Muzyczka xD

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 60 - "No i w domu"

Violetta. 
- Jak to go nie ma?! - usłyszałam wrzask nauczyciela. Słyszeli go chyba wszyscy w promieniu kilometra... Cóż, powinnam mu powiedzieć wcześniej. A ja głupia myślałam że wróci szybko. - Od kiedy go nie ma?
- Od rana... No normalnie. Nie ma. Wstałam, a jego już nie było.
- I do tej pory nie wrócił?! - kolejny wrzask. Aż przestaje mieć ochotę z nim rozmawiać... - Dzwoniłaś do niego?
- Zostawił telefon. - wyjaśniłam od razu.
- Jak ja go znajdę... - powiedział i od razu gdzieś pobiegł. Chyba do Pablo... Postanowiłam iść za nim.
- Pablo, uczeń nam zniknął. - powiedział, gdy w końcu trafił na dyrektora studio. Siedział z Angie, Jackie i Beto przy jakimś stoliku i rozmawiali.
- Jak to zniknął? Który? - zdziwił się Pablo.
- To jasne, że Diego. - wtrąciła się Jackie - To jest chyba najmniej odpowiedzialna osoba w studio. Do tego tylko tym jednym chłopakiem, nasz Gregorio by się przejmował. Synek w końcu najważniejszy.
- Znowu chcesz się kłócić? - odezwała się Angie - Chce wam tylko przypomnieć że zniknął nam jeden z uczniów. I niezależnie od tego, czy jest synem Gregorio, powinniśmy go poszukać.
- Racja Angie. Ja i Gregorio poszukamy go w okolicy, wy zostańcie tu z uczniami. - powiedział Pablo.
- Ja też chce go poszukać! - powiedziałam. Nie było mowy bym została, kiedy oni będą szukać tego nieodpowiedzialnego idioty. Chce go sama ochrzanić.
- Dobra... Pójdziesz z Gregorio, jeśli tak ci zależy.
Po chwili już ruszyliśmy. Szłam z Gregorio, w zupełnie innym kierunki niż Pablo. Może któreś z nas go znajdzie...

Diego. 
Jeszcze jakieś 5 kroków i normalnie wyląduje na ziemi. Łażę już chyba z 8 godzin, a nadal na horyzoncie nie ma NIC. Dziwi mnie w ogóle, że nikt nie przejeżdża tą drogą. Trochę to wszystko przerażające, a za parę godzin zrobi się ciemno i będzie jeszcze gorzej. Usiadłem w końcu w byle jakim miejscu, by coś zjeść. Wydawało mi się wręcz niemożliwe, by iść kilka godzin bez przerwy. Do tego bez leków, które powinienem wziąć z samego rana. Tak naprawdę, nie brałem ich już chyba od prawie dwóch tygodni. Violetta przestała mnie pilnować, więc ich nie biorą - tyle wyciągnąłem z plecaka kanapki. Jak ja się cieszę, że planowałem powrót na wieczór. Mam chociaż co zjeść. Pogoda nie była aż taka zła. Jak narazie świeciło słońce, było dość ciepło. Miałem już naprawdę dość tej wędrówki. Nienawidzę tego... Po prostu nienawidzę. Nigdy nie lubiłem daleko chodzić. Ten spacer był tylko po to, by zrobić komuś na złość. I zrobiłem na złość sobie, bo zapewne już byłbym w domu, gdybym chociaż znał drogę powrotną. Moje ogarnięcie w terenie jest do bani. Po chwili ruszyłem w dalszą drogę. Dziwne uczucie, które towarzyszyło mi podczas ostatniego omdlenia na zajęciach z tańca, znowu zaczęło do mnie powracać. Na szczęście bez braku przytomności. Chyba już nigdy bym tam nie wrócił, gdybym tutaj zemdlał czy coś. Kto by mnie tu w końcu znalazł? A mi się nie chce już dalej iść... W pewnym momencie, ujrzałem w końcu jakieś budynki. Tak! W końcu! Pozostaje nadzieja, że ktoś da mi tutaj skorzystać z telefonu. O ile będę na tyle ogarnięty, by pamiętać numer. W głowie miałem nadal numer Violetty i numer mojej matki, więc jakby co, nie jest źle. Gdy wszedłem w ten teren zabudowany, znalazłem jakąś kawiarnie, gdzie pozwolili mi skorzystać z telefonu. Wystarczy powiedzieć że się zgubiłem, nie ma problemu. Było już około 21, nie wiem jakim cudem w ogóle jeszcze coś jest otwarte.  Zadzwoniłem do Violetty. Odebrała dość szybko.
- Halo? - spytała. Jej głos... Jak ja uwielbiam jej głos. W końcu odezwałem się po dłuższej chwili.
- Cześć Violetta... Przepraszam... - powiedziałem, zanim zdążyła mi przerwać.
- Gdzie ty do cholery jesteś, pajacu?! - zaczęła na mnie wrzeszczeć.
- Skarbie, spokojnie... - powiedziałem, po chwili wyjaśniając jej gdzie trafiłem. Powiedziała że przyjedzie po mnie. Z moim ojcem. Ta...  Świetnie. Ochrzan w samochodzie. I to podwójny. Ale cóż, ja już chce do domu. Powiedziałem jej jeszcze przez telefon, by wzięła moje tabletki. Oczywiście za to też zaczęła na mnie wrzeszczeć. Już się chyba na to uodporniłem, bo wcale mnie nie ruszyło. Czekałem na nich przed tą kawiarnią. Dość dziwnie się czułem... Jednak zaraz mieli po mnie przyjechać, więc nawet jeśli miałbym zemdleć, pojawiliby się obok. Do tego byłem gdzieś gdzie mieszkali ludzie - ktoś by to zauważył. Chyba. Chociaż większość zapewne olałaby nastolatka leżącego na ulicy. "Pewnie pijany" - pomyślałby każdy, kto by przeszedł jeśli nie widziałby momentu mojego upadku. Po chwili jednak był już mój ojciec i Violetta. Wsiadłem do samochodu. Wcale się nie odzywałem, czekając na kazanie. Jakoś dziwnie całą grogę żadne nic do mnie nie powiedziało. Poobrażali się wszyscy, czy jak? Gdy byliśmy już w domu, od razu poszedłem do łóżka. Oczywiście ojciec musiał mnie tam zaprowadzić, bo ledwo trzymałem się na nogach. Tak, ten spacer to był zły pomysł. Źle się czuje... Położyłem się na łóżku i po prostu zasnąłem.

Violetta.
- Mówie wam, że on jeszcze coś gorszego odwali. - odezwałam się. Siedziałam z Francescą, Camilą, Federico i Leonem przy jednym ze stolików, jedząc właśnie śniadanie. Diego jeszcze spał. Nikt z nas nie miał serca go budzić. Wezmę mu coś na śniadanie do pokoju.
- Może i masz racje. Jak na 18 lat, zachowuje się naprawdę nieodpowiedzialnie. W ogóle nie zwraca uwagi na swoje zdrowie. - odezwała się Francesca - Olewa to że prosiłaś go razem z Gregorio by leżał w łóżku. Przecież mógł jeszcze coś gorszego odwalić z tą nogą. Jeszcze kuleje?
- Tak. - z odpowiedzą wyprzedził mnie Federico - Ale też go zrozumcie. Jego ojciec traktuje go jak jakieś małe dziecko, które nie może nigdzie pójść same, bo zrobi sobie krzywdę.
- Bo tak jest, Fede. - odezwał się Leon, który wcześniej starał się nie włączać w naszą rozmowę.
- Nieprawda, wrócił cały z wczorajszego spaceru. - powiedziała Francesca. Nie miała zamiaru zgadzać się z chłopakami.
- Może i cały, niekoniecznie zdrowy... Muszę go naprawdę pilnować z tymi tabletkami. Okey, pójdę do niego. Może już nie śpi. - powiedziałam i wstałam. Wzięłam śniadanie, które miałam zanieść chłopakowi i ruszyłam do domku który zajmowałam wraz z moim chłopakiem, Federico i Ludmiłą. Weszłam już po chwili do pokoju. Diego jeszcze spał. Naprawdę musiał być wyczerpany. Dość długi miał ten spacer. Usiadłam obok niego na łóżku. Przyglądałam się śpiącemu chłopakowi. Obudził się dopiero po jakieś godzinie. Spojrzał na mnie.
- Violetta... - odezwał się, po czym na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech - Przepraszam cię.
- Nie musisz mnie już przepraszać, Diego. Tylko więcej takiego czegoś nie odwalaj. - powiedziałam. Chłopak usiadł na łóżku. Był taki jakiś... Słaby? Nie wyspał się, czy mi się wydaje? Nawet jeśli, zje i położy się znowu spać.
- A teraz powiedź mi. Kiedy po raz ostatni brałeś leki? - spytałam. No właśnie. Ostatnio Olga kupiła mu nowe opakowanie. Nadal jest nietknięte, a innego nie ma.
- Em... No... Em... Ja... No... Już dawno... - udało mu się powiedzieć po chwili.
- Diego, czy ty naprawdę nie rozumiesz? - spytałam - Olewasz wszystko. Nie interesuje cie to że jesteś dla nas ważny i się o ciebie martwimy. Odwalasz tylko numer za numerem. Ile ty masz lat, co? 13?
- Violetta, przepraszam... - spuścił wzrok. Ile ja jeszcze razy usłyszę od niego to jedno słowo?
- Dobra. Nieważne. Zjedź śniadanie i kładź się znowu. I żadnego "ale" - powiedziałam, widząc że chce się odezwać. Dzisiaj nie ma protestowania. Wieczorem wszyscy ruszyliśmy na ognisko. To były uroki wsi. Tutaj możemy rozpalić ognisko. Diego siedział z nami. Jakoś nie potrafiłabym zostawić go samego w domu na cały wieczór. Do tego, nie da się go tyle utrzymać w łóżku. Siedzieliśmy więc śpiewając jakieś głupie piosenki, wydurniając się. Tak, nasze ulubione zajęcie. Nauczyciele siedzieli przy stoliku, trochę dalej od nas. Diego cały wieczór się nie odzywał. Dobrze wiedziałam, że źle się czuje. Nie mówił tego, ale chyba każde z nas to widziało. Jego ojciec bez przerwy go obserwował.
- Diego, wszystko w porządku? - zapytała w końcu Francesca. To pytanie chcieliśmy zadać wszyscy, jednak nikt się nie odważył.

Diego. 
Jedyne przyjemne uczucie jakie towarzyszyło mi w tym momencie to palce Violetty nadal złączone z moimi. Jej dotyk łagodził wszystko. Wszystkie nieprzyjemne odczucia. Gdy usłyszałem pytanie Francesci, kiwnąłem głową.
- Tak... Wszystko w porządku. - powiedziałem. Delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Violetta jednak się nie uspokoiła. Nadal siedziała jakoś tak niespokojnie.
- Wziąłeś leki? - zapytała po dłuższej chwili milczenia. Ups...
- Zapomniałem. - odezwałem się, a ona spojrzała na mnie. Federico jakby czytając w jej myślach, sam ruszył po nie do naszego domku. - Nie są mi potrzebne.
Cisza. Zapadła cisza, która dla nas wszystkich była dołująca. Mimowolnie przymknąłem oczy. Wziąłem głęboki oddech.
- Ja już pójdę. - wstałem. Jednak po chwili wylądowałem znów na miękkiej trawie.


***
Pati dodaje ostatni rozdział tego sezonu, kłaniać się :3 XD
Wiem - negatyw :D
Ale zrozumcie, ja już tak mam. 2 sezon już nie będzie taki smutny, obiecuje. Chociaż początek może być taki że we wszystkie mnie mordujecie XD Nie chciałam po prostu robić tego samego co jest wszędzie. Czyli szczęśliwa parka, ślub itp.
To jest całkiem urocze, ale jak to się czyta wszędzie, robi się nudne :D
Będzie jeszcze tylko smutny epilog. Pierwsze rozdziały 2 sezonu też za szczęśliwe nie będą, nie mordujcie mnie za to. Czekajcie na epilog! :3
A wiecie co wam powiem? Mieliśmy jakieś testy psychologiczne w szkole (króliczek doświadczalny jestem :D), kazała nam zastanowić się nad jakimś momentem naszego życia. Pozytywny, lub negatywny. Potem podchodziła, pytała się jaki to moment (pozytywny, czy negatywny, nie dokładnie) i dawała kartkę, na której kazała nam napisać jaki to moment, co robili wtedy inni, swoje odczucia itp. Miałam negatywny. Widzicie, ja tak po prostu już mam :D Jak już coś piszę, musi to być coś negatywnego. Pozytywnego bym nie opisała. Chyba że bym opisała moje uczucia jak zobaczyłam "Pati królową" w czacie na Zwiastunowej Wyspie, haha XD
Dobra, papa :D
Przybędę do was potem z epilogiem :3
Potem, albo w środę XD

10 komentarzy:

  1. ❤❤❤❤❤❤❤❤
    Dieguś już w domku ❤❤
    troszeczkę smutny, ale fajny ❤❤❤❤
    czekam na epilog i drugi sezon ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. błagam jak chcesz to niech bedzie smutno i wg ale nie rozwalaj mi dieletty bo bym nie wybaczyla :P czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Diego w domu ... Smutniawy ;( . Już się bój jak masz tyle członków .. Weźmiesz pod kołdre laptop i będziesz uciekać przed nami xD Jak coś ze zwiastunu nic nie zrozumiałam ale ok . Że co że .. Nie ważne kończe bo się rospisze na całą stronę co u mnie jest nie podobne .. Błędy ortografi wiem sprzątałam pokój , ledwo co weszłam na kopmuter ale miałam włączony , szczęście o jedno zadanie mniej ... Czekam na epilog i drugi sezon - tak jak już wspomniano na górze ( Gumiś napisał )

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, czy ten komentarz będzie taki "Super" ale zrozumcie, cały dzień leżę w łóżku, jestem osłabiona kaszlę, mam katar itp. Z trudem piszę ten kom, bo mnie jeszcze głowa boli, i jutro wywiadówka.... -.- Czekam na 2 sezon <333 Oświadczy jej się ? ^*^ Wiem, krótko na temat rozdziału, powód dodałam wyżej.....

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże Diego :o
    Znając Ciebie pewnie go zabijesz ;-;
    Mimo to i tak Cię kocham ♥
    Chcę epilog i nową historię *-* Znaczy się nie chcę epilogu, ale będzie nowe opowiadanie, więc się cieszę xD
    Ps. Przepraszam, że nie komentowałam ;-; Ale czytałam wszystko *-* Pamiętam, jak znalazłam Twój blog i zarwałam całą nockę, żeby przeczytać wszystkie rozdziały xD A potem zaspałam do szkoły i ledwo na autobus zdążyłam xD Mądra ja ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego z niego jest takie dziecko? Czemu ty go bijesz??? Dlaczego ty go musisz zabić? Ja wiedziałam, że tak będzie, ale wiedz, że ja będę o tym pamiętać. To jeszcze nie koniec.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zabij Diego! Zabij Diego! Zabij Diego!
    Będzie fajnie xd
    Trololololololo, Fede taki mądry, poszedł po tableteczki, on jest genialny. Kc Fede.
    Oglądałam zwiastun i nie mogę się doczekać następnego opowiadania <3
    Kc:**

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Pati, Pati....Anubis sie szykuje XD Nie no serio brat mi dał szkatułę Anubisa i....Siedzi sb grzecznie nad moim łóżkiem na półeczce <3
    W szkole mówią, że się mnie boją XD Ale kocham jak ktoś się mnie boi XD
    Tak więc...Super rozdział i czekam na epilog + nowy sezon ;3.
    Tylko nie zabijaj mojego kochanie :<
    XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Biedny Diego ;C
    Szkoda mi go, ale to prawda. Jest nieodpowiedzialny xD
    Ale co tam. Yolo :D
    Świetny rozdział, wieeeesz? :3
    Oglądałam zwiastun drugiego sezonu. On będzie super *.*
    Nie mogę się doczekać :D
    ~Nella

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej chcę powiedzieć, że na bloga trafiłam przypadkowo, ale bardzo się cieszę, że mogę to czytać. Blog jest jednym z najlepszych jakie mogłam przeczytać, oglądnąć i podziwiać. Pisz dalej, bo naprawdę warto. Dołączam się do obserwacji. Pozdrawiam Nikola z http://leonetta16.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Chat~!~