Muzyczka xD

sobota, 11 października 2014

Rozdział XXVI

Diego. 

Mama odebrała mnie z lotniska, chociaż mówiłem jej że tata mnie odwiezie. Czyżby bała się że po prostu nie wróce do domu? Wiem, że tata najchętniej teraz gdzieś by mnie zabrał. Tak czy inaczej, wiedział że to nic nie pomoże, i tak wyjade. Nie mówiłem już nikomu o wyjeździe. Nie lubie pożegnań. Spojrzałem na Violette, posyłając jej delikatny uśmiech po czym pożegnałem się z ojcem. Potem wróciłem z mamą do domu. Milczałem całą droge. W ten sposób nie zrozumie że robi mi krzywdę ciągłym izolowaniem mnie od ojca i ogółem wszystkiego co według jej mi zagraża, jednak nie chciałem się z nią kłócić. Zdecydowanie wolałem milczeć. Gdy byliśmy już w domu, usłyszałem nagle jej słowa. 
- Spakuj reszte swoich rzeczy, o 21 mamy samolot. - odezwała się, nie zwracając kompletnie na mnie uwagi. Więc tak się bawimy, tak? Dobrze, jak chce. Od razu ruszyłem do swojego pokoju i zamknąłem się w nim, wcześniej trzaskając drzwiami. Włączyłem głośno muzyke, by jakby co nie słyszeć że mnie woła po czym od razu zacząłem pakować wszystkie swoje rzeczy. Nie chciałem się już jej sprzeciwstawiać. Niech robi co chce. Oddala się odemnie i dobrze o tym wie. Ale okey, niech udaje że wszystko jest dobrze. Podczas mojego pakowania (a raczej chaotycznego wrzucania do walizki co popadnie...) poczułem nagke wibracje telefonu, który miałem w kieszeni. Wyciągnąłem urządzenie. Francesca... Jeszcze tego brakowało. Ściszyłem muzyke, by odebrać. 
- Cześć Diego - zaczeła - Jesteś na mnie zły? Przepraszam, powinnam być przy tobie gdy dowiedziałam się że wyjeżdzasz. 
- Nie jestem na ciebie zły, Francesca... - odezwałem się, siadając na łóżku. - Rozumiem... Ja pewnie zachowałbym się podobnie. 
- To... Kiedy wyjeżdzasz? 
Słyszałem dokładnie smutek w jej głosie. Była dla mnie ważna, nie potrafiłbym z własnej woli jej tu zostawić. Jednak wybór nie należy w tym przypadku do mnie. 
- Dzisiaj. O 21 mamy samolot, na lotnisko zapewne będziemy jechali koło 19. 
W tym momemcie zapadło milczenie. 
- Mogłeś mi powiedzieć. - odezwała się po dłuższej chwili. 
- Nie chciałem psuć ci humoru, byłaś w końcu taka szczęśliwa w Mediolanie. 
- Ale ty nie. Mogłeś mi powiedzieć. Jesteśmy parą, Diego. Pamiętasz jeszcze?
- Nie trudno byłoby zapomnieć... 
- Sugerujesz coś?
- Spędzałaś czas tylko z Leonem, a teraz nagle masz do mnie pretensje że ci nie mówie nic? 
- Przesadzasz. Chciałam być przy tobie. 
- Nie rozśmieszaj mnie. 
- Wiesz co? Może zerwij ze mną od razu. Zrób ze mnie potwora. 
- Nie chciałem tego robić przez telefon, chyba jednak muszę, bo nie mam już czasu by tam do ciebie pójść i powiedzieć to patrząc ci prosto w oczy. 
- Nie kochasz mnie już?
- Kocham. Jednak bardziej jak siostre, nie jak kogoś z kim mam spędzić reszte życia. 
- Okłamywałeś mnie. 
- Nieprawda. To ty wyobrażałaś sobie nie wiadomo co. Jednak wiem że ty zasługujesz na kogoś lepszego niż ja. To nie mnie kochasz, Francesca. Pomyśl o tym. 
- Nie chce cie znać. Nie jestem do zabawy, wiesz? Nie jesteś mi do szczęścia potrzebny.   
Po tych słowach dziewczyna rozłączyła się. Nie chciałem jej ranić. Jednak czy miałem w tej sytuacji wybór? 

Mama kazała mi już nieść walizki do samochodu. Gdy wyszedłem... Zdziwiłem się troche. Federico, Leon, Camila, Maxi, Andres... Brakuje... Violetty. Gdzie Violetta? Fran się tutaj nie spodziewałem, ale miałem nadzieje że Violetta jednak przyjdzie. Pożegnałem się ze wszystkimi, dopiero po chwili orientując się że zapewne od Francescy wiedzą że wyjeżdam. Gdy już miałem wsiadać do samochodu, zobaczyłem biegnącą w moją strone Violette. Posłałem jej szczery uśmiech. Od razu gdy do mnie podbiegła, przytuliłem ją do siebie. 
- Będę za tobą strasznie tęsknić. - mówiła, nadal przytulona do mnie. Zdałem sobie sprawe z tego, że dziewczyna płacze. Odsunąłem się i starłem łzy z jej policzków.
- Ej, Vilu... Nie płacz. Ja też będę tęsknił. Ale płakać nie warto. - odezwałem się i pocałowałem delikatnie jej czoło, znów ją do siebie przytulając. Gdy byli w Mediolanie, zrozumiał że tak naprawdę tylko na niej mu zależało. Nie była taka, jaką pamiętał. Jednak była tylko jego. Wiedział że to ona powinna od początku być kimś, kogo darzy uczuciem. 
- Tak bardzo ci dziękuje... - powiedziałem, odsuwając się od niej.
- Za co? - zdziwiła się.
- Za wszystko. Że byłaś przy mnie, gdy cie potrzebowałem, że znosiłaś moje humory. Naprawde jesteś cudowną dziewczyną. A teraz nie płacz. Uśmiechnij się. Chce po raz ostatni zobaczyć ten twój cudowny uśmiech. 
Dziewczyna od razu się uśmiechneła.
- Dlaczego mi to mówisz?
- Potem może nie być okazji. - odpowiedziałem na jej pytanie. 
- Będziemy rozmawiali jeszcze nie raz, Diego. Nie raz mnie zobaczysz. 
- Nieprawda. Po tym co zrobie, nie będziesz chciała mnie więcej widzieć. 
Powiedziałem po czym zbliżyłem się do dziewczyny. Nie dając jej dojść do słowa, pocałowałem ją. Po pocałunku od razu odszedłem, wsiadając do samochodu. Spojrzałem w szybe. Nie chciałem rozmawiać teraz z mamą. Nie chciałem z nikim rozmawiać. Nagle zaczął padać deszcz. Tak jakby pogoda dopasowywała się do mojego humoru, ostatni raz spojrzałem na dziewczyne, odchodzącą w kierunku domu. Westchnąłem mimowolnie. Tak bardzo ją kocham... Ale nie mogę z nią być. Nie mogę, wyjeżdzam. Poczułem na sobie wzrok mojej matki. 
- Patrz na droge, nie na mnie. Zabić nas chcesz? - mruknąłem tylko pod nosem, nie odwracając wzroku od szyby. Jechaliśmy dalej, w milczeniu. Co jakiś czas czułem na sobie jej wzrok. Na dworze nadal padało, praktycznie nie było widać drogi. W pewnym momencie usłyszałem dziwny odgłos. Ktoś gwałtownie hamuje. Chwile później widzę samochud jadący w naszym kierunki, z ogromną prędkością. Potem tylko ciemność... 




***
Zabijemy se Diegusia, sialalalala xD serio, to nie był to mój pomysł :D pomysł na cały rozdział dostałam mailem (w komentarzu niech się pochwali kto to xd). Ja pozmieniałam tylko niektóre elementy xD

8 komentarzy:

  1. TYLKO MI RUSZ DIEGO A UMRZESZ! MÓWIĘ CI! XD
    BESO DIELETTY <333
    FRAN -.-
    DAWAJ MI TU NASTĘPNY ROZDZIAŁ GDZIE MATKA DIEGO NIE ŻYJE A ON TAK ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wykorzystałaś o.0 Wiesz ja na następny dzień uznałam, że jednak pomysł był beznadziejny :P
    Nie chciałam zabijać Diego. To był pomysł by został... miał zginać ale kto inny :D
    Ogólnie to miałam pomysł na ciąg dalszy, ale to twój blog nie będę ci podsyłać więcej badziewia ;)
    A przy okazji zbliżyłyśmy Dielette ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szok! Założyłam wczoraj bloga.
      Zapraszam! :)
      PS. Wymyśliłam beso Dieletty, ponieważ uznałam, że ty szybciej z bloga odejdziesz niż to zrobisz xd

      Usuń
  3. ZABIJESZ DIEGUSIA, A JA ZABIJĘ CIEBIE :D
    Nie no żarcik, ale nie uśmiercaj Diegusia, będę płakać ;c
    Jejku jaki Dieguś kochany przy Violce ♥
    ich besooooooooooooo ♥
    kocham ♥
    czekam na next ;***

    PS. NIE UŚMIERCAJ DIEGUSIA!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. AAA!!!! DIEGUŚ! Jak możesz... :( MASZ GO NIE UŚMIERCAĆ, KALECZYĆ I CHOROWAĆ ROZUMIESZ?! Czekam na next w WYJĄTKOWĄ niepewnością :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, przed jego urodzinami, genialnie. Pamiętaj - mam wybitnie blisko do Torunia! Ja tam wiem, że umrzeć ma to jego zua matka. Biedny Dieguś... Biedna Francesca. Dobra, Violetty mi nie żal. Jakoś jej nie lubię. Diegooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie uśmiercisz Diegusia !
    Za bardzo Go kochasz ! <3
    Znaczy ja bardziej, ale Ty też bardzo ;**
    Rozdział taki trochę smutny.., ale barzo fajny *o*
    Beeso Dieletty ! <33
    Ajajaj *-*
    Niech nikt nie umiera ! ;cc

    Btw. Jeżeli jednak uśmiercisz Diegusia, to ja uśmiercę Ciebie !!!
    Nie zapominaj, że ja też mieszkam w Toruniu ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie zabijaj mi Diegusia. Jak to moze być, że w opowiadaniu o Diego zabrakłoby Diego xD Jeju wreszcie troszke Dieletty <3 Nie moge się doczekać następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Chat~!~