Muzyczka xD

czwartek, 13 listopada 2014

Prolog.

- Spóźniłeś się 4 godziny, Diego. Jest już po 1 w nocy. - odezwała się kobieta, uważnie przyglądając się chłopakowi, który właśnie przy drzwiach zdejmował kurtke.
- Serio 4 godziny? Sorki, nie mam zegarka. - powiedział, chwytając torbe, próbując ominąć kobiete i pójść do swojego pokoju.
- Gdzie byłeś? - spytała, zatrzymując go.
- Co cie to obchodzi? Nie jesteś moją matką. - odezwał się, po czym znów chciał ominąc kobiete.
- Chcesz wrócić do ojca? - tymi słowami go zatrzymała. Wszystko, tylko nie powrót do Buenos Aires. Nie teskni za niczym, co tam było. Nawet za ojcem, Violettą. Jedyną osobą z Buenos Aires, z którą z własnej woli się kontaktuje, pozostała Francesca.
- Co cie obchodzi gdzie byłem?
- Znowu polazłeś gdzieś z nimi? Zrozum, że się o ciebie martwie.
- To moja sprawa, z kim się zadaje, nie sądzisz? - mruknął pod nosem - Mogę iść już do pokoju? Rano muszę iść do szkoły.
- O ile tam trafisz. Słyszałam, że w ostatnim tygodniu cie tam nie było.
- To nie twoja sprawa.
- Racja, tłumaczyć będziesz się ojcu, prosił byś do niego zadzwonił.
Chlopak teatralnie wywrócił oczami po czym ruszył w kierunku swojego pokoju. Tata zapewne już czeka na jego telefon... Nie miał ochoty z nim rozmawiać, jednak wolał mieć to już za sobą. W Buenos Aires nie jest jeszcze aż tak późno...
- Diego? Dlaczego dzwonisz dopiero teraz? Powinieneś już chyba spać. - tymi słowami przywitał go ojciec.
- Ty chyba nie masz pojęcia, o której ja się kłade. Nieważne, czego chcesz?
- Co z toba? Zachowujesz się...
- Nie dokańczaj, okey? Może troche wydoroślałem?
- Raczej ogłupiałeś, Diego. Zwariowałeś, tyle. Chcesz wykończyć swoją babcie? Nie wiesz nawet, jak ona się o ciebie martwi.
- Nie karze jej się o mnie martwić.
- Jeszcze jeden wybryk i wracasz do mnie. A teraz kładź się spać. Jutro rano szkoła, a ty masz się w niej pokazać.
- Ta, ta. Dobranoc... Tato. - powiedział po czym rozłączył się. W koncu postanowił jednak położyc się spać.

- Diego, wstawaj w końcu! - już chyba 5 pobódka dzisiaj. Chłopak  w końcu postanowił ruszyć się z łóżka, miał w końcu iść do tej szkoły. Odkąd nie chodzi do studio, wszystko go nudzi. Nie jest w stanie wytrzymać tych 45 minut, słuchając czegoś, co wcale go nie obchodzi. Nie chciał jednak jeszcze bardziej narażać się swojemu ojcu. Prawie codziennie dzwonił do niego, mówiac że jeśli nie przestanie mu odbijać, zabierze go do Buenos Aires. Ale pierwszy raz powiedział, że zrobi to gdy znowu coś mu odbije. Czyżby ostatnie ostrzeżenie?
Diego w końcu ruszył się z łóżka i od razu poszedł w kierunku łazienki. Nie chciał od rana, po raz kolejny kłócić się ze swoją babcią, u której mieszkał, jednak w ostatnim czasie zdarzało mu się to chyba zdecydowanie zbyt często. Wolał dzisiejszego poranka jej troche pounikać, postanowił więc że nie zje dzisiaj śniadania. Od razu po wyjściu z łazienki chłopak ruszył w kierunku swojego pokoju, skąd zabrał torbe i od razu ruszył do szkoły.
- Co ty dzisiaj tak grzecznie na zajęcia idziesz? - usłyszal pytanie Alexa, ktory chyba zauważył że jego kolega kieruje się w kierunku szkoły.
- Weź przestań, mam przechlapane. Tata grozi, że jak coś odwale, wracam do Argentyny. - mruknął, poprawiając torbę.
- Na twoim miejscu, cieszyłbym się. Tam rozpoczniesz wszystko od nowa.
- Tutaj też zacząłem od nowa. I jeśli mam być szczery, nie chce nic zmieniać. Lubie swoje życie takie jakie jest. Nie chce się nikomu podporządkowywać.
- A wcześniej co było?
- Wcześniej... Wcześniej byla mama. - odpowiedział, po czym przyspieszył. Wcale nie śpieszyło mu się do szkoły, jednak chciał uniknąć rozmowy z nim o tym. Alex, jako jedyny woedział jakie było jego życie wcześniej, wydawało mu się że jemu może zaufać, w tym przypadku się nie mylił. Chłopak widząc że ta rozmowa nie podoba się Diego, po prostu zamilkł i razem z nim ruszył do szkoły, chociaż wcale nie planował się tam dzisiaj pojawić. Nie chciał go zostawiać raczej samego na tych nudnych lekcjach. Wszyscy jego znajomi, zresztą chyba tak jak on, pozapominali już jajk wygląda budynek szkoły i jak tam w ogóle dojść. Hiszpan od razu ruszył w kierunku swojej szafki, do której wrzucił książki. Wyciągnął tylko matematyke, bo taka była ich pierwsza lekcja. I tak nie zamierzał z tej książki korzystać, jednak jeśli książka jest chociaż jedna na lawce, nauczycielka się nie przyczepi. Chłopak oparł się o zielone szafki, uprzednio zamykając swoją.
- Może powiesz że źle się czujesz czy coś? - spytał Alex, widząc dość niezadowoloną mine swojego kolegi, głównie z powodu tej pierwszej lekcji.
- To nie przejdzie. - mruknął, ruszając w strone sali.
- Jesteś blady, Diego. Do tego, wszyscy nauczyciele doskonale zdają sobie sprawe z twojej choroby.
- Jeśli zdecyduje się to wykorzystywać tyle razy, moja babcia w końcu zwariuje. - stwierdził. - Chodź na lekcje, nie kombinuj.
- Ale wieczorem i tak idziemy na impreze?
- No raczej, nie inaczej. - oboje się zaśmiali.

- A teraz...
- Teraz to ja wychodzę. Przesiedziałem cały dzień w szkole, prosze cię, odpuść mi teraz.
- Niech ci będzie. O której wrócisz. - spytała starsza kobieta, sprzątając po obiedzie.
- Jak wróce to będę. No to pa babciu. - powiedział, od razu ubierając skórzaną kurtke.
- Masz być najpóźniej o 22! Przypominam, że masz dopiero 17 lat.
- Ta, ta. Jasne. Cześć.
Tak czy inaczej, nie miał wcale zamiaru wracać tak wcześnie i ojciec go w tym przypadku nie obchodził. Chciał spędzić czas z przyjaciółmi.

- Słuchaj, jest już po 3 w nocy a jego nadal nie ma. Ja nie wiem, co mam z nim zrobić. - mówiła koboeta do słuchawki, ojciec chłopaka również tylko czekał aż laskawie raczy on wrócić do domu, lecz na rozmowe z nim i tak liczył dopiero jutrp, przez telefon oczywiście. W pewnym momencie drzwi się otworzyly i brunet, dość chwiejnym krokiem wszedł do salonu. Nie pierwszy raz zdarzyło mu się wypić, chociaż za każdym razem jego babcia a potem ojciec, tłumaczą mu że to może być dla niego naprawde niebezpieczne, ze względu na chorobe.
- Dobra, wrócił... Pogadasz z nim raczej jutro.


- Francesca, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - spytała Camila, wpatrując się w przyjaciólke. Przyzwyczaiła się do tego, że Violetta od wyjazdu Diego jest praktycznie zawsze nieobecna. Ona rozumiała, że chciał zapomnieć co bylo w Buenos Aires, nie chciał wracac. Jednak z Francescą w końcu chciał się nadal kontaktować. Bał się, że gdy uslyszy glos Violetty to peknie, zatęskni?
- Przepraszam cię, pisze do Diego. - odpowiedziała Włoszka. - Debil znowu wczoraj zaszalał i dzisiaj cierpi.
- Sam tego chciał. Ale ogółem... Coś mu chyba odbilo, gdy wyjechał.

***
Dziwne, i chyba za długie jak na prolog, ale nie mam sily tegp już poprawiać. XD

7 komentarzy:

  1. Biedactwo moje... Ale do domu trafił, nie jest tak źle ;) Ja się spóźniłam do domu dziesięć minut i już miałam awanturę, a on... Zazdrosna jestem. Matma jest straszna... Ale lepsza niż geografia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam lubię matematykę (wiem dziwna jestem), ale chyba dlatego, że to jedyny przedmiot, z którego mam dobra oceny. Zgadzam się geografia jest straszna. A co do rozdziału. Przerzuciłaś się na narracje trzecioosobową? Mam lekką nadzieję, że nie zaczynasz znowu z Diecescą? Co do zachowania Diego, jakoś nie wyobrażam sobie go pijanego. Niech wraca do Buenos. Trudno niech pocierpi (wredna jestem) i wróci do Vilu. Fajna jest ta jego babcia, też chcę taką. Na dużo mu pozwala, ale się nie dziwię, nie umie nad nim zapanować. Zdarza się, zwłaszcza jeśli ma się tak ciężki charakter.
    Powodzenia z następnym rozdziałem.
    Zapraszam do siebie na nowy rozdział. http://pieklo-to-ledwie-niemoznosc-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narracja trzecioosobowa tylko na prolog :D U mnie najgorsza jest biologia i geografia, także... Nie chciałam go już aż tak bardzo krzywdzić xD

      Usuń
  3. Tak więc przybyłam tu dopiero dziś (wczoraj to czytałam) ale jestem i tańczmy :DD
    Oj, Diego, Diego : Własnej babci tak robić? Nunu :c
    I jeszcze nawalony do domu wraca ;_____;
    JAK TO DIEGO NIE TĘSKNI ZA VIOKĄ?! JAK TO, JA SIĘ PYTAM?!
    I... Fran i Diego : oo okey xd
    Nie narzekam ^^
    Hernandez wracaj do Ojca on cię ustatkuje ! O tak! Gregorio! Szykuj się!
    Za 10 min. widzimy się na lotnisku w B.A. Porywamy Diego i próbujemy mu przemówić do rozumu! ^^ Jeśli sie nie uda to mój drogi tato Diego możesz mi przekazać syna ^^ O jego bezpieczeństwo się nie bój-zadbam o to :D
    Prolog jest świetny : D
    ZAMAWIAJ ZWIASTUN, KOCHANA! : )))
    I wgl to czekam na next jak zawsze :DDD
    Co do matmy to... U M I E R A M ;_______;
    Zapraszam do siebie:
    http://violet-other-history.blogspot.com/
    Ten blog całkiem dobrze mi idzie.... chyba xd całe 5 rozdziałów+O.S i jeszcze pisze :DD
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny prolog ! <3 JAKTO DIEGO NIE TESKNI ZA VILU ?!!!!!!!!!!! Błagam tylko nie dawaj tu znowu Diecesci, bo umre ! ;-; NIECH DIEGUŚ WRACA DO OJCA I VILUUUU !!!!! <3 Czekam na rodział :* / Klaudia Dominguez :** (nie chce mi sie logowac xd_)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram! Tylko nie Diesesca, bo już mam dość. :/

      Usuń
  5. Bardzo ciekawie się zapowiada po prologu ♥, chociaż szkoda mi Diego, że zaczyna tak robić. ;c

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Chat~!~