Muzyczka xD

wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 37 - "Ojciec, którego tak bardzo kochał..."

Marco. 
- No idź z nim pogadaj! - powiedziała Francesca wypychając mnie za  drzwi. Za jakie grzechy to ja mam z nim rozmawiać? W sumie, Diego ma za sobą już rozmowy z nim, do tego go nie ma. A Mora czasami bywa... niebezpieczna? Tylko jak się zdenerwuje, jednak tata sam w sobie ją wkurza.
- No idę, idę. - powiedziałem wychodząc z domu. Stanąłem przed drzwiami i zamknąłem je za sobą.
- Więc co cie do nas sprowadza? - zapytałem, starając się jakoś opanować chęć pokazania mu że nikt go tutaj nie chce.
- Jest Diego? - spytał Gregorio. Więc jemu chodzi tylko o Diego, dobrze wiedzieć. Może faktycznie czuje się winny?
- Nie ma go, wyjechał na cały weekend i wydaje mi się że ci o tym wspominał. - odpowiedziałem, chcąc już wejść do domu.
- Myślałem że tylko tak mówił żebym nie zatrzymywał go po lekcji...
- Naprawdę musiał porozmawiać z mamą. Z resztą... Wspominał mi że może nawet tam zostanie. Tak by było chyba lepiej, prawda tato? - spytałem patrząc na niego. Widziałem że moje słowa trochę go zabolały, jednak to że przyczepił się akurat do Diego nie jest zbyt fajne, zważając na to że wcześniej zostawił nas właśnie ze względu na Diego. Nikt tego nigdy nie powiedział mojemu bratu, ale wszyscy wiedza jak jest. Zresztą Diego też się domyślił, głupi nie jest.
- Wiedziałem że będzie chciał wyjechać, ale nie sądziłem że zniknie bez pożegnania. - odezwał się po dłuższej chwili.
- A ty się pożegnałeś? - spytałem. -  Nie interesowało cie co on wtedy poczuje, prawda? Przecież to był wtedy tylko dzieciak, szybko zapomni. Ale ten dzieciak nie miał takiego wspaniałego dzieciństwa i wszystko pamięta. Wszystko, od momentu w którym trafił do szpitala.
- Nie moją winą jest to że jestem waszym ojcem.
- Twoją winą jest to że nas zostawiłeś. A teraz idź, przez ciebie Mora znowu jest smutna. Muszę iść ją pocieszyć. Zwykle robi to Diego, ale niestety go nie ma. - powiedziałem i wszedłem do domu. Fran już siedziała z Morą, więc poszedłem do nich.
- Czego chciał? - spytała Mora. - Dlatego Diego wyjechał do mamy?
- Chciał porozmawiać z Diego. A co do tego że przez niego wyjechał, to prawda. Mówił mi jeszcze przed wyjazdem że być może tam zostanie, jednak mam nadzieje że nie.
- Dziwnie reagujecie na swojego ojca. - odezwała się Francesca - O co chodzi...?
Kiedy zadała to pytanie, stwierdziłem że powinienem wszystko jej wyjaśnić. Ale może nie przy siostrze, i za pozwoleniem Diego. Nie wiem czy życzy sobie bym wspominał Fran o tej całej jego chorobie.
- Powiem ci, ale potem. Narazie muszę zadzwonić do Diego. Zostań tu z Morą. - powiedziałem i wziąłem telefon. Od razu ruszyłem do innego pokoju. Chłopak odebrał bardzo szybko.
- Coś się stało? - spytał od razu.
- Zostawiłeś nas tylko na weekend, spokojnie. Dom stoi cały, wszystkie okna są jakie były i Mora żyje. Nie można tak po prostu zadzwonić do brata?
- Można, można... Mów co się stało.
- Tata tu przylazł. - powiedziałem od razu. Wiedziałem że o tym akurat powinien wiedzieć.
- Po co? - zapytał już trochę się denerwując. - Mora wie?
- Teraz już wie. Chciał z tobą rozmawiać.
- Ze mną? - zdziwił się - Przecież mu mówiłem...
- Myślał że wciskasz mu kit bo nie chcesz z nim rozmawiać. - wyjaśniłem od razu.
- Nie ma to jak ojciec nie ufający własnemu synowi. - stwierdził.
- Jeszcze coś...
- Co? - spytał. - Na serio dom stoi cały?
- Diego, przypominam ci że jestem niewiele młodszy od ciebie i tak naprawdę potrafię zadbać o siebie i naszą siostrę. Francesca pyta o to jak to było, mógłbym jej wszystko wyjaśnić?
- W sumie... Violetta i tak już wie, więc Fran też może spokojnie się dowiedzieć.
- Powiedziałeś Violettcie? - zdziwiłem się trochę. W końcu Diego przez dłuższy czas nie chciał jej powiedzieć, pomimo tego że go przekonywałem.
- Powiedźmy że mama trochę mi w tym pomogła. - zaśmiał się - Nawet lepiej że wie, teraz chociaż rozumie dlaczego nie chcę rozmawiać z tatą. No dobra, koniec rozmowy. Mama mnie woła, cześć! - powiedział i się rozłączył.
- Rozmawiałeś z Diego? - spytała Mora od razu jak wszedłem. - I jak się czuje?
- Napewno lepiej niż tutaj. Nie wspominał narazie nic że chce tam zostać, więc może do nas wróci. Francesca, chodź... Wyjaśnię ci wszystko, lepiej żeby nie było przy tym Mory.
Spojrzałem na More, która nawet nie próbowała przekonywać byśmy rozmawiali z nią. Wzięła tylko jakąś bluzę i poszła się przejść. Nie będę jej pilnował, nie jest już chyba dzieckiem. Razem z Francescą ruszyliśmy do mojego pokoju.
- To o czym chciałeś rozmawiać? - spytała.
- Mam pozwolenie Diego na wyjaśnienie ci wszystkiego od początku, pytanie tylko czy chcesz usłyszeć?
- Oczywiście że chce...
- No wiec...

(teraz zrobię wspomnienia w taki fajniejszy sposób, z perspektywy narratora :D)

***Wspomnienia***  
- Marco, zobacz! - krzyknął Diego, po raz kolejny starając się nieudolnie nauczyć od ojca jakiś najprostszych kroków tanecznych. Od zawsze Diego uwielbiał tańczyć i śpiewać, nigdy nie ciągnęło go na przykład do gry w piłkę tak jak innych chłopców. Marco za bardzo nie chciał przyłączać się do zabawy swojego brata, więc siedział i coś rysował.
- I tak nigdy się nie nauczysz! - odezwał się Marco.
- Pffy! Ja przynajmniej próbuję! - Diego nadal powtarzał kroki ojca. Raczej się wygłupiał, a nie tańczył. Jednak jego ojciec wiedział że i Diego i Marco kiedyś wyrosną na artystów, widział to dobrze. Ale myślał że Marco będzie malarzem, bo cały czas rysował. Chłopcy mieli dopiero po 3 lata. Ich matka w ciągu dnia pracowała, więc byli pod opieką ojca. Ich ojciec znikał dopiero wieczorem, kiedy już spali. Codziennie czytał im bajki na dobranoc. Tego dnia było jednak inaczej. Jak każdego dnia, bracia zniknęli w swoim pokoju a Gregorio ruszył położyć do spania ich młodszą siostrę, która miała dopiero dwa lata. Potem ruszył do chłopców, oczekując że już grzecznie leżą w swoich łóżkach. Kiedy wyszedł z pokoju córki, Marco jednak nie był w pokoju. Właśnie ciągnął do ich pokoju mamę.
- Mamo, coś się dzieje z Diego! - krzyczał. Od razu ruszył tam za swoim synem oraz żoną. Jednak gdy weszli, chłopak siedział tylko na łóżku. Był blady, co trochę przeraziło ich matkę.
- Co tu się stało? Co robiliście? - spytała podchodząc do Diego. Wiedziała że jej synowie wygłupiają się bez przerwy i czasami wychodzą z tego jakieś problemy.
- Nic mamo. - odpowiedział Marco stojąc obok swojego taty - Diego chciał mi pokazać kroki których nauczył go tata, ale pod koniec tak jakby zaczął się dusić no i... od razu pobiegłem po ciebie.
Marco oczywiście był przerażony, tak samo jak rodzice.
-  Zabiorę go szybko na pogotowie. - stwierdził Gregorio, patrząc na bladego syna. Nie wydawało mu się by było to coś normalnego, szczególnie dlatego że ostatnio dość często się to powtarzało - A ty Marco już idź spać.
Chłopak posłusznie położył się na łóżku. 5 minut później Gregorio już był razem z synem w samochodzie, wioząc go do najbliższego szpitala.
- Tato, to niepotrzebne. Nic mi nie jest. - zapewniał Diego. Pomimo że był dzieckiem, rozumiał że jego rodzice się martwią. Starał się ich trochę uspokoić. Wydawało mu się że po prostu przesadził z tym tańcem...
Następnego dnia Marco obudził się około 9. Matki nie było w domu, o dziwo nie było również ojca. Marco i Mora zostali wtedy jeszcze z babcią, która przyjechała strasznie szybko z samego rana.
Tak mijały kolejny dni, tylko po tygodniu rodzeństwo zaczęło zostawać z wujkiem. Marco codziennie pytał o Diego, rodziców widział tylko wieczorem gdy przychodzili do jego pokoju na chwilę by przeczytać mu jakąś bajkę lub zaśpiewać kołysankę. Marco nic nie wiedział... Po jakimś miesiącu, może dwóch tata już wcale do niego nie przychodził. Pojawiała się tylko matka. Ojciec gdzieś zniknął, nie dawał znaków życia. Po jakimś roku dopiero do domu wrócił Diego. Chciał zobaczyć się z ojcem... Którego już tu nie było.
- Mamo, gdzie jest tata? - pytał codziennie. Mama tylko odpowiadała mu że musiał wyjechać, że niedługo wróci. Marco już wiedział że nie wróci... Po kilku miesiącach Diego również się domyślił. Domyślił się że ojciec którego tak kochał  go zostawił.

*Wracamy do perspektywy Marco xd*
- Dlatego go nienawidzicie? - spytała Francesca, po mojej wypowiedzi.
- Tak... Wszyscy raczej ze względu na to jak cierpiał Diego, bo to nie może się raczej równać z tym co czułem ja czy Mora. Diego jeszcze się obwinia o jego odejście. Mama tłumaczy mu że to nie jego wina do tej pory. Ale to nie jest przecież jego wina, to wina tego że ojciec nie potrafił zrozumieć ile znaczy dla Diego i że nie powinien odchodzić, szczególnie wtedy gdy jest chory jego syn.


Diego.

W końcu jesteśmy w domu, w Buenos Aires. Poniedziałek rano.Strasznie nie chce mi się wstawać, ale kiedyś w końcu muszę. Chociaż chyba nic nie stanie się jak raz nie pójdę do szkoły... A kit z tym, wstaje. Po chwili już byłem gotowy i ruszyłem po Violette. Razem szliśmy do studio.
- Mógłbyś sobie dzisiaj odpuścić zajęcia z tańca. - stwierdziła dziewczyna. Ja tylko spojrzałem na nią i od razu pokręciłem głową.
- Nie ma mowy, Violetta. Teraz będziesz mnie tak traktować czy jak? - zaśmiałem się - Zajęcia z tańca spokojnie wytrzymam, jak zatrzyma mnie po zajęciach będzie gorzej.
- Może nie zatrzyma?
- Wątpię w to. Skoro przylazł do mnie do domu  w sobotę, musi mieć mi coś ważnego do powiedzenia.












***
Taka informacja xD Gregorio wspominał w którymś rozdziale że kocha dzieciaki, i któryś anonim o tym wspomniał, więc chce wyjaśnić sytuacje. Przecież nigdy by się nie przyznał do tego że odszedł ze względu na swojego syna, prawda? No nie wydaje mi się żeby się tym chwalił :D Rozumiecie? xd
Wiem że wspomnienia wyszły mi dziwnie, ale miałam taką chętkę je napisać *-* Do tego przez wspomnienia rozdział jest dłuższy :D


12 komentarzy - next.

13 komentarzy:

  1. świetny <33
    haha rozmowa Marcusia i Diegusia przez telefon <3
    co ty chcesz od tego wspomnienia ?
    dobrze napisane <3
    czekam na next ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny jak zawsze
    czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie ci te wspomnienia wyszly. Nom mam nadzieje ze Diego sie teraz nie pochoruje

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawaj więcej Mory :) Super, ale twoje rozdziały zawsze takie są, więc to nie żadna nowość
    czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Lalala♥ Super :D Zresztą nie muszę nic pisać, każdy twierdzi tak samo :D A Ty wiesz, że lubię sobie poczytać *-* <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Lalala♥ Super :D Zresztą nie muszę nic pisać, każdy twierdzi tak samo :D A Ty wiesz, że lubię sobie poczytać *-* <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Oby twoje ferie nigdy się nie skończyły, bo to już kolejny dzień z nowym rozdziałem. :3 Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny <3
    Marco spławił ojca...
    Rozmowa Marco i Diego <333
    Od tych wspomnień się odczep bo zaczepiscie wyszły xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Co chcesz od wspomnień? Spoko wyszły<3 Podejrzewam,że okrutny koniec miał polegać na tym żeby Diego się udusił... Dobrze, że na razie się na to nie zanosi =) Rozdział jak zawsze super.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekamna neksta

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział! Więcej Dieletty! Plisssska :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Proszę więcej Dieletty a blog supcio :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A będzie tutaj Marcesca, przynajmniej raz na jakiś czas ? ;)
    świetny blog <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Chat~!~