Muzyczka xD

środa, 15 lipca 2015

7 - Jesteś nam potrzebny.

Napiszę na początku, bo nie wiem czy czytacie koniec. Nie wiem kiedy będzie następny rozdział. Jeśli nie ukarze się w piątek (ewentualnie w nocy z piątku na sobotę, lub w sobotę wcześnie rano) możecie się go spodziewać za około półtora tygodnia, w porywach dwa tygodnie.  

*** 
- Ale chyba nie jest ci tu aż tak źle? - zapytała, idąc obok mnie. Pokręciłem głową.
- Nie, narazie idzie wytrzymać. Jednak podczas tych lat w Madrycie, stwierdziłem że mieszkanie na wsi nie jest dla mnie dobre. Potrzebuje towarzystwa, rozrywki... Dobrej szkoły, możliwości rozwijania swoich umiejętności. Tutaj to wszystko będzie tak trudno znaleźć. Jeszcze dojazdy do szkoły... Pewnie będę jeździł z ojcem, ale jakoś mi się to nie uśmiecha. Dlaczego w ogóle ty się tutaj przeprowadziłaś? 
- To długa historia. - powiedziała, odwracając wzrok. Usiadła na brzegu jeziora. Zaraz poszedłem w jej ślady. 
- Możesz mi opowiedzieć. Mamy czas. Nie spieszy mi się do domu. - odezwałem się. Jednak ona chyba nie bardzo miała ochotę o tym mówić. Nie odzywała się. Była zamyślona, więc postanowiłem nie przerywać jej tego momentu. Mogła sobie wyobrazić że jest sama, a nie ze mną. Wiem, że moje towarzystwo często wkurza. Siedzieliśmy tak w ciszy dłuższy czas. Potem wróciliśmy do swoich domów. Dziwne, bo nie czułem, jakbym siedział tam sam, a nie odezwała się do mnie ani słowem, od czasu pytania dlaczego się tutaj przeprowadziła. Gdy wszedłem do domu, mojego ojca jeszcze nie było. Dziwne, bo zwykle jest o tej porze. Zjadłem kolację, domyślając się że pewnie jak przyjdzie nie będzie tu za wesoło. Po zjedzeniu od razu ruszyłem do swojego pokoju. Znowu dzwoniła Clara. Jak ja mam z nią rozmawiać, jak ja jej mam w ogóle powiedzieć, że zostaje tutaj? Czemu on musi niszczyć wszystko? Znowu zadzwoniła. Tym razem postanowiłem odebrać. 
- Znowu gdzieś wyszedłeś? - spytała, zaraz po tym jak odebrałem - Dzwonie do ciebie cały dzień. 
- Coś się stało...? - spytałem, lekko zdezorientowany. Miała dziwny ton głosu 
- Nie, ale jesteś nam tutaj potrzebny. 
- Tutaj, znaczy gdzie?
- No w Madrycie. Pamiętasz, że było ogłoszone przedstawienie, były próby i w ogóle, ale się nie odbyło? Miałeś główną rolę. Przestawienie się odbędzie, i to niedługo, a jeszcze te próby i w ogóle... 
- Clara, nie dam rady... Musicie znaleźć za mnie zastępstwo. 
- Ja rozumiem, że masz wakacje, ale to jest naprawdę bardzo ważne. 
- Wiem, ale nie mogę. Tata mi nie pozwoli... Nie wrócę do Madrytu już w ogóle. 
- Diego, to jest dla mnie naprawdę ważne. Pogadaj z nim. 
- Przecież wiem, że mi nie pozwoli, cokolwiek zrobię. 
- Proszę. 
- Clara, nie da rady. 
- Proszę. 
Zastanowiłem się chwilę. Przecież nie zorientuje się gdzie jestem, jak wyjadę zanim się obudzą. 
- Dobra, niech ci będzie. Przyjedziesz po mnie, czy mam przyjechać autobusem?
- Przyjadę. Kiedy mam być?
- Rano. Ale naprawdę wcześnie rano. A najlepiej jeszcze w nocy. 
- Chyba nie zamierzasz uciekać...?
- Podobno to dla ciebie ważne. 
- Dobra, ja się nie wtrącam. Tylko... Nie chce, żeby potem twoi rodzice mieli do mnie pretensje. 
- O to się nie martw. Chyba nie spodziewałaś się, że dam się tak łatwo tutaj zatrzymać? - zaśmiałem się. 
- Dlaczego w ogóle nie chce cię puścić na kolejny rok do Madrytu? - zainteresowała się. Sporo w końcu już tam siedziałem, i zostały mi tylko dwa lata nauki... Zmarnować tyle czasu. 
- Bo się dowiedział o tobie... Ale nieważne. Wiesz, że mnie się tak łatwo zatrzymać nie da. 
- Nie chce, żebyś uciekał. Nie łatwiej z nimi porozmawiać? 
- Są chyba bardziej uparci niż ja. Przynajmniej ojciec. 

1 komentarz:

  1. Nie, nie i jeszcze raz nie. Diego nigdzie nie jedziesz, a już na pewno nie do Clary :/
    Rozdział jak zawsze świetny :3
    Może jakoś wytrzymam tyle bez rozdziału, ale to będzie trudne xd
    No to chyba tyle, życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Chat~!~