Muzyczka xD

poniedziałek, 15 czerwca 2015

1 - Poznanie.

"Są tacy, którzy uciekają od cierpienia miłości. Kochali, za­wied­li się i nie chcą już nikogo kochać, nikomu służyć, nikomu pomagać. Ta­ka samotność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od samego życia. Zamyka się w sobie. "

Uwielbiam wracać do domu, po wielu miesiącach poza nim. Mam wtedy święty spokój, to mój czas na odpoczynek. Z dala od zgiełku miasta, w którym musiałem zamieszkać ze względu na szkołę. Tutaj nikt nie traktuje mnie inaczej. Myślę, że w tej sytuacji przeprowadzka do stolicy na stałe byłaby najgorszym pomysłem. Obiecałem rodzicom, że gdy spełnię marzenia, wrócę chociaż na jakiś czas. Tak szybko zgodzili się na moją przeprowadzę, tak daleko... Zgodzili się wysłać mnie do szkoły w Madrycie, bym się uczył, rozwijał. Ale byłem sam, tak daleko od nich. W miejsce, w którym zostawiłem wszystko przyjeżdżałem tylko na wakacje. A te wakacje znowu nastały. Jestem w połowie drogi do spełnienia najbardziej skrytych marzeń, jednak za każdym gdy wracam tutaj mam ochotę wszystko to rzucić i tu zostać. To tylko dwa miesiące w ciągu roku, w których mam przy sobie bliskie osoby, trzeba więc jak najlepiej je wykorzystać. Zaraz po przywitaniu się z rodzicami, ruszyłem do swojego pokoju. Ostawiłem walizkę w kont, od razu rzucając się na miękkie łóżko.
- Nie ma to jak w domu. - mruknąłem pod nosem, zaraz wstając i zabierając się za rozpakowanie walizki. Zajęło mi to dość dużo czasu. Zaraz po tym szybko się przebrałem, i opuściłem dom. Nie zamierzałem całego dnia spędzić w domu. Rzadko w ogóle to robiłem, kiedy byłem tutaj. W pobliżu nie mieszkał nikt w moim wieku, z kim mógłbym się zaprzyjaźnić i spędzać czas, pomimo tego poznałem dobrze już tą okolicę i potrafię sam się czymś zająć. Nie jestem już dzieckiem, więc nie robię tego co kiedyś, jednak siedzenie na brzegu jeziora z zeszytem i ołówkiem od dłuższego czasu wychodzi mi na dobre. To tutaj narodziła się druga z moich pasji - rysowanie. Pierwszą jest muzyka, którą zajmuje się w Madrycie. Pomimo tego, że moja matka zaczyna twierdzić, że jest tu strasznie pusto beze mnie, nie chce tego jakoś kończyć. Uczę się w Madrycie odkąd skończyłem 14 lat. Niechętnie mnie tam puścili, tłumacząc że stolica jest za daleko i spokojnie mogę się uczyć w mieście niedaleko. Jednak wtedy w moim życiu zaczęło dziać się zbyt wiele, chciałem być daleko, sam. Zrozumieli, od tamtego czasu mieszkam w jednym z internatów w Madrycie. To tam mam normalne życie. Tu przyjeżdżam tylko na święta, no i na wakacje. Stolica daje mi zapomnieć o tym, co działo się tutaj... To jest nieważne, nie chce akurat w tym momencie o tym myśleć. Powinienem zająć się teraz tym co uwielbiam. W końcu doszedłem do ukochanego jeziora, siadając zaraz na brzegu. Kochałem to miejsce. Było tak jakby moje. Nikogo tu jeszcze nie spotkałem, zawsze byłem sam. Moi rodzice do tej pory nie wiedzą, gdzie potrafię przesiadywać całe dnie. Raz miałem ochotę nawet przesiedzieć tutaj noc... Nigdy nie chciałem jednak dodawać mojej mamie zmartwień, więc spokojnie wracałem wieczorem do domu.
Z plecaka, który miałem przy sobie wyciągnąłem zeszyt, w którym czasami pisałem piosenki, i rysowałem. Zaraz po tym, wyciągnąłem ołówek, którego jak zwykle musiałem dłużej szukać. Nie zastanawiałem się długo, co narysować. Zawsze szybko coś przychodziło mi do głowy, i po prostu rysowałem. Jednak tym razem nie dane mi było zakończyć rysunki. Usłyszałem jakieś hałasy z lasu, który znajdował się niedaleko. Zastanawiałem się czy to zignorować i rysować dalej, czy jak najszybciej stąd zniknąć. Zainteresowałem się jednak, co tam jest, więc nie skorzystałem z żadnej z opcji które pierwsze przyszły mi do głowy. Schowałem zeszyt do plecaka, po czym wstałem od razu idąc w kierunku hałasu, który usłyszałem. Jeśli coś mi się stanie, mama mnie jeszcze chyba dobije, ale nie myślałem o tym. Coś kazało mi tam pójść. Szedłem między drzewami, rozglądając się uważnie by nie przegapić źródła hałasu. Nie przegapiłbym...
- Co ty tu robisz? - spytałem, przyglądając się dziewczynie siedzącej na ziemi, i trzymającej się za nogę. Od razu podszedłem, pomagając jej wstać. Była mniej więcej w moim wieku... Nadal nie wiem, co robi tutaj sama.
- Spadłam z drzewa, nie widzisz? - spytała, oschłym tonem, nie chcąc nawet przyjąć mojej pomocy.
- Po co w ogóle właziłaś na to drzewo? - spytałem, rozbawiony jej zachowaniem.
- To już nie jest twoja sprawa. - burknęła, wymijając mnie i idąc do domu, oczywiście kulejąc przy tym.
- Może dasz sobie pomóc, i odprowadzę cię do domu? - spytałem, jednak nie uzyskałem odpowiedzi - Mogłaś zwichnąć sobie kostkę, ta twoja upartość tylko pogorszy sytuacje.
Mówiłem, jednak dziewczyna mnie nie słuchała, tylko szła dalej. Wywróciłem oczami, od razu idąc do niej, i nie zważając na jej protesty biorąc ją na ręce.
- Daleko mieszkasz? - spytałem, idąc w kierunku wyjścia z lasu.
- Co ty wyprawiasz? Puść mnie! - protestowała, jednak teraz ja ją ignorowałem.
- Pytałem o coś.

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Cudny rozdział :)
      Widać, że piszesz z lekkością :)
      Lubię tak opisywane uczucia bohatera :D
      Czekam na next ;*
      Roxita

      Usuń
  2. Świetny rozdział!
    Diego rysuje? Huhuhu, podoba mi się ;) A jaki pomocny! No, bo co to za dziewka po drzewach lata? xd
    A tak ogólnie to bardzo podobają mi się jego przemyślenia, o tym co w Madrycie, a co w domu. Zawsze uwielbiałam, jak opisujesz jego uczucia.
    Rozpaliłaś moją ciekawość, więc mam nadzieję, że niedługo pojawi się nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z przedmówczyniami, naprawdę genialny jest Twój styl pisania i te przemyślenia. Diego rysuje - szkoda że nie możesz zobaczyć moje głupawego ale jakże pełnego radości rogala na twarzy. A i mamy tu jeszcze jakąś panią Tarzan super czekam na next z niecierpliwością i ciekawością

    OdpowiedzUsuń
  4. Dieguś i rysunki >>>
    Muszą być ciekawe na pewno *_*
    Dieguś oczywiście kochany i pomógł dziewczynie, awh ♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Chat~!~