinienem w końcu zainwestować w zasłony, by pospać dłużej niż 6 godzin. Zdecydowanie wolałem mieszkać w Madrycie. Rozumiem, dlaczego mama chciała się tutaj przeprowadzić. Nie mam jej tego za złe. Można nawet powiedzieć, że jestem zadowolony. Tutaj mam naukę tańca, w soboty teatr, a gdy tylko mogę, odwiedzam stajnie za miastem, by na chwile zapomnieć o wszystkich irytujących mnie częściach tego kraju. W Hiszpanii zajmowałem się głównie nauką, byłem ostro pilnowany przez mamę. Tutaj nie ma dla mnie czasu, więc czuje że jestem wolny, i bardziej spełniony.
Spojrzałem na zegar. Zostało mi dużo czasu do wyjścia. Cholerne słońce. Ruszyłem się z łóżka. Dzisiaj miał być ostatni dzień w szkole. W końcu wakacje. Cieszy mnie to, że wyjeżdżam już jutro, i wrócę tu dopiero na nowy rok szkolny. Pojechałbym do Madrytu, gdyby nie to, że mama nie ma zamiaru wysyłać mnie samego na inny kontynent, a nie ma dla mnie kompletnie czasu. Jak zwykle zresztą.
Zwlokłem się na dół. Przywitała mnie dziwna cisza. Oczywiście, mamy już nie było. Jestem ciekaw, czy zostanie jutro żeby się ze mną pożegnać, czy po prostu zostawi mi kartkę. Doskonale wie, i mam nadzieje że pamięta, że jutro wyjeżdżam na warsztaty taneczne. Są one dość daleko od Buenos Aires, więc nie zobaczę się z nią dłuższy czas. Będzie miała w końcu spokój.
Nie miałem za bardzo ochoty myśleć o swojej matce. Od razu wziąłem się za robienie sobie śniadania. Miałem jeszcze dużo czasu, więc pomyślałem że wyjdę wcześniej i pójdę dłuższą drogą. Lubiłem czasami to robić. Dłuższa droga była o wiele ciekawsza, piękniejsza. Nie była aż tak zmieniona przez ludzi. Zaraz po zjedzeniu przygotowanego na szybko śniadania, i ogarnięcia się na tyle by móc bez wstydu pokazać się ostatniego dnia szkoły, wyszedłem z domu. Zamknąłem drzwi na klucz, po czym schowałem klucz do torby. Od razu ruszyłem do szkoły.
Cieszyło mnie, że to już ostatni dzień. Czasami naprawdę mam dosyć siedzenia paru godzin w towarzystwie parudziesięciu klonów. Droga zajęła mi więcej niż myślałem, jednak zdążyłem akurat na rozpoczynające się zakończenie roku. Jak zwykle, usiadłem gdzieś z tyłu, prawie niezauważony.

Dzień minął mi szybko. Po zakończeniu roku wróciłem do domu, od razu przebierając się, i wychodząc. Musiałem ruszyć się do szkoły tańca, gdzie mieliśmy ostatnie zajęcia przed jutrzejszym wyjazdem. Jak zwykle, nie bardzo miałem ochoty po raz kolejny zobaczyć tam Violetty. Chodziła ze mną do szkoły, ale denerwowała mnie. Zresztą, jest taka jak inni. Wole nawet na nią nie patrzeć. Gdy już wróciłem do domu, musiałem tylko się spakować. Wieczorem zadzwoniłem do mamy, której oczywiście nie było jeszcze w domu, pytając kiedy wróci. Obiecała, że będzie w nocy. Świetnie, więc jeśli rano pójdzie do pracy, nie ma w ogóle mowy o pożegnaniu. Czy ona jeszcze pamięta, że ma syna?

Pierwszy dzień upragnionych wakacji zaczął się prawie identycznie, co inne. Obudzony przez słońce, od razu ruszyłem się z łóżka. Jednak dzisiaj nie byłem aż tak w złym humorze. Spędzę całe dwa miesiące, na łonie natury, robiąc to co uwielbiam. Czy może być coś piękniejszego? Nie sądzę. Tym razem, gdy zszedłem na dół, nie powitała mnie kompletna cisza. Usłyszałem, jak mama krząta się po kuchni. Od razu ruszyłem w tamtym kierunku.
- Już myślałam, że nie wstaniesz. - odezwała się do mnie. A ja myślałem, że jej nie będzie. Nie mówiłem tego jednak. Wiem, że wszystko robi byśmy mieli jak najlepiej. Zdaje sobie sprawę że odkąd odszedł od niej mój ojciec, było ciężko. Teraz mamy lepiej, dzięki jej ciężkiej pracy. Nie mogę mieć jej niczego za złe.
- Tutaj się nie da długo spać. - stwierdziłem, z lekkim śmiechem, przypominając sobie zaraz o irytującym słońcu.
- I tak zwykle wstawałeś z samego rana. - powiedziała, po czym wzruszyła ramionami - O której wyjeżdżacie?
- Na 9 mamy być... Mam jeszcze trochę czasu. Przynajmniej jedna dobra strona. Dzięki temu słońcu zawsze zdążę się ogarnąć. - zaśmiałem się. Zjadłem śniadanie wraz z mamą, a następnie ruszyłem do łazienki, by się w miarę ogarnąć. Następnie poszedłem do pokoju, sprawdzając jeszcze czy wszystko wziąłem. Potrafiłem sprawdzać parę razy. Jestem strasznie zapominalski. Wolałbym tym razem zabrać wszystko. Już około 9 byłem przed szkoła tańca. Tym razem zawiozła mnie moja mama, mówiąc że chce się pożegnać, jeśli ma nie widzieć mnie te dwa miesiące. Tak naprawdę chyba nigdy na dłużej mnie nigdzie samego nie wysyłała.


~~~~~~~~
~ Powstała nowa zakładka "Zapytaj bohatera". Stara została usunięta.
~ Przypominam o tym blogu : http://todo-termino.blogspot.com/

5 komentarzy:

Obserwatorzy

Chat~!~