Muzyczka xD

niedziela, 28 czerwca 2015

4 - Wiek nie ma znaczenia...

"Miłość po prostu jest. Bez definicji. Kochaj i nie żądaj zbyt wiele. Po prostu kochaj."

- Od kiedy w taki sposób wita się ze swoją ukochaną dziewczyną? - zmarszczyła brwi, przyglądając mi się. Spuściłem wzrok.
- Przepraszam. Mówiłem ci przecież, byś nie przyjeżdżała. Po wakacjach wróciłbym do Madrytu i miałabyś mnie przez parę miesięcy tylko dla siebie.
- Stęskniłam się, dobrze wiesz. No nie złość się na mnie. Tylko przyjechałam, nie popełniłam żadnego przestępstwa.
- Ale nie posłuchałaś mojej prośby. Prosiłem cię o to kilka razy, kochanie... Dobrze, nieważne. Mam nadzieje że nie pomyślałaś nawet o tym, by poznać moich rodziców? No i jak mnie tutaj znalazłaś?
- No... Dzwoniłam do ciebie, ale ciebie nie było w domu, więc odebrała twoja mama. - świetnie... Jak wrócę, chyba mnie zamorduje za to że nic jej nie powiedziałem. - Powiedziała mi że cie nie ma, i gdzie mniej więcej mam cię szukać. No nie rób takiej miny. Wiesz że jej nie lubię.
- Nie pytała cie, kim dla mnie jesteś, co nie? - spytałem, opanowując złoszczenie się na nią. Powinienem ją zrozumieć. Chwyciłem jej dłoń, od razu kierując się na dalszy spacer.
- Myślę, że się domyśliła i nie musiała pytać. - odezwała się, od razu ruszając ze mną.
- Świetnie, w takim razie w domu będę miał przesłuchanie. Nauczy mnie to może wyłączać telefon jak wychodzę. Nie wiem co ją w ogóle interesuje moje życie. Pewnie jeszcze zaraz tutaj przylezie, żeby cie poznać.
- Nie sądzę... Ej, ale nie przyjechałam żeby oglądać twoją naburmuszoną minkę. Uśmiechnij się.
- Uśmiechnę się, jak powiesz że przywiozłaś papierosy. - zaśmiałem się - Wiesz, że nie będą zachwyceni, że pale.. Więc nie brałem ich ze sobą. Ale jeszcze chwila, i nie wytrzymam po prostu.
- Nie mam, wiesz że nie palę. I ty też powinieneś przestać. Te dwa miesiące dobrze ci zrobią. Wiesz, że to źle działa na głos, a ty w końcu śpiewasz.
- Mój głos teraz mnie nic nie obchodzi. - stwierdziłem. - Następnym razem jak zechcesz przyjechać, to bądź tak dobra i przywieź mi papierosy.
- Podobno nie pozwalasz mi przyjeżdżać. - zauważyła.
- A jednak tu jesteś.
- Przeszkadzam ci? -  wyrwała dłoń z mojego uścisku i skrzyżowała ramiona na piersi. Wywróciłem oczami.
- Nie, tylko... Potrzebuje czasami być sam.
- Będziesz sam, kiedy powrócisz do nauki. - stwierdziła - Masz się jeszcze bardziej starać w tym roku, już ja tego dopilnuje.
- Chyba jeszcze przemyślę tą przeprowadzkę do ciebie...
- Wolisz internat? - zaśmiała się. Miała rację. Trochę mnie już męczyło mieszkanie w takim miejscu.
- Dooobra, masz rację. Gdzie idziemy? Chce ci się tak łazić? Do tego mam wrażenie, że zaraz znowu zacznie padać... - spojrzałem na niebo i zaśmiałem się, po raz kolejny widząc same chmury. - Mogę ewentualnie pójść z tobą do domu... Niech już będzie, że przedstawię cię rodzicom. Nie będę musiał tłumaczyć chociaż kim dla mnie jesteś. - zaśmiałem się.
- To chodźmy. - entuzjastycznie przyjęła moją propozycję. Zaśmiałem się, ruszając z nią w kierunku swojego domu. Mama nie będzie zachwycona gdy ją zobaczy, tyle wiem...
- Tylko proszę cię, ani słowa o tańcu. - odezwałem się w połowie drogi. Przystanęła.
- A to dlaczego? - spytała. Przez chwile zastanawiałem się, czy powiedzieć jej wszystko. W końcu jednak odezwałem się, nic nie tłumacząc.
- Nie wolno mi - wzruszyłem ramionami, ciągnąc za sobą Clare. Nie mogliśmy teraz stać i gadać, nie chce wrócić do domu mokry a miałem wrażenie że zaraz zacznie padać.
- Chodzisz do muzycznej szkoły, i nie możesz tańczyć? - zdziwiła się. - Dlaczego nic o tym nie wiem?
- Bo i ty byś mi zabroniła, a tego nie chce. - uśmiechnąłem się blado - Z tych zajęć jestem tak naprawdę zwolniony, ale gdzieś mi wcięło zwolnienie...
- Kombinator. - stwierdziła nagle. - Gdzie masz to zwolnienie?
- Włożyłem do jakiegoś zeszytu. Kit ze zwolnieniem. Wiesz że kocham taniec, i z niego nie zrezygnuje. Więc proszę cię, byś nie wspominała o tych lekcjach ani słowem. Gdy już weszliśmy do domu, lekko mnie zamurowało. W salonie, na kanapie, siedziała Violetta, spokojnie rozmawiając z moją mamą i pijąc kawę. No cóż, i po co ja wracałem? Violetta zerknęła w moim kierunku i uśmiechnęła się lekko.
- Podobno poznałeś już Violette. - odezwała się nagle moja mama.
- Tak, spotkałem ją już pierwszego dnia. To my nie przeszkadzamy, idziemy do pokoju. - powiedziałem, od razu ciągnąc Clare na górę.
- Czekaj. - usłyszałem słowa mojej mamy - Może najpierw przedstaw nam koleżankę? Siadajcie, nie rozmawiamy o niczym konkretnym, więc możecie posiedzieć z nami.
Niechętnie poprzestałem na jej propozycję, zaraz siadając na kanapie, obok Violetty, a obok mnie siedziała Clara. Już widzę to wspaniałe popołudnie...
Zaraz po tym jak odprowadziłem Clarę, która niestety już dzisiaj musiała wyjechać, wróciłem do domu. Od razu chciałem iść do pokoju, jednak mama znowu mnie zatrzymała. Niechętnie usiadłem z nimi.
- Kto to był? - usłyszałem w końcu pytanie - Nie wyglądaliście jak zwykli znajomi.
- Moja dziewczyna. Od kiedy interesuje cię moje życie? - spytałem, prosto z mostu.
- Jeśli nic nie mówisz mi przez telefon, to jak ma mnie interesować? Jest dużo starsza? Ile ma lat?
- Nie powinno cię to interesować.
- Powinno. Od kiedy się z nią spotykasz?
- Od prawię dwóch lat. Koniec przesłuchania, mogę iść?
- Dwa lata, i jeszcze nic nam nie powiedziałeś? Powtórzę pytanie, ile ona ma lat? Nie wyglądała napewno na 17.
- Bo 17 nie ma. - wzruszyłem ramionami. - Ma 23 lata. Mogę iść?
- Spotykasz się z o tyle starszą dziewczyną?!
- Dlaczego robisz mi przesłuchanie przy Violettcie? - spytałem, zaraz zerkając na dziewczynie, która niepewnie przyglądała się mojemu wyrazowi twarzy. Zapanowała niezręczna cisza.
- Myślę, że powinieneś powiedzieć o tym ojcu. Ciekawe, jak zareaguje. - odezwała się nagle matka. Violetta, nie chcąc wtrącać się w naszą dyskusje, zakomunikowała że wychodzi.
- Nie powiem mu. - wzruszyłem ramionami.
- Lepiej powiedź, jeśli traktujesz te dziewczynę poważnie. Albo inaczej, jeśli ona traktuje cię poważnie. Jest 6 lat starsza, wiesz w ogóle co robisz?
- Wiem. Nie obchodzi mnie twoje zdanie. Reakcja ojca również mnie nie obchodzi. - powiedziałem. Chyba za głośno, bo usłyszał to, wchodzący właśnie do domu, mój "ojciec".
- Co znowu zrobiłeś? - usłyszałem głos swojego ojca.


3 komentarze:

  1. Nareszcie next :3
    Cudny rozdział ;* (choć przeczytałam dopiero początek xd, ale co tam Xd)
    Roxita

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no proszę. Tak ja przeczuwałam, rozdział jest bardzo ciekawy, a ja przez to nie mogę doczekać się następnego. Tak trzymaj kochana xx

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Chat~!~