Muzyczka xD

niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział I

Diego. 
- Ile jeszcze razy mam powtarzać że wszystko ze mną w porządku?! - spytałem, naprawdę lekko wściekły. Nikt mnie nie rozumie. I w sumie, nie dziwie się. Spytałem o Violette. Padło pytanie "Jaka Violetta?". Gdy spytałem o rodzeństwo, stwierdziła że nie mam rodzeństwa. No pięknie, coś jest nie tak...
- Właśnie wydaje mi się że nie wszystko jest w porządku. Napewno nie masz gorączki? - spytała, sprawdzając już o raz kolejny. Moja mama... No właśnie, jedyna osoba którą jeszcze pamiętam. I to z identycznym charakterem, możliwe?
- Nie, nie mam gorączki. Mamo! - powiedziałem od razu podnosząc się z łóżka. Zanim jednak to zrobiłem, zdążyła mnie powstrzymać. Wywróciłem oczami. - Mówiłem mamo, nic mi nie jest. Mogę już wstać? Wypuścili mnie już ze szpitala, czyli wszystko jest w porządku.
- No nie wydaje mi się. Dziwnie się zachowujesz i tyle.
- Lekarz powiedział wyraźnie że straciłem pamieć, tak? Dasz mi teraz spokój? Nie pamiętam nic, pewnie dlatego uważasz że "dziwnie się zachowuje".
- Nie pamiętasz nic, tak? To gdzie właśnie jesteśmy?
- W Madrycie, niestety. - powiedziałem, od razu wstając z łóżka. - Widzisz, jest dobrze. To pamiętam. Nie pamiętam nic z... normalnego życia. Pamiętam wszystkie szczegóły ze snu. I tak naprawdę, chętnie bym do tego snu wrócił.
- Zastanów się nad tym co mówisz, synku. - aha... jak jeszcze raz walnie zdrobnienie, to nie wiem co zrobię - Wszyscy strasznie się o ciebie martwili.
- Wszyscy? To znaczy kto? Tylko ty? - spytałem. Odkąd się obudziłem, tylko ona ze mną rozmawiała. Było pewne - miałem tylko ją. A może jednak nie...?
- Ty naprawdę nic nie pamiętasz. Pakuj się lepiej. - powiedziała, od razu chcąc opuścić mój pokój. Zaraz... pakuj się? Ale o co chodzi? Chyba zauważyła że nic nie rozumiem. Zatrzymała się w drzwiach - Wyjeżdżamy do Buenos Aires. No na co czekasz? Bierz walizkę i pakuj swoje rzeczy.
Zamurowało mnie. Nie. Tylko nie Buenos Aires. Nie wytrzymam tam, siedząc bez Violetty. Bez mojego powietrza.
- Nie ma mowy. Zostaje w Madrycie. - zaprotestowałem. Mama spojrzała na mnie, jakby miała mnie za chwilę zabić wzrokiem.
- Rozmawialiśmy już o tym, tak? Ja będę tam pracować. A u ciebie to i tak nie ma za dużego znaczenia.
- Zabierasz mnie w połowie roku szkolnego.
- O tym że uczysz się w domu też nie pamiętasz? - spytała - No już, pakuj się. I bez dyskusji. Diego, kocham cię, ale nie zamierzam ustawiać wszystkiego tak jak tobie się podoba. Z resztą... Tam na pewno poczujesz się lepiej niż tutaj.
Po tych słowach, wyszła. Nie zostało mi nic innego jak się spakować. Faktycznie. Po co miałbym tutaj zostawać, skoro i tak nie mam tutaj nikogo bliskiego? Jeśli nie chodzę do szkoły, to nie mam znajomych. W ogóle zastanawia mnie kto mnie uczy. No i... dlaczego uczę się w domu? To jest taki świat odwrócony do góry nogami. Nie wiem czy się połapie.

*Kilka dni później*

Violetta.
- Może pójdziemy gdzieś razem po zajęciach? - spytała Francesca, idąc razem ze mną do studio.
- Niestety dzisiaj nie da rady, Francesco. Tata zaprosił na kolację dzisiaj kogoś z kim będzie współpracował, muszę być w domu... Niestety.
- A niby dlaczego musisz być  w domu? To tak jak spotkanie biznesowe. - odezwał się tym razem Tomas. - Też bym cie najchętniej zgarnął dzisiaj wieczorem.
- Jeśli będzie wolna, idzie ze mną. - wtrąciła się Francesca.
- I tak mnie nie wyciągniecie. - zaczęłam się śmiać - Tata twierdzi że ona przyjdzie z synem... A powiedźmy że istnieje jeszcze taki ktoś kto kompletnie nie radzi sobie w życiu i trzeba im pomagać w każdej sytuacji, więc nie zostawi go samego. Zanudziłby się gdyby miał tam z nimi siedzieć.
- Nie wiem dlaczego mówisz że "istnieją jeszcze osoby które nie radzą sobie w życiu", Violetta. Nawet go nie znasz. - stwierdziła Fran - Jest w naszym wieku, tak?
- Podobno tak... Dlatego właśnie nie rozumiem dlaczego niby ktoś go musi aż tak pilnować.

Diego. 
- Nie ma mowy mamo, ja tam nie pójdę. - powiedziałem. Ile jeszcze razy mam jej tłumaczyć że wole posiedzieć w domu i nie robić nic, niż siedzieć z nią nie wiadomo ile i nudząc się jak nie wiem co.
- Nie zostawię cie tutaj samego, rozumiesz? - spytała.
- Mówiłaś że uczę się w domu, tak? W takim razie muszę mieć jakiegoś nauczyciela czy coś. Właśnie chyba powinien tu być, nie wydaje ci się?
- Przyjedzie dopiero za kilka dni, a ty pójdziesz ze mną. Rozumiemy się? Ostatnio coraz częściej ci odbija. Kiedyś byłeś inny, wiesz o tym?
- Nie wiem, nie pamiętam. - wzruszyłem ramionami - Wiem że nigdzie nie idę.
- Diego... Przestaje cie rozumieć. - powiedziała, siadając obok mnie - Jesteśmy rodziną, tak? Mamy tylko siebie. Nie róbmy sobie nawzajem na złość, bardzo cie proszę.
- No dobra. Niech będzie... Pójdę. Ale dlaczego nie chcesz zostawić mnie samego? Nie jestem już dzieckiem i w ogóle...
- Przypomnę ci że kompletnie nic nie pamiętasz i po prostu nie potrafię zostawić cie tutaj samego. Pomimo tego, że już nie jesteś dzieckiem. A teraz się przebieraj, nie będziesz cały dzień w łóżku leżał.
- A może jednak będę ? - zaśmiałem się - Tak fajnie tutaj jest...
- Wstawaj i nie wymyślaj. - powiedziała po czym wyszła z mojego pokoju. Świetnie. Nie dość że siedzę w mieście z tego, jak już się zdążyłem zorientować, debilnego snu, to jeszcze przesiedzę w milczeniu jakieś 2 godziny, może i nawet dłużej... A w ogóle, zaczynam zastanawiać się czy ja z jakieś porcelany nie jestem czy coś. Nawet na 5 minut mnie samego w domu nie zostawi. Zrozumcie tu ją. Musiałbym jakoś ogarnąc swoje życie poza tym snem, bo na serio nie ogarniam NIC.

9 komentarzy:

  1. Czemu to 'i w ogóle' zabrzmiało jakoś dziwnie? Dobra - w poprzednim opowiadaniu Diego nienawidził leżeć w łóżku... Ciekawa jestem co się stało... Lecę do zakładki ;) Jeszcze będzie dobrze.... Ja to wiem.
    Pierwsza?

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :3
    Na razie mało kumam, ale to się zmieni z czasem xD
    Czekam na drugi rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego był w Madrycie ? Nie pamięta Violi ? o.O a ona jego ? Ja na serio nic nie kumam ;-; Wyjaśnisz ? xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Ty jedyna , też nic nie kumam ..

      Usuń
    2. Spieszę z wyjaśnieniami xD
      Okey, zacznę od pytania z Madrytem. To są te same osoby, co w poprzednim sezonie. Ten sam charakter i w ogóle, tak, Diego nadal jest cgory, żeby nie było XD. I w moim opowiadaniu urodził się właśnie w Madrycie. Violetta była tylko w jego śnie, więc ona go nawet nie zna (1 sezon był jednym wielkim snem Diego). Już czaicie? xD

      Usuń
  4. Jak dowiedziałam się, że pierwszy sezon był tylko snem Diego, to się załamałam ;-; Ty to potrafisz namieszać ;-; Ale i tak Cię kocham (mimo, że prawie Cię nie znam, a oceniam na podstawie tego, jak świetnie piszesz :D).
    Czekam na następne rozdziały *-*
    Już czuję, że nowa historia mnie wciągnie, może nawet bardziej od pierwszej ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. po przeczytaniu twojego komentarza, że 1 sezon był jego snem, zamurowało mnie :O
    no, ale ciekawe jak ten jego sen ❤❤ zadział na jego życie ?
    idę czytać rozdział 2 ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. PATRYCJA JA CIĘ NORMALNIE ZABIJĘ HAHA XD

    OdpowiedzUsuń
  7. nie czytałam 1 sezonu :p
    ale w sumie chyba skumałam xd
    Fajnie namieszałaś. hehehe
    Idę czytać kolejne, bo jestem bardzo ciekawa.
    Jak dotrę do ostatniego rozdziału to biorę się za 1 sezon :p

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Chat~!~