Muzyczka xD

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 40 - "Wszystko w porządku?

 Diego. 
- Na pewno sobie poradzisz? - spytała Violetta gdy znowu zjawiliśmy się w sali tanecznej. Nie byłem pewien czy znam odpowiedź na jej pytanie. Szczególnie przypominając sobie moją chęć zasymulowania zwichniętej podczas przerwy kostki. Podobno całkiem nieźle kuleje "na niby". Odpuściłem jednak sobie. Wiedziałem że mój tata jest cały czas w pobliżu, siedział w pokoju nauczycielskim. Jakby co, on wie jak zareagować a znając życie jak coś mi się stanie Violetta zacznie panikować i do niego pobiegnie.
- Tak, dam rade. - stwierdziłem po dłuższej chwili namysłu. Dziewczyna chyba zdążyła zauważyć że się zastanawiałem, jednak nie drążyła tematu. Do sali weszła Jackie. 
- Gotowy? - spytała od razu. Pokiwałem głową, znowu zabierając się do tańca. Jeden, dwa, trzy, cztery. Jeden, dwa, trzy, cztery. Będzie mi się to śniło w nocy chyba. Po chwili w drzwiach pojawił się tata.
- Odpuścisz mu już może? - zaproponował - Widzę że znęcasz się nad nim tylko dlatego że jest ze mną spokrewniony. 
- Nie znęcam się nad nim, chce go tylko czegoś nauczyć - stwierdziła Jackie. 
- Dobrze ci radze, daj mu już spokój. - powiedział po raz kolejny mój tata. Ja tylko podszedłem do Violetty, nie chcąc wdawać się w kłótnie. Po raz kolejny dzisiejszego dnia mój ojciec nieudolnie starał się mnie bronić.
- Masz już dość? - spytała Violetta. 
- Zdecydowanie... - powiedziałem spuszczając wzrok. Moja dziewczyna podała mi wodę, na szczęście pomyślała o tym by wziąć jej ze sobą dość dużo - Dziękuje.
Uśmiechnąłem się do niej. Zerknąłem na swojego ojca i Jackie, którzy nadal się kłócili praktycznie nie zwracając na mnie uwagi. 
- Albo mi się wydaje albo jesteś blady... - odezwała się Violetta, gdy akurat piłem wodę. 
- Panikujesz słonko. - powiedziałem po czym złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek. - Spokojnie, może już mam spokój z tą chorobą? Od dwóch lat nie trafiłem do szpitala. 
- W końcu musi nadejść ten dzień, za bardzo wierzysz w swoje możliwości. 
- Nie kracz mi tu teraz. - wywróciłem oczami. 
Spojrzałem jeszcze raz na Gregorio i Jackie. Usiadłem obok Violetty, i zacząłem oglądać "przedstawienie". 
- Bronisz go tylko dlatego że to twój syn. - stwierdziła po raz kolejny tego dnia Jackie. Gregorio spojrzał na mnie. 
- Nie ma mowy, nie zostanie tu dłużej. Boje się o niego, rozumiesz? Tylko spójrz. - powiedział i wskazał na mnie. Dziwne... Widziałem się w lustrze a nie widziałem w sobie nic takiego. 
- Po prostu jest lekko zmęczony. Posiedzi chwile i znowu będzie mógł tańczyć. Wyjdź i nie przeszkadzaj mi w zajęciach. 
Gregorio nadal stał, patrząc raz na mnie, raz na Jackie. Zerknął na Violette. 
- Violetta, gdyby coś się działo wiesz gdzie mnie szukać. - powiedział od razy i poszedł do pokoju nauczycielskiego. Rozumiałem dlaczego chce by Violetta do niego poszła, Jackie by tego nie zrobiła a ja... Niekoniecznie byłbym w stanie. Wstałem i znowu się zaczęło. Jeden, dwa, trzy, cztery. Teraz już byłem pewien że będzie mi się to śniło w nocy. Violetta bacznie obserwowała każdy mój ruch. Z każdą sekundą nabierałem coraz większej ochoty by po prostu się przewrócić i udać że boli mnie ta kostka. Może wtedy ewentualnie dostałbym pozwolenie na pójście do domu. Jackie wyszła na chwilę zadzwonić. Stałem w tym czasie przed lustrem, z zamkniętymi oczami. Myślałem jak by tu wybrnąć z dalszych ćwiczeń. To nie miało sensu, Jackie mnie tu trzyma i trzymać będzie, dopóki nie stracę resztki sił. Chciała udowodnić Gregorio że mogę dużo, co tak naprawdę jest dla mnie przysługą. Nagle do sali weszła Mora.
- Diego, co ty tutaj jeszcze robisz? Szukamy cie z Marco pół dnia. - powiedziała. Odwróciłem się w jej stronę. Obok mnie stała już Violetta. - Wiesz że nie powinieneś się tak męczyć,
- To nie jest mój wybór, Mora. Idź do Marco, uspokój go. Jeśli będę miał nie wrócić na noc to zadzwonię. - powiedziałem. Jej to oczywiście nie uspokoiło. - Mała, obiecuje że wrócę do domu cały. A teraz biegnij.  
Uśmiechnąłem się. Mora od razu podeszła do mnie. Szybko mnie przytuliła po czym pobiegła do Marco. 
- Masz wspaniałe rodzeństwo. Też chciałabym mieć starszego brata. - powiedziała Violetta. 
- Jestem od niej starszy tylko o rok.
- Ale jest między wami taka wspaniała więź. - powiedziała - Powinieneś stąd zwiać. 
Kiedy to powiedziała, zacząłem zastanawiać się czy mówi poważnie. Po wyrazie jej twarzy mógłbym stwierdzić że mówi serio. 
- No weź przestań, jeszcze poprosi Pablo by mnie ze studio wywalił. 
- Zaczynam się zastanawiać czy tak nie byłoby dla ciebie lepiej. 
- Idę po tatę, bo chyba źle się czujesz. - powiedziałem i przyłożyłem do jej czoła dłoń w celu sprawdzenia czy przypadkiem nie ma gorączki. 
- Diego... - wywróciła oczami. 
- Dobra, usiąść już księżniczko. - powiedziałem i odesłałem ją na miejsce. Po chwili wróciła Jackie i znów zaczął się mój koszmar, czyli : Jeden, dwa, trzy, cztery. Vilu i Fran chyba miały racje, nie powinienem przychodzić na dzisiejsze lekcje.


- Diego, wszystko w porządku? - usłyszałem jak przez mgłę pytanie Jackie. Usłyszałem kroki Violetty. Najwyraźniej biegła po tatę. Siedziałem na ziemi, pod ścianą. Tyle wiedziałem. W pewnym momencie już urwał mi się film. 

Violetta.

- Gregorio! - wbiegłam do pokoju nauczycielskiego. Od razu spojrzał na mnie, widać że już się denerwował. - Diego chyba zemdlał.
Kiedy to powiedziałam, Gregorio natychmiast pobiegł do sali tanecznej, a ja za nim. Gdy tam już byliśmy, Jackie na wszystkie sposoby starała się ocucić Diego. 
- Mówiłem! - powiedział od razu Gregorio. Od razu odsunął Jackie i kucnął przed Diego. 
- Nie dusił się wcześniej...? - spytał, tym razem on próbując ocucić Diego. 
- No... Wydaje mi się że coś się działo. - zdenerwowała się Jackie - Może dzwonić na pogotowie? 
- Nie. - odezwał się Gregorio. Szczerze zdziwiło mnie to że prawie wcale się nie denerwował - Violetta, podasz mi jego plecak? 
Od razu poszłam po plecak Diego i podałam go Gregorio. Po chwili jakimś cudem ocucił swojego syna. 
- Brałeś pewnie dzisiaj leki? - zapytał. Chłopak pokręcił tylko głową. 
- Nie biorę ich jeśli się źle nie czuje, nie mam po co... 
- Ale masz je w plecaku? - zapytał Gregorio. 
- Chyba je tam wkładałem... Wydaje mi się. 
Gregorio od razu zaczął przeszukiwać jego plecak. Jackie tylko stała z boku. Nic nie rozumiała. 
- Dobra, nie ma ich. - stwierdził w końcu. - Odwiozę cie do domu, tam weźmiesz te leki. Violetta, ciebie też odwiozę, w końcu jest już późno. 
Powiedział. Od razu pomógł Diego wstać z tej ziemi a ja wzięłam jego plecak. 
- Czekajcie. - powiedziała od razu Jackie - O co tutaj chodzi? 
- Nie będę nic wyjaśniał, nie tobie. - powiedział Gregorio. Razem z nim ruszyliśmy do samochodu. 
- Mówiłem że powinieneś wrócić do domu normalnie. - marudził Gregorio, gdy nas odwoził. - Violetta, zostałabyś dzisiaj u niego na noc? Przypilnujesz go przynajmniej, od razu ma wziąć te leki i się położyć.  
- Tato, nic mi nie jest. - powiedział. Siedział właśnie na tylnym siedzeniu, denerwując się na każde słowo swojego ojca. 
- Ty lepiej od razu zadzwoń do swojej matki i jej wszystko powiedź, zanim zadzwoni tam Marco. Bo chyba mu powiesz? 
- Nie, nie powiem mu. - odezwał się. Spojrzałam na Diego. Naprawdę myślał że to nic takiego? Wszyscy się o niego martwili... A on nic. 
- Diego, ja jednak zostanę dziś w nocy u ciebie. - odezwałam się. Diego tylko kiwnął głową, to mu chyba nie przeszkadzało. 

Mora. 

Jestem bardzo ciekawa kiedy on wróci do domu. Siedzę cały czas w kuchni, patrząc przez okno. Po pewnym czasie zatrzymał się przed naszym domem samochód, z którego wysiadł Diego i Violetta. Już ja się zaraz dowiem z kim to przyjechali i dlaczego tak długo zostali w studio. Dalej obserwowałam samochód, ale nie widziałam za bardzo kto to. Po chwili Diego i Violetta weszli do domu. Oboje ruszyli od razu do kuchni. 
- Dlaczego jeszcze nie śpisz? - zapytał Diego. Widziałam że stara się w jakiś sposób pozbyć mnie z kuchni, ale ja nie zamierzałam wyjść. 
- Coś się stało? - spytałam, stając przed szafką do której od razu podchodził.
- Nie. Odsuń się, chce tylko zrobić sobie herbatę. - powiedział starając się mnie odsunąć. Dobra, nie będę zagradzała mu drogi. Violetta gdzieś wyszła, by powiedzieć ojcu że zostaje dzisiaj na noc u którejś z koleżanek, bo by została u Diego nigdy by się nie zgodził. Spojrzałam na Diego który zaczął robić dla siebie i Violetty herbatę, a potem zaczął przeszukiwać szafki. Sama wiedziałam czego on tam szuka, nawet nie wie gdzie to położył. 
- Tutaj są. - od razu podałam mu leki, które leżały na stole w kuchni. Miał je ze sobą zabrać, zawsze miał je przy sobie. Najwyraźniej zapomniał. 
- Em... Dzięki. - powiedział od razu biorąc opakowanie.
- Po co ci one teraz? - spytałam. Jakieś przesłuchanie mu teraz zrobię.
- Nieważne.
- Diego! Powiedź mi całą prawdę. - powiedziałam. W tym momencie do kuchni weszła Violetta.
- Nie chce ci nic powiedzieć? - spytała podchodząc do niego. - Rób te herbatę, bierz leki i do łóżka. 
- Zachowujesz się już jak moja mama. - stwierdził.
- Ktoś musi ci ją zastąpić. 
Diego posłusznie zrobił tą herbatę i wziął leki. Ze swoim kubkiem poszedł do pokoju, a Violetta została jeszcze ze mną. 
- Powiesz mi co się stało? - spytałam. Wiedziałam że Violetta mi wszystko powie, a potem od razu pójdzie do Diego. 
- Zemdlał na zajęciach. Zdecydowanie za długo go tam trzymała... - powiedziała. Ja wiedziałam że coś m się stanie, jednak mnie praktycznie wcale nie słuchał kiedy przyszłam. 
- Kto was przywiózł? - spytałam. Skoro Diego mi nie odpowiada, zadam kilka pytań Violettcie.
- Wasz ojciec. Cały czas był w pokoju nauczycielskim, nie chciał wyjść przed wyjściem Diego. 
Kiedy to powiedziała zdziwiłam się trochę. Tata martwił się o Diego...? Nie, w to nie mogłam uwierzyć. Ale jednak ich odwiózł, to w końcu musiało coś znaczyć. 



***
Pogratulujcie mi, pisałam to w nocy xD
Pewnie dlatego jest dziwnie i w ogóle. A kiedy w nocy? Dokładnie ze środy na czwartek (nie mogłam spać xd) XD 

11 komentarzy:

  1. Gregorio jest opiekuńczy ? Oooo... słodko <3 Dziwnie ale słodko <3
    Diego żyje ! Już yślałam, że się coś stało Ufff...
    Nie no dobra już nie zanudzam paaa i weny życzę !

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawdopodobnie jestem jedyna osoba ktora smiala sie na tym rozdziale. Sama nie wien dlaczego ale mam tak calu dzien;)
    Ogolnie swietny rozdzial;* ja tez pisze w nocy gdy spac nie moge ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej Gregorio jest dobry i to bardzo
    to nie podobne ale jednak
    Super jak zawsze
    Ciao do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Gregorio dobry i opiekuńczy... Nierealnie, ale uroczo. Ja wiedziałam, że coś się stanie! Ja wiedziałam i miałam rację. Zła Jackie =)
    Ogólnie rozdział super,super i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Eh Patrycja! XDD Znowu to czytam XDD To takie wciągające :C <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Głupia Jackie wgl ciekawe vo sobie pomyślała jak D zemdlał i Gregorio z Violetta narobili rumoru

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, ze to skończyło sie tylko tak. Ciekawe jak dużą aferę rozkręci Jackie

    OdpowiedzUsuń
  8. super czekam na nekst :*

    OdpowiedzUsuń
  9. super czekam next ~
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  10. kochany Gregorio, czekał dopóki on nie wyjdzie *.*
    a rozdział wiesz, że jak zawsze świetny <33
    Mora i Dieguś *.*
    Violka kochana <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Chat~!~