Muzyczka xD

czwartek, 17 lipca 2014

Rozdział XVIII

Francesca. 
Po zajęciach z Angie wszyscy ruszyliśmy na zajęcia z Pablo. Violetta co jakiś czas na nas patrzyła, jednak nie podchodziła nawet po to by się przywitać. Cały czas siedziała z Tomasem. Prawie żadne z nas nie skupiło się na zajęciach. Ona patrzyła na nas, ja i Diego na nią, reszta znowu na nas. No ludzie, pary nie widzieliście? Pablo chyba miał tego powoli dość, cud że nie wywalił nas z sali. Ale w sumie... My nic nie robimy. Wszyscy spojrzeli na Pablo dopiero w momencie, gdy mówił o jakimś wyjeździe. Miało tam pojechać kilka osób ze studio, coś jak wymiana. Nie wszyscy się tym zainteresowali, jednak niektórzy chyba chcieli jechać. Tak czy inaczej, to Pablo miał powiedzieć kogo wybrał by tam pojechał. Jeśli jakaś osoba nie będzie mogła - pojedzie ktoś inny, ale też wybrany przez Pablo.
Pablo zaczął wymieniać osoby które wybrał. "Ludmiła, Violetta, Leon, Tomas, Marco, Natalia, Maxi, Camila, Francesca, Diego". Gdy chłopak usłyszał swoje imię, za bardzo zadowolony nie był.

Diego. 
Dlaczego mam się cieszyć, skoro wiem że moja matka i tak mnie tam nie puści? Wszyscy których wybrał się cieszą. Szczególnie Francesca, bo jest to wyjazd do Mediolanu. Tylko ja siedzę przygnębiony, takie coś przejdzie mi koło nosa. Gdy spojrzałem na Violette, zauważyłem że ona też za szczęśliwa nie jest.
- Ej, Diego. Dlaczego się nie cieszysz? - usłyszałem nagle głos Leona.
- Bo i tak nie pojadę. - powiedziałem. Wtedy zainteresował się Pablo.
- Jak to nie pojedziesz? Nie chcesz?
- To znaczy... Chce, ale matka mnie nie puści.
- A mnie nie puści ojciec. - odezwała się Violetta.
- Zgrali się jakoś? - zaśmiał się Tomas.
- Dobrze... Diego, przyprowadź jutro swoją mamę, to ja z nią porozmawiam. A ty Violetta, przyprowadź ojca. Może uda mi się ich przekonać. A teraz koniec zajęć, do zobaczenia.
Wyszliśmy z zajęć. Cóż... Nawet jak z nią pogada, nie puści mnie. Ona czeka aż ogarnę wszystko w swoim życiu, wtedy ewentualnie będę mógł gdzieś pojechać bez niej. Nie puści mnie za miasto, a co dopiero do Mediolanu. Wróciłem do domu. Mamy jeszcze nie było. Okey, próbować warto. Pobiegłem na górę i rzuciłem torbę obok łóżka, tam gdzie leżała zawsze. Dla tego wyjazdu jestem w stanie nawet posprzątać pokój, a uwierzcie mi wygląda jak po przejściu tornado. Jestem takim leniwcem, że ostatnio tylko rzucam wszystko gdzie popadnie po czym kładę się do łóżka i mam wszystko gdzieś. Włączyłem sobie jakąś muzykę, po czym zacząłem sprzątać. Po jakieś godzinie W końcu udało mi się posprzątać. Przy okazji znalazłem gitarę. Fajnie, co nie? Moja mama marudziła mi chyba milion razy że mam tu ogarnąć - w końcu ogarnąłem. Trzeba ją jakoś udobruchać zanim zapytam o ten wyjazd. A teraz zrobię coś, czego nikt się nie spodziewał. Zrobię coś na obiad! O ile nie spalę kuchni... Ale cóż, co najwyżej wywali mnie z domu. Może wtedy będę mógł lecieć do Mediolanu. Rozmowa z Pablo zapewne niewiele da. Postawiłem na zrobienie pizzy - to potrafię. Przypomniało mi się jak kiedyś w tym moim śnie robiłem pizze z Violettą. Olga się wtedy nieźle wkurzyła, cała kuchnia w mące. Na szczęście sam potrafię robić pizze tak by kuchnia nie była cała biała. Moja mama była w domu po jakimś czasie. Siedziałem w swoim pokoju, grając na gitarze. Oczywiście pamiętałem o tej pizzy, nie chciałbym jeszcze bardziej mamy wkurzyć. Weszła do mojego pokoju. Zamurowało ją, gdy weszła otworzyła drzwi.
- A tutaj co się stało? - zdziwiła się.
- Jak posprzątam też źle? - spytałem, odkładając gitarę.
- Nie, to bardzo dobrze. Ale... Co nabroiłeś? - zapytała, rozglądając się po pokoju.
- Zaraz musiałem coś nabroić? Nie mogłem nic zrobić z czystej dobrej woli? - zapytałem, ale chyba jej tym nie przekonałem. Zastanawiałem się czy zapytać ją o ten wyjazd do Mediolanu, czy raczej powiedziec jej że Pablo prosi by przyszła jutro do szkoły. Chociaż... Jak powiem że Pablo prosił by przyszła, stwierdzi że jednak coś nabroiłem.

- Mamo, jest taka sprawa... - powiedziałem, gdy już posprzątałem po obiedzie. Nadal ja przekonuję xd.
- Wiedziałam! Wiedziałam że o coś chodzi. No mów.
- No bo kilka osób ode mnie ze szkoły jedzie na taką jakby wymianę... No i dyrektor wybierał kto ma jechać. No i wybrał też mnie... Zgodziłabyś się na taki wyjazd?
- A powiesz mi najpierw gdzie?
- Do Mediolanu... - powiedziałem dość niepewnie. Zapewne i tak się nie zgodzi.
- Mediolanu? Diego, nie ma mowy! To zdecydowanie za daleko. Inny kontynent. Myślałeś że tak po prostu cie puszczę?
- Ale... No proszę, wszyscy których wybrał tam pojadą tylko nie ja. - powiedziałem. Wiedziałem że Violetty zapewne też nie puszczą, ale próbować warto.
- Twoi koledzy ze szkoły nie stracili całkiem niedawno pamięci i nie są chorzy. Jak będziesz we Włoszech, nie upilnuje cię.
- Nie musisz mnie pilnować, nie jestem dzieckiem. Tam będą nauczyciele, nie jedziemy sami.
- Diego, powiedziałam że nigdzie nie jedziesz.
- Dlaczego ty musisz taka być?
- Niby jaka? - zdziwiła się - To wszystko robię dla ciebie, doceń to.
- Dla mnie? Nie wydaje mi się by to że zabraniasz mi tam jechać jest dla mnie. Raczej przeciwko mnie. Tata by mi pozwolił.
- A niby skąd wiesz? Nie znasz swojego ojca.
- Może to dlatego że nie chcesz mi powiedziec kto nim jest?!
- Twój ojciec nie żyje, zrozum to wreszcie! - prawie krzyknęła. Gdy usłyszałem jej słowa... Nie. Nie uwierzyłem jej. Wiem kto jest moim ojcem. Znam go doskonale. Pomimo tego te słowa zgasiły mój zapał do kłótni.
- Dyrektor studio chce z tobą jutro porozmawiać. Chociaż tam pójdź i powiedź że nie mogę jechać. Dopięłaś swego. Od dzisiaj grzecznie siedzę w domu.

9 komentarzy:

  1. Te emocje! Wymiana... No mi się łezka w oku kręci, bo tak się zaczał mój blog... Gregorio nie żyje?! Da się załatwić, gdzie i kiedy być i jakie jest moje alibi? Dobra, żart... Nadopiekuńcza matka, niedobrze. Dobra - skaczemy przez okno i uciekamy do Mediolanu. Godzina?! Ja też tak chcę, on chyba mieszka w komórce na miotły jeżeli tyle mu to zajmuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie żeby coś... Ale mi posprzątanie pokoju też zajmuje godzinę, a nie chciałabyś go zobaczyć xD

      Usuń
    2. Patrycja,mam pytanie.No bo czytam też Dorosłą Dielettę,ale blog został udostępnioy tylko dla zaproszonych.Masz może kontakt z założycielką tamtego bloga?Bo ja nie pamiętam,jak ona się nazywała..

      Usuń
    3. No... Mam z nią kontakt. W końcu razem z Olą mamy całkiem niezły kontakt. Jednak z tego co wyczytałam na jej asku, blog jest prywatny - tylko dla autora bloga, w tym wypadku tylko Aleksandra może go zobaczyć.

      Usuń
    4. Czyli,że tylko ona go teraz czyta?Dlaczego zmieniła status bloga?

      Usuń
    5. Ona już go nie piszę. Nie wiem dlaczego. Spytałam ją o to na ask'u, ale odpowiedziała że " i tak nic tam nie piszę od dłuższego czasu, więc po co ma być?". Ale spokojnie, pisała że może wróci na bloggera za jakiś czas (już niestety nie na tym blogu)

      Usuń
    6. Aha,bardzo dziękuję :) Okropnie,że przestała go pisać :(

      Usuń
  2. cudowny ♥
    i teraz zapewne nie pojedzie Diego i Violetta ;p ♥
    czekam na next ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Super.
    Piszę tego koma któryś raz mam dość.
    Nie rozpisuje się.
    ~_BATMAN_

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Chat~!~